Remus Lupin nie zawsze był szczęśliwy z tego, że słyszał więcej niż jego rówieśnicy. Siedział razem z resztą Zakonu przy stole i czekał na rozwój wydarzeń. Był pewien, że tak jak sobie wymyślili niektórzy członkowie Zakonu, Harry nie pokłóci się z Syriuszem. Skąd pomysł na kłótnie wzięli inni? Nie miał zielonego pojęcia.
- Black zamorduję cię! – usłyszał wrzaski.
- Zobaczymy, zobaczymy, Harruś...
W tym momencie Remus zwątpił w swoje racje. Widząc, że nikt nie zareagował, powoli skierował się na górę w stronę pokoju swojego i Syriusza. Oczywiście wszyscy myśleli, że w ich pokoju są dwa łóżka. No cóż... każdy czasami może się pomylić.
To, co zobaczył w pokoju, zaskoczyło go tak, że mimowolnie wybuchnął śmiechem. Po całym pokoju latały piórka z poduszek. Syriusz trzymał Harry'ego jedną ręką, a w drugiej trzymał wielką poduchę, którą z ochotą okładał swojego chrześniaka. Właśnie... chrześniaka. Humor mu się pogorszył, gdy sobie przypomniał, że między Syriuszem i Harrym może dojść do kłótni. Bardzo dużej...
- Remus! – usłyszał wrzask Harry'ego który próbował uwolnić się z sideł Syriusza. Nie szło mu to za dobrze.
- Tak? – zapytał niewinnie Lupin.
- Bądź moim zbawicielem i mnie uratuj! – jęknął przeciągle Czarny.
- Lunio może być jedynie moim zbawicielem, Harruś – wyszczerzył się złośliwie Syriusz. – I nie jęcz, bo wprowadzasz mnie w zakłopotanie.
Rumieniec Harry'ego świadczył o tym, że zrozumiał aluzję Syriusza.
- Weź tego pedofila ze mnie – zaszlochał Harry. – Leży na mnie! Podam was o gwałt! Co z tego, że przez ubranie...
- O co wam poszło? – zaśmiał się Remus.
- Mówię mu, że się zmienił, a on się kłóci, że nie! – sfochał się Syriusz, leżąc na Harrym, który wiercił się, próbując się uwolnić.
Czując, że nie ma najmniejszych szans poległ na łóżku pod Syriuszem. Black, nie wyczuwając oznak życia od Harry'ego, zapytał niepewnie.
- Żyjesz, słoneczko?
Odpowiedziała mu cisza.
- Remus... – Rozległ się po chwili zaniepokojony szept Syriusza. – Nie udusiłem go, prawda? – Mimo wszystko nadal nie wstawał z Harry'ego.
- Wiesz... lekki to ty nie jesteś... mógłbyś się z niego podnieść, wiesz? – zapytał kąśliwie Remus.
Łapa usiadł z boku łóżka po turecku i pociągnął Harry'ego za sobą. Potter wpadł mu w objęcia, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Widzisz! Jego normalnie do mnie ciągnie! –Syriusz wyszczerzył się, głaszcząc Czarnego po głowie.
Remus usiadł koło nich.
- Tak szczerze, Harry, naprawdę nie masz nic przeciwko temu, że jesteśmy... no wiesz... – dokończył szybko wyraźnie zakłopotany Remus.
- A co ja moherowy beret jestem? – burknął Harry.
- Widzę, że oglądasz mugolskie wiadomości – zaciekawił się Syriusz.
- A co ja Dudley jestem? – zapytał Harry.
- Będziesz teraz odpowiadał mi, kim nie jesteś? – zezłościł się Syriusz. – Wiem, kim jesteś, słońce! Jesteś Harry... - zaczął, lecz Potter przerwał mu burkliwie:
- Nie ma to, jak błyskotliwość...
- Cicho bądź – mruknął Syriusz. – Jesteś strasznie chudy i zaraz mi powiesz, co się dzieje, że jesteś taki poobijany...