Otworzył powoli oczy. Nie miał nawet siły się poruszyć. Za oknem było ciemno. Rozejrzał się. Był sam w pokoju.
Nic dziwnego, gadzinie pewnie znudziło się przy mnie siedzieć.
Odwrócił głowę w stronę okna. Biały śnieg leżał wszędzie.
Szkoda, że nie mogę wyjść... Argh!
Zacisnął oczy, słysząc powtarzające się 'pik-pik'.
Wrr... Nienawidzę... Nienawidzę...
- No, obudziłeś się – ucieszył się Isaak, wpadając do pokoju. – Jak się czujesz? – przyłożył dłoń do jego czoła.
- Spoko – wychrypiał cicho.
- Voldemort poszedł po Mistrzunia – zaczął nagle Isaak. – Zaraz przyjdą.
- Oni się znają? – zdziwił się, próbując podciągnąć się na poduszkach.
- Tak – lekarz pomógł mu usiąść, widząc, jak bardzo się męczy. – Od niedawna. Mistrzunio to taki jego przyjaciel... trochę. Wiesz, Riddle się go czasami radzi.
- Nie wiedziałem – mruknął. Nagle usłyszał:
- Młody! – rozległ się głos Mistrzunia, który szybko do niego podszedł. Uniósł swojego „króliczka" i mocno przytulił.
- Dusisz mnie – stęknął.
- Znowu źle wyglądasz – Mistrzunio położył go z powrotem. – Czekaj, u tego byłeś ostatnio, prawda? – wskazał palcem na biednego Riddle'a, stojącego koło drzwi. – Głodziłeś mi wnuka?! – spojrzał morderczo na Voldemorta.
- Ej, to nie ja – jęknął Riddle.
- Daj spokój, to przez to świństwo – Junior uratował Lorda przed Mistrzem. – No i już nie wnuka... - dodał cicho.
- Jak to nie? – zdziwił się i usiadł na skraju łóżka.
- Syriusz mnie wydziedziczył – spojrzał na niego niepewnie. Nie wiedział, jak zachowa się Mistrzunio.
Mężczyzna zrobił zszokowaną minę.
- Jak to? – wykrztusił.
- A ja dałem mu moje nazwisko! – odezwał się Tom. Po chwili zmarszczył brwi, zastanawiając się, czemu tak szybko wypalił z tym tekstem. Pokręcił głową i usiadł na końcu łóżka.
- Syriusz się wkurzył i przyszedł do mnie ze świstkiem o wydziedziczeniu – szepnął cicho Cień. Nie miał siły na więcej. Był słaby.
- I... - zaczął Riddle.
- Gadzie, zamknij się – warknął.
- Nie ma mowy!
- Ej, spokój – Mistrz spojrzał na nich. – Co było przed tym?
- Kundel go uderzył – wypalił Marvolo.
- Voldemort! – krzyknął ostatkami sił Cień.
- Miał rozkrwawioną głowę – zaczął mówić, nie zwracając uwagi na Juniora, który miał zamiar wstać i mu przyłożyć, jednak Mistrz skutecznie go powstrzymał. – Posiniaczone nadgarstki – wymieniał. – Był uderzony kilka razy, miał dużo siniaków...
Harry próbował się wyrwać, kiedy poczuł, jak nagle zaczyna brakować mu powietrza. Zakrztusił się, nie mogąc złapać oddechu. Mistrz położył go szybko z powrotem. Riddle zamarł.
- Cholera jasna – Isaak spojrzał na monitorek, który pokazywał coraz szybsze bicie serca Juniora.
- Młody, nie rób nam tego – przeraził się Mistrzunio, głaszcząc Juniora po głowie. Harry oddychał coraz ciężej. Miał zamknięte oczy.