46

488 46 8
                                    

Pov Chloe

- Jakoś mu nie wierzę - oznajmił tata jak mu opowiedziałam o mojej rozmowie z Niall'em. Mogłam się jednak tego po nim spodziewać zawsze był pesymistycznie nastawiony do Nialla.

- A ja tak. Ostatnio zwątpiłam w niego przez Chrisa i okazało się, że popełniłam wielki błąd. Nie zamierzam zrobić tego jeszcze raz.

- Dobrze, w żaden sposób nie będę się przeciwstawiał, a jedynie będę miał go czasem na oku. Kontroli nigdy nie jest za wiele - cicho wzdycha na to co powiedział tata i już tego nie komentuje. Choć tak naprawdę to niczego więcej się po nim nie spodziewałam.

- Idę niedługo do Nialla - poinformowałam tatę jedząc swój makaron. Smakował dość dobrze.

- Już wolę jak on odwiedza ciebie, nie chcę byś już wychodziła. Będę się bardzo martwił - wstałam że swojego miejsca i podeszłam do taty. Usiadłam na jego kolanach.

- Chcę postarać się jak najszybciej powrócić do normalności. Jeżeli będę siedziała w domu to na pewno nie poczuje się lepiej. A do Nialla nie jest daleko poza tym obiecuję, że będę szła tylko głównymi drogami - oparłam głowę o ramię taty.

Jedna ręka taty wylądowała na moim brzuchu, nie wiem dlaczego, ale poczułam się dziwnie.

- Mimo wszystko nie mogę się doczekać kiedy urodzisz. Mam nadzieję, że to będzie dziewczynka podobna do ciebie.

- A jak to jednak będzie chłopiec - obawiałam się, że syn za bardzo przypominałby mi Chrisa i to wszystko co mi zrobił. Nie wiem czy zdołałabym go pokochać.

- No to też będziemy go bardzo kochać - na twarzy taty pojawił się uśmiech. Jego entuzjazm podtrzymywał mnie na duchu. Nie wiem czy dałabym sobie bez niego radę.

Pov Niall

Czekałem na Chloe zastanawiając się czy nie jest to odpowiedni moment żeby zacząć działać. Nie zdążyła się jeszcze przywiązać do tego dziecka, więc strata jej mocno nie zaboli. A nawet jak będzie cierpieć to ja się postaram żeby w niedługim czasie nosiła moje dziecko.

- O czym myślisz? - moje wewnętrzne rozważania zostały przerwane przez słodki głos mojej rudej ślicznotki. Odwróciłem się i ją zobaczyłem.

- O niczym ważnym skarbie. Chodź do mnie - wskazuje na miejsce obok siebie. Ona do mnie podeszła i usiadła.

- Jeśli nie chcesz się znowu narazić mojemu ojcu to sam do mnie przychodź. Nie chce by dziecku coś się stało - w ogóle nie rozumiałem Louisa. Dla dobra Chloe powinien nie informując jej o niczym zakończyć istanienie tego płodu. Tak by Chloe nie musiała patrzeć na to dziecko. Lecz skoro on nie zamierzał tego zrobić to ja musiałem.

- Przyniosę ci coś do picia skarbie - zakominikowałem i skierowałem się do kuchni. Z szafki wyciągnąłem dwa kubki i do obu wolałem colę.

Tylko do tego czerwonego, który miał być dla Chloe wrzuciłem dwie tabletki poronne. Od czekałem chwilę aż one się rozpuszczą i wróciłem do mojego słońca.

- Proszę śliczna - postawiłem przed nią kubek.

Specjalnie wybrałem takie o późniejszym działaniu. We wczesnych ciążach podobno trafiają się częste poronienia. Nikt nie będzie mnie o nic podejrzewał.

Im więcej waszych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Kochaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz