Pov Chloe
- Miałam nadzieję, że to jednak nie prawda - powiedziałam do taty jak wracaliśmy od ginekologa. Tata stwierdził, że musimy mieć pewność, niestety lekarka potwierdziła to co wczoraj wykazał test. Dziecko ma półtora tygodnia co oznacza, że Chris'owi za pierwszym razem się udało.
- Nie będzie tak źle jak myślisz. Ten czas szybko co minie, a jak ciąża zacznie być widoczna to załatwię ci zwolnienie że szkoły. Nie będziesz musiała się niczym martwić - słowa taty w ogóle mnie nie uspokoiły. Świadomość, że będę miała dziecko z Chrisem nie napawała mnie optymizmem.
- Udało co się namierzyć Chrisa? - spytałam tatę, bo od pewnego czasu jest on nie uchwytny. Nie chciałam jego śmierci jednak myśl o tym, że, w każdej chwili może się do mnie zbliżyć przerażała mnie. Mocno się go bałam.
- Nie, kazałem nawet sprawdzić dom jego ojca. Nie ma go tam. Jakby zapadł się pod ziemię.
Jak dotarliśmy do domu to skierowałam się od razu do kuchni. Wyciągnęłam butelkę coli z lodówki i nalałam sobie do kubka. Upiłam kilka łyków.
- Nie powinnaś tego pić - dotarł do mnie głos taty. - Nie jest to zdrowe dla ciebie ani tym bardziej dla dziecka.
Odstawiłam niebieski kubek. Zawsze musiałam na siebie uważać jednak teraz będę musiała to robić jeszcze bardziej.
- Boję się, że nie zdołam pokochać tego dziecko. Będę złą matką - postanowiłam podzielić się z tatą moimi obawami. Jeszcze bardziej się do mnie zbliżył.
- Nie przejmuj się tym jak pierwszy raz zobaczysz i weźmiesz sobie dziecko na ręce i je do siebie przytulisz to nie będziesz już widzieć świata poza nim. To ono właśnie będzie dla ciebie najważniejsze - delikatnie głaszcze mój policzek.
- Oby to się okazało prawdą - powiedziałam i się do niego przytuliłam.
***
Siedziałam w ogrodzie i przeglądałam, w tablecie strony z ubraniami ciążowymi. Niestety będę musiała sobie niedługo takie kupić. Niektóre nie były nawet takie brzydkie. Miałam jedynie nadzieję, że w ciąży nie przytyje zbyt dużo. Lubiłam swoją dotychczasową figurę, a chudnięcie nie szło mi nigdy dobrze.- Co robisz śliczna? - usłyszałam pytanie Nialla i po chwili poczułam jego ręce na moich ramionach. - Już planujesz nasze dziecko? - usiadł obok mnie.
Wyłączyłam tablet i odłożyłam go na stolik.
- Czemu masz taką smutną minę kochanie? - jeszcze mocniej się do mnie zbliżył. - No powiedz - zachęcił mnie. - Ja postaram się rozwiązać każdy twój problem skarbie.
- Tego nie da się rozwiązać - mruknęłam cicho.
Chwyciłam jego dłoń. Kochałam go i podejżewałam, że zaraz go na zawsze stracę. Przecież on nie znosił Chrisa, więc jego dziecko też będzie nienawidził.
- Wczoraj zrobiłam test, a dziś byłam u lekarza, nie ma żadnych wątpliwości jestem w ciąży - w jego spojrzeniu i minie widzę zaszokiwanie. Pewnie nawet o tym nie pomyślał. Nie sądził, że mogę mieć takiego pecha.
Puściłam jego rękę.
- Co zamierzasz z tym zrobić?
- Nie rozumiem, możesz jaśniej?
- Usuniesz je? - to pytanie mnie szokuje. Mam wiele wątpliwości co do tego dziecka, ale nawet przez myśl nie przeszko mi to żeby je zabić. Aż tak okrutna i niesprawiedliwa nie jestem.
- Oczywiście, że nie. Jak sądziłam, że jestem z tobą w ciąży to nie brałam pod uwagę aborcji, a ono zostałby tak samo poczętę jak to, które teraz noszę - Niall chce coś powiedzieć, ale na samym wstępie mu przerywam. - Idź już, chce zostać sama - każe mu, a on wstaje.
- Wiedz jednak, że nie odpuszczę - zakominikowałam na odchodne.
Im więcej waszych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.