Pov Louis
Gdyby Chloe była normalnym zdrowym dzieckiem to i tak cholernie bym się o nią martwił, lecz gdy zdaje sobie sprawę z tego, że serce Chloe jest dość słabe i jeśli on coś jej zrobi to może nawet przestać bić. On nawet nie wie jak się nią zajmować. Może nawet nieświadomie ją zabić. A ja już nigdy bym jej nie przytulił ani nie zobaczył.
- Sądzę, że Chloe da nam jakiś znak byśmy mogli ją znaleźć - Ja akurat nie byłem do tej myśli tak pozytywnie nastawiony.
- On jej na to nie pozwoli i nawet sam nie chcę by tego próbowała. Nie ma potrzeby żeby się narażała. Niech lepiej nic nie robi.
- Ty w ogóle się o nią martwisz! - podniósł na mnie głos i gwałtownie się podniósł.
- Oczywiście, że tak, ale także zdaje sobie sprawę z tego do czego on jest zdolny i nie chcę żeby ona go prowokowała. Chcę by moja córka żyła! - nigdy nie zapomnę tego jak sam miałem zamiar ją zabić byleby już tylko nie cierpiała. Ciągle mam przed oczami moją córkę blagającą o śmierć.
Czy zrobiłbym tego tak jak on chciał?
Pewnie tak. Uległbym mojej córce i postarałbym się to zrobić jak najszybciej się tylko da.
- No właśnie, w każdej chwili on może ją pozbawić życia. A ty sobie siedzisz i nic cię nie obchodzi! Staraj się bardziej!
- Robię wszystko co z mojej mocy! - także wstałem. Jak on w ogóle mógł twierdzić, że się nie staram. Przecież Chloe była dla mnie wszystkim. - Ty nie widziałeś jej w takim stanie jak ja. Leżała bez sił na podłodze, posiniaczona i z wielką plamą krwi na spodniach. Łatwo się domyśleć co jej wcześniej zrobił!
Skierowałem się na górę prosto do mojej supialni. Musiałem dać sobie w żyłę.
Pov Chloe
- Wiesz, że jak będziemy tak że sobą spędzać dwadzieścia cztery godziny na dobę to oboje oszalejemy? - nie mam pojęcia jak jemu, ale mi bardzo przeszkadzała ta jego obecność. Zaczęłam się też zastanawiać czy przypadkiem śmierć nie byłaby lepszym rozwiązaniem. Miałabym wreszcie święty spokój.
- Powinnaś jeszcze odliczyć czas na sen podczas którego skrupulatnie pilnujesz bym cię nie tknął. Nie mogę cię nawet przytulić - ostatnie zdanie powiedział z pretensją.
- A dziwisz mi się? - oderwałam swój wzrok od telewizora. - Przecież ja już nigdy ci nie zaufam.
- Gdybym chciał cię znowu zgwałcił to nic by mnie przed tym nie powstrzymało. Lecz nie wiem czy mi wierzysz, ale ja cię kocham i nie chcę patrzeć na twoje cierpienie.
- Jednak to ty jesteś głównym powodem mojego bólu. Pragnę się skontaktować z moim ojcem i zapewnić go, że żyje, a ty gorozisz mi, że mnie zabijesz jak to zrobię. Nie można powiedzieć, że żyjemy normalnie - zdawałam sobie sprawę z tego, że dużo ryzykuje mówiąc z nim na ten temat, bo mógł się z denerwować i mi coś zrobić jednak musiałam.
- Nie pozwolę mu mi cię odebrać - zastrzegł.
- To wiem, ale jak sama bym go namówiła żeby przestał mnie szukać - zaproponowałam.
- On się nie zgodzi.
- Możliwie, ale i tak ostudze jego zapał do tego. Możesz na tym tylko zyskać.
10 konkretnych komentarzy i macie następny