- Dobra, zajmiemy ten pokój – mruknął Harry, wchodząc do pomieszczenia, wyglądającego prawie identycznie jak Sala Tronowa. Jednak to miejsce było mniejsze. – Zastanawiałem się, czego was najpierw uczyć. Voldemort mówił, żebym najpierw pokazał jak się bronić, a nie atakować... Tak więc, pomyślimy nad takimi zaklęciami.
- Czarny? – zapytał Michael, zabawnie podnosząc rękę.
- Hm? – Junior pokręcił głową i uśmiechnął się złośliwie. – Dla ciebie - Pan Czarny.
- Chciałbyś – wyszczerzył się Michael. – Możemy włączyć muzykę?
- Myślisz, że tu zadziała? – zdziwiła się dziewczyna. – Wiesz, że jak zamki są przesycone magią, a ten zamek to na pewno niezłą potęgą, to raczej nie będą działały takie rzeczy.
- W Hogwarcie zadziałało – mruknął Cień.
- Wystarczy kupić na Nokturnie taką specjalną wtyczkę – odezwał się chłopak, który w szkole po raz pierwszy uruchomił laptopa. – Mogę to wsadzić do swojego komputera i puścić z niego muzykę. Głośniki też mam.
- No to włączaj – uśmiechnął się Junior.
*
Riddle rozmawiał, kiedy zobaczył jak jego kieliszek zadrżał na stole. Zaczęło coś bębnić. Zmarszczył brwi.
- Co on znowu nabroił? – warknął, rozglądając się.
- Chyba włączyli muzykę – zaśmiał się król. – Chodź, pójdziemy zobaczyć, co robią.
*
Kiedy Voldemort wszedł do pomieszczenia, z którego rozbrzmiewała muzyka, o mało się nie potknął i zaliczył glebę. Hip-hopowe brzmienie było głośne, a wszyscy tańczyli jakiś układ. Każdy w ręku miał długi, metalowy patyk, gdzie z obu końców płonął ogień. Wywijali tym, jakby robili to od zawsze. Wzrok Marvola spoczął na Cieniu. Ten przewodniczył im i najwidoczniej świetnie się bawił. Miał uśmiech na twarzy, wyglądał, jakby był w swoim żywiole. Oczy mu płonęły, tak jak ogień na końcach patyka.
Więc tak wyglądają te rozgrzewki, pomyślał Tom.
- Nie chcę cię dołować, Tom, ale dzieciak jak na razie zaczyna lepiej niż ty – powiedział wesoło Salamir.
Voldemort odwrócił powoli głowę w jego stronę.
- Bardzo śmieszne – rzekł sceptycznie.
Muzyka ucichła, a król i Riddle odwrócili się, żeby zobaczyć ile osób na nich patrzy. A patrzyli na nich wszyscy.
- Macie jakiś problem? – palnął Voldemort.
Król zaśmiał się.
- Gapisz się na nich z rozdziawioną gębą i dziwisz się, że zwrócili na ciebie uwagę?
Riddle wymamrotał coś pod nosem i po chwili uśmiechnął się złośliwie.
- Do nauki, ale już! – krzyknął. – Ty ich nie miałeś uczyć tańczyć, młody, tylko walczyć!
- To rozgrzewka! – krzyknął Cień w obronie.
- Już wam wystarczy! – odkrzyknął Riddle. – Przyjdziemy za jakieś pół godziny, zobaczyć jak wam idzie, o! – uśmiechnął się ironicznie i poszedł.
*
Harry patrzył, jak Ślizgoni walczą w parach. Na szczęście, wszystko szybko łapali. Zaczynali od podstaw, nie marudzili i od razu było mu łatwiej. Możliwe, że trochę bali się i jego i sytuacji, ale mało go to interesowało. Wiedział, że wszyscy mieli lekkiego stracha, od kiedy zaczął być tak blisko z samym Lordem Voldemortem. Oczywiście, było to ledwo zauważalne, ale jego bystre oko wychwyci wszystko.