Riddle otworzył powoli pudełeczko. W środku leżała srebrna bransoleta. Od wewnątrz widniał napis „Pan i władca". Zaczął się śmiać.
- No co? – Harry udawał niewiniątko.
- Twoje pomysły mnie kiedyś wykończą – wywrócił oczami. – Chodź, założę ci ten naszyjnik – odwrócił Juniora i zapiął podany przed Cienia medalion. – Odpakuj prezent od Viktora, tylko się nie przestrasz.
Harry niepewnie sięgnął po coś dużego, zapakowanego w zielony papier. Po chwili wyjął... jakąś rączkę z przyczepionym długim czarnym czymś, co wyglądało jak gruby włos. Bat. Wytrzeszczył oczy.
- Och, wiem, że to dziwny prezent – Viktor siadł koło nich, kiedy już wrócił z kuchni. – Ale pomyśl, to pasuje do Dark Prince. Wystarczy, że tym zarzucisz, wiesz, to zawsze będzie cię słuchać, obwinie się wokół czyjegoś karku i łatwo go złamie.
- Nie przejmuj się nim, on zawsze był nienormalny – Riddle pocałował Harry'ego w czubek głowy. – Dzięki.
- Och, ja wcale nie mam sprośnych myśli, ale to mi tak dało do myślenia, jak zobaczyłem bransoletkę dla ciebie. Wiesz, pan i władca, bat...
- Viktor! – krzyknął Voldemort, rzucając w niego ozdobnym papierem.
- Już nie będę – burknął, nachylając się i przytulając Cienia. – Wesołych świąt, dzieciaku, i żeby kiedyś go szlag trafił. I bardzo dziękuję za prezent, zawsze chciałem takie książki.
- Nie ma za co – wyszczerzył się Cień. – I coś czuję, że bat się przyda – niebezpieczny płomyk błysnął mu w oczach.
- Wiesz, zawsze, jakby co, możesz obwiązać go wokół brzucha gadziny i go do siebie przyciągnąć – szepnął mu na ucho. – Ach, i zrobiłem fajną miskę dla twojego psa, dasz mu? – powiedział już normalnym głosem.
- Jasne – uśmiechnął się. – Jest w zamku razem z wężami, to zaraz jak wrócimy przekażę prezent.
- To bardzo niekulturalne – burknął Voldemort. – Nieładnie tak kogoś obgadywać na jego oczach.
- Biedactwo – Harry pogłaskał go po policzku. – Idź się umyj, pójdziemy nad jeziorko.
- Harry, przypominam ci, że to ja jestem panem i władcą, i to ja rozkazuję w takim razie – Riddle pomachał mu bransoletką przed nosem.
Junior prychnął.
*
Harry stwierdził, że się obrazi. Nie wiedział czemu, po prostu miał taki kaprys. Szli we trójkę, a Voldemort był chyba coraz bardziej zdziwiony jego upartością.
- Daj Juniorowi buzi, może mu przejdzie – zamrugał Viktor.
- Idź, zboczeńcu – wywrócił oczami Riddle.
Harry uśmiechnął się ironicznie.
Jakbym nie wiedział, że chętnie byś to zrobił, gadzie.
*
- Harry, no – jęknął Tom, siadając przed Wkurzającym-Złotym-Chłopcem-Który-Nie-Jest-Złoty-Tylko-Denerwujący. – Co mam zrobić, żebyś przestał być taki obrażony, co? – odwrócił Cienia w swoją stronę.
Leżeli właśnie we trójkę w cieniu. Junior odwrócił się od nich i nie odpowiadał na żadne pytania. Chyba, że były one od Viktora.
- No mówię, żebyś go pocałował – wywrócił oczami niebieskooki.
- Pocałuj go – zaczęła dopingować papuga. – Pocałuj, pocałuj, pocałuuuuj!
Harry zaczął chichotać.