- Nie wiem, po co czekaliście tyle na ten rytuał – pokręcił głową Salamir.
Junior trzymał Marvola na rękach. Mały już sprawnie raczkował. Wyglądał jak Voldemort, kiedy ten był mały. Miał czarne włosy, każde w inną stronę, zielone duże oczy i był strasznym rozrabiaką. Najbardziej lubił denerwować Voldemorta.
Harry był w nim tak zakochany, że nie wierzył w żadne złe rzeczy, które mały mógł zrobić. Marvolo, jak na swój wiek, był bardzo cwany. Jeśli coś zrobił, to płakał i wskazywał rączką na zdziwionego Toma. Voldemort zawsze niesprawiedliwie oberwał, przez co, co kilka dni się kłócili. Kłótnie kończyły się zawsze... namiętnie.
- Nie chciałem po narzeczeństwie od razu się żenić – powiedział Harry. – Musiałem się najpierw nacieszyć tamtym – wyszczerzył ząbki.
Marvolo właśnie uderzył rączkami w talerz i zaczął coś gugać.
- Zaraz będzie deser, poczekaj – Riddle pogłaskał go po włosach.
Wszyscy śmiali się ze stylu, w jakim ubierał Marvola Cień. Młody zawsze miał jakieś fajne jeansy i ciemną bluzę. Wyglądał jak mały gangster.
Mistrzunio i Salamir zachowywali się jak typowi dziadkowie. Nosili małego na rękach i spełniali każde jego życzenie. Marvolo, co zdziwiło niektórych, bardzo polubił Snape'a i Bellatriks. Remus i Syriusz też opiekowali się nim, kiedy tylko mieli czas. Największą mendą z całego towarzystwa został Voldemort. Król powiedział, że powinien być zadowolony, zawsze chciał, żeby wszyscy go nie lubili.
Drugą osobą, którą mały lubił denerwować był też Severus. Biedny Snape, nie mógł na niego warknąć, co cały czas przypominał mu złośliwie Lucjusz.
Avis była oczywiście kochaną ciotką, która zawsze przychodziła z prezentami. Silver był wujkiem.
- Stwierdziłem, że wynajmę jakiś hotel – rzekł Voldemort, kiedy mały dostał czekoladowe ciasto. Marvolo zaczął jeść rączkami, brudząc sobie całą buzię. – Na jakiś tydzień, co ty na to?
- Byle, żeby był basen, dobre żarcie i ciepło – wyszczerzył się Viktor, z arą na ramieniu.
Tak, to zdecydowanie było jedno z ulubionych zwierzątek Marvola. Doberman dogadywał się z nim bez problemu. Dzieci Nagini i Passio były już ich wielkości. Pełzały po zamku, co czasami przerażało śmierciożerców.
- Meksyk. Ja chcę Meksyk – wyszczerzył się Junior.
- Może być Meksyk – ucieszył się Viktor.
- Meksyk, Meksyk – zaczęła powtarzać papuga, bujając się na jego ramieniu.
- Chcesz, to leć – burknął Riddle.
- Świnia, świnia – zaczęła powtarzać.
Mały Marvolo zaczął śmiać się dziecięcym głosikiem.
- Wynajmę cały hotel – powiedział Voldemort. – Każdy dostanie swój pokój. Dla każdego będzie inny świstoklik. Karty z imionami, które zaprowadzą ich prosto do pokoju.
Salamir pokiwał głową.
Cień przyjrzał się przez chwilę Tomowi. Mały Marvolo miał bardzo podobny do niego charakter. Oczywiście wszyscy myśleli, że nie widzi wybryków małego, ale on wszystko zauważał. W jego oczach błyskały czasami czerwone kolory. Marvolo rósł na diabła i nie był pewny czy to dobrze...