55

459 59 6
                                    

Pov Niall

- Długo to jeszcze potrwa? - spytałem Chloe byliśmy tu już od godziny, a tak naprawdę nic się nie stało.

- Nie wiem, pierwszy raz będę rodzić - zakominikowała mi podniesionym tonem. Nie mam za to jednak do niej pretensji. Widać było po niej, że cierpi. Niestety Louis do tej pory nie dotarł, a ja nie miałem pojęcia jak się zachowywać. Nie byłem z nią nawet na jednej wizycie u ginekologa, zawsze jakoś się wykręcałem, a jej ojcu to bardzo pasowało.

- Poradzisz sobie skarbie - chwyciłem jej dłoń żeby dodać jej trochę otuchy.

- A jak nie? Pamiętaj, że jakby co to kazać ratować dziecko, a nie mnie. Ona się ważniejsza.

- Dobrze wiesz, że tego nie zrobię. Ty jesteś dla mnie najważniejsza. Nawet jeśli to miałby być moje dziecko to i tak wybrałbym ciebie. Nie potrafię postąpić inaczej.

***
Poród Chloe nie przebiegał prawidłowo. Okazało się, że potrzebne cesarskie cięcie. Bałem się o nią i to cholernie mocno. Żałowałem też, że nie pozbyłem się tego dzieciaka kiedy był na to czas. Chloe by tak nie cierpiała.

- Jak z Chloe? - do moich uszu dotarł głos Louisa. Strasznie długo zajęło mu dotarcie tutaj.

- Szkoda, że nie przyjechałeś później - powiedziałem do niego z pretensją. Chloe potrzebowała jego, on zawsze wiedział jak się zachować.

- Miałem wyłączony telefon, poza tym Chloe była pod twoją opieką, sądziłem, że umiesz chociaż trochę się nią zaopiekować. Urodziła już?

- Nie i jej stan nie jest najlepszy. Chodziłeś z nią na USG i powinieneś wiedzieć, że jej poród może być skomplikowany. Teraz muszą ją ciąć żeby wyjąć to dziecko.

Usiadłem na krześle. Coraz bardziej się denerwowałem.

- Nie powinni byli tego robić, Chloe przez swoją wadę serca może mieć problem z wybudzeniem się z narkozy.

Jeszcze i to. Nie mogę stracić mojego słoneczka przez dzieciaka Chrisa. Ona jest dla mnie zbyt ważna. Zaczynam dużo bardziej nienawidzić tego bachora, nawet ze swoim przyjściem na świat musi robić problemy.

- Idź tam i każ im ratować Chloe - proszę go. - Ona jest najważniejsza. To twoje dziecko! - wykrzyknąłem gdy nie ruszył się nawet na krok.

- Nie można im przerywać. To najlepszy szpital w całym mieście, a może nawet w kraju. Nic jej nie będzie, małej także. Niedługo będzie można je stąd zabrać.

Pragnąłem z całej siły, żeby jego słowa okazały się prawdziwe.

***
- Jakie imię wybraliscie dla małej? - spytał Louis dla zabicia czasu.

- Maya - to akurat była moja propozycja. Chloe przejęła ją od razu. Szczerze to miałem małą nadzieję, że ją odrzuci, bo zawsze tak chciałem nazwać własne dziecko.

- Ładnie. Chociaż ja wolałbym Cynthia. Najważniejsze jest jednak to by obie były zdrowe. Na szczęście choroba Chloe nie jest dziedziczna.

Louis coś tam jeszcze mówił, ale ja już na to nie zwracałem uwagi. Jak zobaczyłem lekarza, który zajmował się Chloe szybko podniosłem się do pozycji stojącej.

Koniec już tej niepewności.

Im więcej waszych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział. Ale tym razem liczę na te konkretne.

Poza tym zdecydowałam, że ostatnią szansę będę publikować po zakończeniu Kochaj mnie.

Kochaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz