Pov Chloe
Zawsze wiedziałam czym zajmuje się mój ojciec, ale nigdy tego na ocznie nie widziałam. Zdałam sobie też sprawę z tego, że zamordował mamę, ale tego także nie widzałam. Teraz miałam przed oczami to jaki okrutny może być mój ojciec. Wiem, że Harry mnie mocno skrzywdził i powinnam chcieć jego śmierci, i tak właśnie jest. Jednak nie w aż taki okrutny sposób. Mógł go po prostu zastrzelić. Tak by było bardziej humanitarnie.
- Chloe - tata się odwrócił i powoli do mnie zbliżył. Chciał mnie przytulić, ale zrobiłam kilka kroków w tył. - Słoneczko, chodź do mnie.
- Powiedział mi, że na wszystko mu pozwoliłeś. Miał tylko nie pozostawić żadnych śladów.
- Nie zrobiłem tego. Nie mógłbym kochanie - stałam w miejscu jak tata mnie wziął w ramiona. Tym razem nie wykonywała żadnych ruchów. - Słoneczko wierzysz mi?
- Tak.
- Chodź do domu. Przepisz się u mnie i od razu się poczujesz lepiej - gdy dalej byłam do niego przytulna to dał mi krótkiego buziaka w policzek.
- Nie chcę spać.
- To na co masz ochotę kochanie? - spytał czule głaszcząc mój policzek.
- Muszę gdzieś wyjść - nie mam pojęcia dlaczego, ale poczułam ogromną ochotę, albo nie. Poczułam potrzebę zobaczenia się z Niall'em.
- Nie ma takiej możliwości. Zaraz pójdziemy do mnie, przytulę cię i zaśniesz.
Tata zaprowadził mnie prosto do swojej sypialni. Nie byłam zbyt pozytywnie nastawiona do tego pomysłu.
- Połóż się skarbie - zakomunikował, ale ja nie zrobiłam nawet jednego kroku w stronę łóżka. Stałam w jednym i tym samym miejscu. - Kochanie - dotknął mojego ramienia, a ja odskoczyłam tam jakby ktoś mnie oparzył.
- Nie chcę byś mnie dotykał.
Pov Louis
Bardzo zdziwiło mnie zachowanie Chloe. Ona zawsze lubiła się do mnie przytulać, a teraz nie dawała mi się nawet dotknąć. Zupełnie tak jakby to ja ją skrzywdził. Przecież ją uratowałem.
Powoli podchodzi do łóżka i na nim siada.
- Opowiedz mi o tym jak zabijałeś moją mamę. Jak to dokładnie zrobiłeś i co wtedy czułeś - to kroczyło w bardzo niedobry kierunku. No, bo co miałem jej powiedzieć? To, że z ogromną przyjemnością dusiłem jej matkę. To, że z uśmiechem oglądałem jej śmierć. Przecież ona by wtedy już się do mnie nie odezwała.
Uważałaby mnie za potwora. I tak już zmieniła do mnie nastawienie po tym jak zobaczyła, że zabiłem Stylesa. Nie mogłem bardziej się pogrążać.
- Jesteś bardzo zmęczona i przez to nie wiesz co mówisz. Przepisz się i za raz poczujesz się dużo lepiej - zapewniłem ją.
- Nie chce - odpowiedziała. - Boję się.
Wolnym krokiem do niej podszedłem i przykucnąłem na przeciwko niej. Nie pewnie położyłem dłoń na jej kolanie. Nie zarzuciła jej. To był dobry znak.
- Jeżeli jesteś na mnie za coś zła to ukarz mnie inaczej niż swoją obojętnością. Ja cię kocham i nigdy nie zrobiłem nic przez co miałaby ci się stać krzywda.
Jeśli chcielibyście dziś jeszcze jeden to musicie się postarać. Liczę na komentarze.