Rozdział 19

7K 294 93
                                    

- Harry! – Syriusz złapał wiotkie ciało syna. – Boże – spojrzał na jego bladą twarz. – Nie rób mi tego... proszę...

Remus podszedł szybko do Łapy i przyłożył dwa palce do szyi Blacka Juniora.

Moody zaśmiał się ochryple.

Severus Snape zmrużył oczy. – Brawo – wysyczał. – Myślę, że za zaatakowanie Złotego Chłopca grozi Azkaban, nie sądzisz, Moody?

- Nic mi nie zrobisz, śmierciożerco – warknął.

- Oczywiście – uśmiechnął się ironicznie. – Ale wierz mi... niedługo o postrzeleniu Czarnego będą wiedzieli gangsterzy i oni się tobą zajmą...

Alastorowi uśmieszek zszedł z ust.

- Bierzcie go szybko do Isaaka – mruknął Snape. – Powiadomię resztę – zniknął z trzaskiem.

Black podniósł delikatnie Cienia i zniknął razem z Lunatykiem.

*

- Isaak! – krzyknął Remus.

- Co się stało? – zdziwił się mężczyzna, patrząc na nieprzytomnego Pottera.

- Ten przeklęty sku*wysyn Moody – wywarczał Black. – postrzelił Harry'ego! Jak stał do niego tyłem!

- Daj mi go – Isaak wziął Czarnego na ręce. – Biorę go na salę operacyjną. Idźcie do poczekalni.

- Nie, ja muszę... - Remus przerwał mu.

- Nie pomożesz mu tak – szepnął. – Chodź...

Przeklęta noc. Syriuszowi wydawało się, że siedział w tej przeklętej poczekalni kilkanaście godzin, aż wszedł doktor.

- Co z nim? – zapytał Lupin z Blackiem.

- Nie jest za dobrze – odpowiedział cicho. – Harry stracił dużo krwi, nadal jest nieprzytomny. Dostał kulkę w płuco... jest podłączony do respiratora i nie wiem, kiedy będzie go można od niego odłączyć. Jeszcze wszystko jest gorsze przez to, że wcześniej został otruty. Ma niesamowicie osłabiony organizm... dlatego i blizna będzie się dłużej goiła... i on będzie się dłużej budził...

Black ukrył twarz w dłoniach. Dzień wcześniej kłócił się z tym dzieciakiem... teraz nie wiadomo czy z tego wyjdzie...

- Jak to się stało? – zapytał niepewnie Isaak.

- Wpadliśmy do salonu, a tam Harry siedział na Moodym... bili się. Zresztą chyba wiesz, że się cały czas kłócili? No właśnie... młody jak nas zobaczył, wstał z niego i podszedł do mnie... złapałem go za łokcie, bo się chwiał... był taki... rozbawiony... jak zawsze bawił się całą sytuacją... nagle usłyszeliśmy strzał... Harry zbladł gwałtownie... spojrzał na mnie z takim... lękiem i bólem... sekundę później leżał nieprzytomny... Moody chyba wyjął jego pistolet ze spodni, jak się bili...

- Wątpię, że Cień nie zauważył, jak ktoś wyjął mu coś ze spodni – mruknął lekarz. – on w takich momentach... widzi i słyszy wszystko...

- Może mu jakoś wypadł? – zapytał Remus.

Wzruszyli ramionami.

- Chcecie do niego pójść? – westchnął.

- Oczywiście, że tak – mruknął Łapa.

Weszli do pokoju Czarnego.

Pierwszą rzeczą, jaką usłyszeli było przeklęte pik-pik. Black przełknął głośno ślinę. Nie było nic gorszego, niż widzieć Harry'ego w takim stanie.

Harry Potter i czarna prawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz