Rodział 32

5.2K 237 240
                                    

Harry spojrzał na niego.

Coś czuję, że Lord Voldemort będzie osobą, która cały czas będzie mnie zaskakiwać.

- Jasne.

- W takim razie, zapraszam z powrotem do gabinetu – mruknął, wyglądając na zamyślonego.

Szli powoli korytarzem. Harry zaciekawiony patrzył na dziwne obrazy, wiszące na ścianach. Korytarz był oświetlony tylko świecami, co nadawało mu wygląd jak z horroru. Nie dało się zauważyć żadnego okna, a na podłodze leżał czerwony dywan.

- Jak w jakimś królestwie - pomyślał z uśmiechem Cień. - Widać Lord lubi przepych. No cóż, skoro może sobie coś takiego zapewnić to, czemu nie? Ten zamek pasuje do niego całkowicie. Jest mroczny, straszny, tajemniczy i czuć w nim potęgę.

Zatrzymał się nagle i spojrzał na obraz, który miał najbogatszą ramę – masywną, złotą z diamentami. W środku namalowany był jakiś mężczyzna ze srogim wzrokiem, czarnymi włosami, które opadały na ramiona, bladej twarzy i zielonymi oczami. Siedział na tronie, na którym owijał się wąż, przypominający Nagini. Był dobrze zbudowany, a na twarzy nie dało się dojrzeć uśmiechu. Na sobie, ku zdziwieniu Harry'ego, nie miał czarnej szaty, lecz zieloną.

Voldemort zatrzymał się, widząc, że Junior za nim nie idzie. Widząc zmarszczone brwi ucznia podszedł do niego z lekkim uśmiechem.

- Salazar Slytherin – rzekł cicho.

- Inaczej go sobie wyobrażałem – stwierdził Harry, przekrzywiając głowę.

- Jak?

- No cóż... Bardziej... No, że wyglądał tak, jak ty. A on, ani nie jest chudy, ani nie ma czerwonych oczu, ani nie ma krótszych włosów. Och i ty się nawet uśmiechasz! Co prawda od święta, ale zawsze. Może nie do końca przyjemnie... Och, sam wiesz, o co mi chodzi – mruknął.

- Dlaczego byłeś pewny, że wyglądam tak, jak on? – zapytał z zaskoczeniem.

- Jesteś jego dziedzicem, co nie? Poza tym, widać, że go wielbisz.

- Dumbledore jest tak bardzo za Gryffindorem, a jakoś nie wygląda jak Godryk.

- Tomuś, ty się do tego śmiecia nie porównuj, nie jesteś tego wart – powiedział Harry nadal przyglądając się obrazowi, nie zdając sobie sprawy, co właśnie powiedział.

Voldemort - już pomijając jak Harry go nazwał - zastygł w szoku.

Proszę, proszę, Junior.

- Wygląda mało przyjemnie – Cień podrapał się po głowie. – Hey, ty też miałeś zielone oczy? Może dlatego Dumbledore tak się nas bał? – odwrócił się powoli w stronę Voldemorta.

- Tak, miałem ten kolor oczu, co ty – odpowiedział. – Ty masz swoje po matce. Wiele osób ma takie – uśmiechnął się lekko. – Gdyby każdy myślał, że ma je po Salazarze, to pomyśl, ile miałby dziedziców.

Harry parsknął śmiechem.

- A skąd ty wiedziałeś, że jesteś jego dziedzicem? – zapytał, kiedy znowu zaczęli iść w stronę gabinetu Voldemorta.

- Drzewo genealogiczne – odpowiedział krótko.

W końcu doszli do komnat i usiedli na starych miejscach.

- A te drzwi to, do czego? – zapytał Harry.

- Do mojej sypialni, oczywiście.

- Masz sypialnię?

Harry Potter i czarna prawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz