- Nie, nie, nie, nie – zaczął powtarzać Isaak, łapiąc się za głowę. – Cholera jasna! – krzyknął. – Voldemort, chodź tu, no już! – krzyknął nagle.
Riddle stanął koło niego, patrząc na zakrwawionego Cienia z przerażeniem.
- Machnij różdżką i połącz te odcięte kable – rozkazał mu Isaak, podchodząc do Viktora. – Odejdź – odsunął go, intubując po raz kolejny Czarnego. Podłączył do rurki butlę. – Naciskaj ją, co krótki czas – rzekł do Viktora. – Tylko równo! – położył dłonie na klatce piersiowej Cienia i zaczął go reanimować. – Nie rób mi tego – wymamrotał, patrząc na monitor. – Nie znowu...
Riddle dwoma ruchami ręki połączył rurki. Potem machnął dłonią, a cała krew z ciała Dark Prince i pościeli zniknęła. Na koniec sprawił, żeby długie przecięcie na ciele Juniora przestało krwawić. Złapał Harry'ego za rękę, zaciskając mocno.
- Ktoś chyba bardzo chce go tam na dole – warknął Isaak. – Sorry, ale nie, kiedy jestem tu ja – wymamrotał pod nosem. – Nie pozwalam, do jasnej cholery.
- Ja bym na miejscu Szatana cię unikał – stwierdził Viktor.
- Naciskaj! – Isaak spojrzał na niego morderczo.
- Ty, Isaak, jesteś pewny, że nie jesteś czarodziejem? Może chciałbyś zostać moim śmierciożercą? – zapytał Voldemort, nadal trzymając Cienia kurczowo za rękę.
- Zamknij się babo – warknął lekarz.
Po chwili maszyna zaczęła pikać normalnym rytmem.
- Uff – odetchnął Isaak. – Dzięki... um, Szatanie. W końcu wątpię, żeby ten u góry się o niego ubiegał – pokręcił głową i odintubował Juniora. Po chwili założył na jego usta maskę z tlenem. – Harry, słyszysz mnie? – zapytał, siadając przy nim.
- Dziwnie się czuję – wychrypiał po jakimś czasie Cień i rozejrzał po pokoju nieprzytomnym wzrokiem.
- Wszystko w porządku – uspokoił go Isaak. – Poza tym, że znowu się na nas wypiąłeś to ok... Mógłbyś już przestać? Wykończysz mnie i umrę przed czterdziestką – warknął.
- Wybacz – zamrugał. – Kto mi gniecie rękę?! – jęknął nagle i spojrzał na Riddle'a.
- To przez sytuację – Voldemort wzruszył ramionami i poluzował uścisk.
- Denerwował się – szepnął Viktor.
- Zamknij się, Viki – warknął Riddle.
- Nie wyglądasz na kogoś, kto przed chwilą umierał, wiesz? – Isaak pokręcił głową, patrząc na szczerzącego się Cienia. – Raczej lepiej niż przed atakiem...
- Mogę go nazwać? – jęknął Riddle.
- Nie, nie będziesz przeklinać – prychnął Isaak. – No cóż, widać znowu pożegnanie się z życiem ci pomogło – westchnął patrząc na Harry'ego.
- To nie fair – odezwał się nagle Voldemort ze spuszczoną głową.
- Co? – zdziwili się.
- On ma już większe doświadczenie ze śmiercią niż ja – Riddle prychnął. – Harry jak to jest? – nachylił się nad Cieniem.
Viktor zaczął się śmiać.
- No co?! Ja nie widziałem na przykład białego światełka, a wszędzie mówią, że widać – westchnął. – To jak? Było światełko? Czy nie?
- Ty naprawdę musisz iść odpocząć, na mózg ci się rzuca – Isaak spojrzał na niego z troską. – Zbadać cię?
- Nie, nie chcę umierać co pięć minut – warknął.