Pov Chloe
Leżałam na swoim łóżku i zastanawiałam się czemu tak dziwnie się czuję. Nie byłam w ciąży każdy z czterech testów wskazał wynik negatywny. Powinnam się z tego cieszyć jednak tak nie było. Oczywiście nie chodziło o to, że chciałam w wielu siedemnastu lat zostać matką. Coś po prostu napawało mnie tym menancholijnym nastrojem.
Potrzebowałam rozmowy, a bardziej bliskości. Postanowiłam więc iść do mojego taty. Wstałam z łóżka i skierowałam się do jego sypialni. Otworzyłam drzwi bez pukania i dostrzegłam coś czego widzieć nie powinnam. Mój ojciec właśnie przymierzał się do zrobieniu sobie zastrzyku. Znowu wrócił do ćpania.
- Chloe - powiedział wystraszony na mój widok. Nie spodziewał się mojej wizyty. - To naprawdę nie tak jak myślisz - nie znosiłam jak ktoś sobie ze mnie kpił, a mój ojciec właśnie to robił, przecież doskonale widziałam co miał zamiar zrobić.
- A co to ma być? Bo mi wygląda na to, że znowu chciałeś sobie wstrzyknął heroine lub kokaine, bo z tego co pamiętam to w obu gustujesz - tata przepadał jedynie za twardymi narkotykami.
- Mam ostatnio bardzo dużo stresów - no i kolejny raz użył tej samej głupiej wymówki.
- Ja także. Może mi też dasz? - szczerze to byłby to nawet dobry pomysł. Może miałabym trochę szczęścia i przedawkowałabym ma śmierć.
- Nawet tak nie żartuj - zakomunikował poważnym tonem i schował strzykawkę do szafki. - Usiądź - polecił tym razem milszym tonem. Zajęłam miejsce tam gdzie mi wskazał.
- Chciałam z tobą porozmawiać, ale chyba nie jest na to pora.
- Jest. O co chodzi? - spytał i usiadł obok mnie. Zamiast zacząć coś mówić to przytuliłam się do taty. To mi w zupełności wystarczyło. - Chcesz po prostu się poprzutulać?
- Tak - mruknęłam cicho.
Tata tak nas obrócił, że leżeliśmy na łóżku. Głowę miałam opartą o jego tors, a ręce owiniętę wokół jego pasa.
- Kiedy zamierzasz zabić Niall i jak chcesz to zrobić? - zdaje sobie sprawę z tego, że obiecałam tacie iż nie będę o nic pytać, ale nie mogłam powstrzymać tej swojej ciekawości.
- Jutro już to wszystko zakończę.
- Ale jak? - nie chciałam żeby Niall mocno cierpiał. A tak naprawdę to nie chciałam by w ogóle umiarał.
- Lepiej żebyś nie wiedziała. Nie chcę by nasze relacje się pogorszyły. Zbyt bardzo cię kocham.
- A co by było gdybym cię poprosiła żebyś go wypuścił? Zrobiłbyś to? - spytałam z nadzieją. Liczyłam na twierdzącą odpowiedź.
- To już jest temat zamknięty - przytulił mnie jeszcze mocnej. Zawsze tak robił gdy był poddenerwowany.
- Ja tylko chce, żeby on żył. Nic więcej, mogę przysiąc, że nie będę szukała z nim kontaktu. Nie usłyszysz już o Niall'u - zapewniłam tatę.
- Tobie jeszcze mogę uwierzyć, ale jemu już nie. Powie cię przy najbliższej okazji. Nie chcę znowu umierać ze strachu o ciebie - w tym to tata miał akurat rację. Znałam na tyle już Nialla, że wiedziałam, że nie odpuści.
- Poproszę go o to - nawet jeśli zacząłby mi się naprzykrzać to nie musiałam o tym informować ojca. Mogłam to przemilczeć.
- Nie posłucha cię. Chodźmy spać - oznajmił i zgasił światło.
Skoro tata po dobroci nie chciał się zgodzić to zrobie to bez pozwolenia. Ocale Niallam
10 konkretnych komentarzy dotyczących fabuły i rozdziału i macie następny.