- MARTINI! DO JASNEJ CHOLERY! PRZESTAŃ UCIEKAĆ! – rozległ się wrzask, który usłyszeli wszyscy w Wielkiej Sali.
Sekundę później drzwi otworzyły się z rozmachem i wpadł tam, już trochę większy, Martini, uciekający przed Harrym, który po chwili rzucił się na ziemię, żeby złapać smycz.
- STÓJ! – krzyknął i usiadł dysząc na podłodze. Na środku Sali.
- Co za głupi pies – warknął równie zmęczony Draco, który stanął za Cieniem.
- Sam jesteś głupi – syknęła Avis.
Harry z przerażoną miną zobaczył, jak coś różowego idzie w jego stronę. Pies zapiszczał i schował się za nim.
- I ty jesteś obronnym psem? – wymamrotał Harry, mrugając kilka razy, kiedy blond-włosa piękność stanęła przed nim. Miała niebieskie oczy, szeroki uśmiech z białymi ząbkami i różową garsonkę.
- Dzień dobry – uśmiechnęła się szeroko.
Harry, którego oczy odzwyczaiły się od jaskrawych kolorów (co, jak co, ale siedział tydzień w zamku Voldemorta), wyszczerzył się, przeciągając owczarka przed siebie i przytulając do jego szyi.
- Witam – mruknął, starając się, żeby jego głos zabrzmiał miło.
Martini zawył żałośnie i położył mordkę na jego kolanach, zamykając oczy. Uszka mu oklapły.
- Jestem psychologiem, którego wysłało Ministerstwo – znowu uśmiechnęła się szeroko. – Przeprowadzam takie małe wywiady z dziećmi.
Harry rozglądnął się dyskretnie po „dzieciach". Wszyscy, jak na nią spoglądali, to mieli miny, jakby było im niedobrze. Jakiś Ślizgon włożył sobie palec do gardła.
- Z kim?
- Z uczniami – machnęła zbywająco ręką. – Czy będę mogła zadać ci kilka pytań?
- Jasne – pokiwał głową. – Ale te pytania, to o czym?
- Chodzi o wojnę. Kto, jak się w niej orientuje – uśmiechnęła się.
- Ok.
- I trochę też takich prywatnych rzeczy. Taka ankieta.
Cień kiwnął głową już mniej pewnie.
- No dobrze. Najpierw imię, drugie imię i nazwisko – wyjęła różowe pióro.
Cień uniósł brwi.
Skoro ona mnie nie poznaje, to chyba ją polubię.
- Harry James Black – mruknął.
Zanotowała.
- Co lubisz robić?
- Przepraszam, ale co te pytania mają związanego z wojną? – zdziwił się.
- Nawet z małych pytań możemy dowiedzieć się...
- Czy przystanąłem do Voldemorta? – dokończył.
Wzdrygnęła się.
- Nie wolno wymawiać tego imienia! – pisnęła.
- To nie imię, tylko nick – prychnął.
- Ale i tak nie możesz tego wymawiać – spojrzała na niego. – Odpowiesz mi na pytanie?
- Lubię... - przygryzł wargę. Miał ochotę powiedzieć „mordować", ale to chyba nie najlepszy pomysł. – Samochody.
- Aha – ucieszyła się.
- Jakie?
- Drogie.