7

666 50 20
                                    

Pov Niall

- Błagam nie zabijaj naszego dziecka - słowa Chloe mnie zaszokowały, nie mogłem jej o nic wiecej wypytać, bo ona była już na skraju utraty przytomności. Chcąc jednak poznać prawdę puściłem jej szyję. Nabrała gwałtownie powietrza do płuc. Ułożyłem dłoń na jej policzku jak normowała swój oddech. Zdaje sobie sprawę z tego, że traciłem czas, bo Louis, w każdej chwili mógł tu wpaść.

- Jesteś w ciąży? - spytałem, choć nie miałem pojęcia czy to usłyszała. Miała nieobecny wzrok i rozchylone usta, przez które łapała powietrze. - Chloe! - potrząsnąłem ją. Nie pomogło.

I jak na złość do pokoju wparował Louis, a zaraz za nim Styles. Byłem też prawie pewien, że przywieźli tu więcej ludzi. Byłem na straconej pozycji.

- Odsuń się od niej! - warknął do mnie Tomlinson. Zrobiłem to, on jedyny mógł jej teraz pomóc. Musiałem mu na to pozwolić. Szybkim krokiem się do niej zbliżył. - Coś ty jej zrobił?

- Przeżyje? - spytał Styles, który wcześniej czekał w oddali, a teraz się zbliżył. Jego obecność była tu niepotrzebna, tysiąc razy wolałbym żeby Tomlinson wziął ze sobą kilku swoich ludzi niż człowieka przez, którego to wszystko się wydarzyło. To on był winien tej sytuacji.

- Tak - z mojej obserwacji dostrzegłem iż ma coraz to lepszy oddech. Zaczęła też powoli odzyskiwać świadomość. - Zabierz go, a najlepiej zabij! - krzyknął Louis do Harry'ego.

Ja jednak nie zamierzałem nigdzie iść. Musiałem wypytać Chloe o moje dziecko.

Styles do mnie podszedł, ale ja się go przestraszyłem. Niech tylko by spróbował mnie zabrać od mojej ślicznotki.

- Nawet nie próbuj! - warknąłem do niego. On jednak nie zamierzał się łatwo poddać, więc musiałem mu przywalić by dał mi spokój. A później on mi przez co wywiązała się między nami bójka. Została jednak szybko przerwana przez strzał Louisa prosto w moje ramię. Upadłem.

- Tato - do moich uszu dotarł cichy i zachrypnięty głos Chloe. Na szczęście czuła się coraz lepiej. Musiałem teraz przeżyć dla niej i mojego dziecka. Mieliśmy być rodziną.

Podniósła się z trudem do pozycji siedzącej wpatrując się w Louisa, w moją stronę nawet nie spojrzała. Nadal była bardzo blada, a jej usta miały siny kolor. Na szyi były czerwone ślady.

Nie zwracałem zbytnio uwagi na ból ramienia, który paraliżował większość mego ciała. Najbardziej jednak dziwiło mnie to, że żaden nie garnął się do tego by mnie dobić.

Chyba, że chcieli bym umarł przez zakażenie.

- Wracamy do domu - odrzekł Louis i pomógł Chloe wstać. Była tak słaba, że wątpiłem, że uda jej się samej przejść choćby kilka kroków.

- Chloe - odezwałem się by zwrócić na siebie jej uwagę co mi się udało, bo spojrzała na mnie. W jej oczach nie było nienawiści, ale także żalu czy strachu o mnie. A moja obecna sytuacja nie była dobra.

- Jak siemsz się w ogóle do niej odzywać! - krzyknął bardzo wzburzony Louis. - Jednak wiedz, że zrobiłeś to ostatni raz w swoim nędznym życiu. Już nigdy nie zatrujesz jej życia.

Może to naprawdę dziwnie zabrzmieć, ale ja wszystko co robiłem to czyniłem dla niej. By była wraz ze mną.

- Zabierz ją do szpitala, jak najszybciej musi ją zbadać lekarz - poprosiłem.

- Sam się nią zaopiekuje - zakomunikował i pokierował Chloe do wyjścia.

- Proszę ratuj moje dziecko!

I co nadal chcecie Chloe z Niall'em czy z kimś innym i napiszcie dlaczego. Liczę na komentarze.

Kochaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz