Rozdział 24

5.8K 267 298
                                    

Nastał nowy dzień. Słońce wdarło się do pokoju Cienia, który zakrył głowę kołdrą.

W kuchni od wczesnego rana, pani Weasley przygotowywała śniadanie. Dzisiaj, jak co roku, jej dzieci wyjadą z domu do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Bała się. Co roku działo się coś złego. Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać ostatnio w ogóle nie zabija... to nie jest normalne. Na ostatnim zebraniu Zakonu Feniksa, stwierdzili, że to „cisza przed burzą". Voldemort coś przygotowuje, a oni nie wiedzą co. Westchnęła i po chwili zawołała wszystkich na śniadanie.

*

- Harry... - Syriusz wszedł do pokoju Cienia, mając zamiar go obudzić. Zdziwił się. Myślał, że o tak wczesnej porze jego syn będzie spał, a ten siedział na parapecie, ubrany w swoje ulubione czarne rzeczy.

- Hm? – Czarny nie mógł spać całą noc. Nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Jedzie do Hogwartu – do miejsca które zawsze uważał za swój dom, a teraz? Tutaj jest jego miejsce. Tutaj jest jego ojciec i ojciec chrzestny. Ten miesiąc był najwspanialszy w jego życiu. Imprezy - wyścigi z Draconem, Avis i resztą bandy. Wariacje z Syriuszem. Nauka z Remusem i Łapą. Co będzie w Hogwarcie? Znowu Gryffindor, lekcje... Czasami uda mu się zwiać gdzieś z Draconem... Kiedyś to mu wystarczyło – to było wszystko, co mógł mieć. Teraz... jak zawsze bez Avis. Listy od Syriusza i nic więcej. Mogło stać by się coś, że... pokaże kim jest. On nie chce już udawać. Chce normalnie po korytarzach chodzić z Draconem i resztą Slytherinu. A nie znowu – dobry chłopiec, słuchający się starszych. Będzie... tęsknić.

- Wszystko w porządku? – zapytał niepewnie Black, podchodząc do Cienia.

- Jasne...

- Ej, młody – objął go ramionami i pocałował w czubek głowy. – Co się dzieje?

- Nie chcę tam jechać – Harry naprawdę chciał zostać. Po co mu Hogwart? Żeby wszyscy za nim łazili i pytali się, co się dzieje i dlaczego ma czarne ubrania? Przecież to idioci! Zaraz oskarżą go o satanistyczne poglądy!

- Przecież musisz skończyć szkołę – uśmiechnął się Łapa. – Nie będziesz sam. W końcu Dracon będzie z tobą. A może coś się nawet stanie, że będziecie mogli pokazać, że jesteście razem? Wiesz... jesteś za osobami ze Slytherinu i tak dalej...

- Chcieliśmy zrobić wielkie wejście – uśmiechnął się Cień. – Ale nie, że jesteśmy razem tylko, że jeszcze bardziej się nienawidzimy... - o tak. Oni już mieli cały plan. Wielkie wejście pod tytułem „nienawidzę cię!". Na początku chcieli zrobić to inaczej, ale teraz... plany się trochę zmieniły.

- Dlaczego nie chcesz tam jechać? – zapytał Syriusz.

Chwila ciszy.

- Bo będę tęsknić...

- Oj ty – uśmiechnął się, przytulając go mocno. Przecież nie może mu powiedzieć. Pomęczy się tylko chwile, ale przynajmniej potem będzie miał niespodziankę.

*

- Dobrze dzieci, na pewno wszystko wzięliście? – pytała pani Weasley, na peronie dziewięć i trzy czwarte.

- Tak, mamo – westchnął zirytowany Ron.

- Macie być grzeczni, nie pakować się w kłopoty, słuchać się nauczycieli...

Kawałek dalej.

- Słońce, baw się ile wlezie, pakuj się w kłopoty, nie słuchaj się nauczycieli...

- To bardzo pedagogiczne, Syriuszu – stwierdził Remus, patrząc na Blacka, który w ramionach miał wtulonego w siebie Cienia.

- Nie chce tam jechać – usłyszeli stłumiony jęk.

Harry Potter i czarna prawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz