Draco oparł ręce na blacie. Nie chciał wrócić do salonu dopóki nie było tam Harry'ego. Udawał, że nie widzi tych natrętnych spojrzeń, ale czuł się strasznie głupio pod ich ciężarem. Nie chciał palnąć czegoś, co mogłoby wpędzić Czarnego w kłopoty. Nagle poczuł, jak ktoś obejmuje go w pasie.
*
Harry zszedł na dół z czystym Serpem. Posadził go na kolanach Syriusza, mówiąc, żeby chwilkę z nim pobył, a on zaraz wróci. Wszedł do kuchni, żeby zobaczyć Dracona opartego na stole. Podszedł do niego powoli, obejmując w pasie.
- Coś nie tak? – zapytał.
- Nie – odpowiedział szybko Draco. – Chodź – powiedział, uśmiechając się lekko.
Przeszli do salonu i oczywiście każdy się na nich spojrzał. Harry spojrzał krótko na minę Draco.
- Wiecie – stwierdził teatralnym szeptem. – Ja bym się tak nie gapił... Jeszcze przypadkowo coś wam się stanie...
Silver spojrzał na niego i przewrócił oczami. Podeszli do Serpa, który siedział na kolanach Syriusza i przeglądał jakąś książkę.
- O! Ja lubię książki z obrazkami – ucieszył się Harry. – Jakby takich podręczników nie mogli dawać do szkoły...
- Wujuś... – powiedział Serp, przyglądając jakiemuś obrazkowi.
- Tak?
- Co to jest, to zielone? – zapytał.
- Nie uważasz, że on jest strasznie do nas podobny? – zapytał Harry Dracona. – My też zawsze pytaliśmy, czym jest to zielone.
- Taaa – mruknął Draco.
- To Avada Kedavra – powiedział Harry.
Wszyscy spojrzeli się na niego z przerażeniem. No... prawie wszyscy.
Harry rozejrzał się ze zdziwiona miną i nachylił do ucha Syriusza.
- Powiedziałem coś nie tak?
- Czy ty myślisz... – szepnął Łapa – że w kwaterze głównej Zakonu Feniksa można używać takie słowa?
- Wpakują mnie do Azkabanu? – zapytał Harry, udając przerażonego.
- Dożywocie – mruknął Syriusz, pijąc jakiś trunek.
Nagle ktoś zapukał do drzwi i po chwili rozległ się słodki głosik... babci Harry'ego.
Draco aż podskoczył.
- Chryste, co to?!
- Moja babcia – szepnął Harry, a po chwili zaczęli się histerycznie śmiać.
Remus z Syriuszem również zachichotali, widząc minę Dracona. Serp nieprzejęty tym, co się właśnie działo, dalej oglądał książeczkę. Tylko nadal nie mógł zrozumieć, dlaczego niektórzy panowie lub panie nie mieli w niej nóg. On też nie powinien? Ale wujuś przecież również ma...
- Och, zamknij się! – Harry nagle wrzasnął, zatykając uszy.
Oczywiście jego babcia go nie posłuchała, więc musiał wbiec na górę. Draco zdziwiony stał na dole. Kiedy Harry był na górze, wszedł Moody.
Wzrok Alastora Moody'ego padł na Dracona Malfoya.
- Malfoy! – syknął. – Co on tu robi?
- Mieszkam, jak na razie – sarknął Draco.
- Co?! – wrzasnął Moody. – Jak śmiesz się do mnie odzywać, śmierciożerco – syknął.
Draco przwrócił oczami.