Rozdział 45

4.8K 245 199
                                    

Chwilę później:

- Chodź, mam dla ciebie niespodziankę – Lord wyciągnął rękę w jego stronę.

- Serio, dzięki ci za tą miotłę – zaczął gadać Cień, kiedy kierowali się w dół zamku. – Jest świetna! No i drużyna Slytherinu wygrała, tak jak ci obiecałem.

- Świetnie – odpowiedział krótko.

- Rozmowny dzisiaj jesteś – westchnął. – O nie, czemu idziemy do lochów? – przełknął ciężko ślinę. – Ja się jeszcze za dobrze nie czuję, słabo mi... – zawisł na ramieniu Lorda.

- Chodź, księżniczko, przeżyjesz – uśmiechnął się ironicznie Riddle.

- Jak mnie nazwałeś? – oburzył się.

- No co? Dark Princess, nie?

- Prince, a nie Princess! – burknął.

- I tak dla mnie będziesz księżniczką – wyszczerzył się złośliwie.

Voldemort otworzył drzwi do celi.

Harry wszedł powoli, przytykając rękaw do nosa i wytrzeszczył oczy.

- R-Ron? – wykrztusił.

Weasley leżał na ziemi. Miał poharataną twarz, podarte, ubrudzone we krwi ciuchy, a koło niego zbierała się kałuża czerwonej cieczy.

- Wiesz, chciał zabić Dark Prince, nie mogłem puścić mu tego płazem – wyszczerzył do niego ząbki Tom, najwyraźniej bardzo z siebie zadowolony. – Dzisiaj będzie jeszcze jedna część tortur, możesz przyjść i popatrzeć. Chociaż, może lepiej nie – spojrzał na Czarnego, który wyraźnie zbladł. – Chyba powinieneś jeszcze poleżeć, wiesz? A jak nie chcesz w łóżku, to idź pospaceruj do lasu.

- Skorzystam z drugiej opcji – mruknął. – Pójdziesz ze mną?

Ten tylko przytaknął.

*

- Voldemort, czy ty obchodzisz święta? – zapytał Cień, kiedy usiedli pod drzewem. Wiatr zdmuchnął mu grzywkę z czoła. Słońce powoli zachodziło.

- Jakie święta? – zdziwił się Riddle.

- Wigilię.

- Och, nie – zmarszczył brwi. – Dlaczego pytasz?

Harry wzruszył ramionami.

- Z ciekawości. Po prostu, kiedy Syriusz okazał się być moim ojcem, zacząłem jak głupi dzieciak marzyć o świętach z tatusiem – parsknął śmiechem. – Wiesz, zawsze to cała banda zastępowała mi rodzinę i uwielbiałem spędzać z nimi Wigilię. Ale teraz w każdym momencie może tam wpaść Syriusz z... nią i... no wiesz, nie chcę kłótni.

- Fakt. Nie dziwię ci się – Riddle wyglądał, jakby powstrzymywał śmiech.

- Ej, z czego chichrasz?

- Z niczego – spojrzał na niego zdziwiony.

- Oj!

- Z ciebie. Nie opowiadaj mi smutnych historii, bo mnie coś takiego nie rusza. Dlaczego po prostu nie powiedziałeś, że chcesz wpakować mi się na przerwę świąteczną do zamku? – zaśmiał się.

- Nie wiedziałem czy chcesz – spuścił głowę. – Draco wyjeżdża z rodzicami, Avis jedzie do babci... nie chcę zostać sam. Cały Slytherin wyjeżdża. To nie moja wina, że nikogo nie mam – w jego oczach pojawiły się łzy.

Voldemort potargał jego włosy.

- Przyjedź do mnie. Pojedziemy gdzieś.

- Gdzie? – zdziwił się, podnosząc głowę.

Harry Potter i czarna prawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz