Rozdział 66

3.7K 191 73
                                    

W piwnicy było ciemno, dziwnie mokro i chłodno.

- Nic nie widzę – wymamrotał Junior, trzymając się kurczowo Toma.

Zapalili różdżki. Stali w wąskim korytarzyku z szarymi ścianami.

- Idziemy dalej – mruknął Marvolo, ciągnąc Cienia za rękę.

Doszli do drzwi i szybko je otworzyli.

- Jezus Maria! – wrzasnął Cień, kiedy zobaczył pozawieszane na ścianach trupy. A raczej szkielety trupów. Stali w jakiejś wysokiej Sali. Na górze było okno. Kościotrupy były albo przypięte do ścian za ręce, albo za nogi. Czasami za szyję. To był dosyć... makabryczny widok.

- Co ty, trupa nie widziałeś? – prychnął Tom.

- Tu jest pełno kości! – jęknął żałośnie Junior.

Zaczęli rozglądać się w poszukiwaniu wyjścia. Harry nagle poczuł jakąś kościstą rękę na szyi, która głaskała go po karku. Odwrócił się z przerażeniem i zobaczył czaszkę.

- AAA! – krzyknął, wywalając się na ziemię.

Tom jak idiota zaczął się śmiać. Położył kościotrupa na ziemie.

- Ale miałeś minę – parsknął śmiechem, osuwając się po ścianie.

- Chciałeś, żebym zszedł na zawał? – warknął Harry, rzucając w niego kością.

- Trupem we mnie?! No wiesz?! – krzyknął Tom.

- Dorośnijcie – westchnął Salamir. – Chciałbym stąd wyjść.

- Poważny się odezwał – prychnął Riddle. – Salamir – wziął trupa za ręce i jego dłonią pogłaskał króla po głowie. – Wytrzymasz jeszcze trochę.

- Tom, czuj się zazdrosny – usłyszeli głos Cienia. – Znalazłem sobie męża – zaczął tańczyć z innym panem kościotrupem.

- Ej, to jest to tango, co moje Wile tańczyły – odezwał się Salamir.

- A idź w cholerę – Voldemort swoim trupem zdzielił trupa Harry'ego w łeb. Głowa odpadła na bok.

- Zabiłeś mi męża – zaszlochał Cień.

- Lord Voldemort, pogromca zdradliwych mężów – zakwiczał Viktor.

Riddle rzucił na niego trupa.

- A fuj! Weź go – pisnął Viktor, otrzepując się.

Lucjusz i Severus stali pod ścianą, nie wiedząc, czy coś powiedzieć.

W końcu usiedli pod ścianą. Junior, który przekonał się do ich nowych znajomych pogłaskał Toma po policzku kościstym palcem.

- Uh – wzdrygnął się Tom.

- Jak mamy stąd wyjść? – zapytał Salamir.

- Może użyjemy jakiś czar? – zapytał niepewnie Cień.

- W sumie to oni mogliby wciągnąć się po linie – stwierdził Riddle. – A ty i ja pazurami. Tak jak na zadaniu.

- Rzeczywiście – przytaknął Cień.

Marvolo wstał i wyczarował długą linę, która zaczepiła się o okno.

- No już, raz dwa – powiedział do Lucjusza i reszty. Harry stanął koło niego.

Powoli wszyscy zaczęli się wspinać. Salamir jako pierwszy wybił okno i razem z innymi wyszedł z lochu.

- Junior, przestań z tymi kościotrupami – warknął Riddle, patrząc w górę.

Harry Potter i czarna prawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz