Cień siedział przy ławie, czytając jakieś papiery i podpisując, co niektóre. Segregował, a czasami zerkał do laptopa, pisząc coś. Rana cały czas bolała, ale nie dał tego po sobie poznać. Starał się znaleźć jakiś pomysł, żeby obronić Syriusza.
Łapa obserwował go. Młody od rana zachowywał się niezwykle cicho. Zero uśmiechu, a czasami wydawało mu się, że Harry krzywi się z bólu.
Czarny uśmiechnął się nagle ironicznie – dzisiaj wielki dzień. Zaczyna swój plan w związku z Moodym.
*
Alastor szedł spokojnie ciemnymi uliczkami, niedaleko Grimmauld Place. Coś kazało mu pójść do jednej z ulic i sprawdzić, co tam się dzieje. Spokojnie zajrzał do uliczki. Nikogo nie było.
Trach.
Coś nagle uderzyło go w plecy. Zachwiał się i upadł.
Rozejrzał się – pusto.
Usłyszał syk i poczuł powiew chłodu. Zadrżał.
- Czego chcesz? – zapytał zimno.
- Jak na razie niczego – postać wyłoniła się z cienia.
- P... Potter – wykrztusił Alastor, widząc białą jak kreda twarz, błyszczące w ciemności oczy i czarne kosmyki przykrywające znaną bliznę. Chłopiec był ubrany w czarne rzeczy.
- Bystrość nie zawodzi – syknął złośliwie. – Nie zabiję cię, nie bój się. Ale ostrzegam, jeszcze raz wtrącisz się w nie swoje sprawy, a inaczej się tobą zajmę. To twoja ostatnia szansa.
Szalonooki z drżącymi rękoma, patrzył jak Harry chowa się w cień.
*
Czarny przeglądał ze znudzoną miną zlecenia. Warknął cicho – czy on wygląda na zabójcę zdradliwych mężów?!
- Co robisz? – zapytał ktoś.
Cień podskoczył.
- Zwariowałeś?! O mało na zawał nie padłem! – warknął na Syriusza, który zaśmiał się cicho.
- Co zrobiłeś Moody'emu? – zapytał z uśmiechem. – Siedzi sztywno i wygląda jakby na każdy świst miał zemdleć.
- Nic – zdziwił się Harry. – Właśnie nic... chyba wyszedłem z wprawy.
- Dobra, teraz z innej beczki – powiedział Black, siadając na łóżku obok syna. – Co się dzieje?
*
- A co ma się dziać? – zdziwił się. Przecież pilnował się! To niemożliwe, że Łapa coś zauważył.
- Widziałem, jak się krzywisz – westchnął. – Ktoś ci zrobił krzywdę?
- Wydawało ci się – burknął Black Junior.
- No przecież, mi możesz powiedzieć! – zdenerwował się.
- Nieważne.
- Chcesz, żebym cię obezwładnił i sam znalazł ranę? – zapytał Syriusz z łobuzerskim uśmiechem.
Harry nachmurzył się. – Mam lekko pokaleczony bok. Wystarczy?
- Kto ci to zrobił?
- A co ty, taki ciekawski? – zdenerwował się Black Junior.
- Bo jesteś moim synem. Proste.
- Nie wiem.
- Kłamiesz. To był BD prawda?
Cień zaczął mamrotać coś pod nosem.
- Nie avaduj mnie tylko odpowiedz – uśmiechnął się wesoło.