- Czyś ty zwariował? – pisnął Salamir, stojąc przed Wielką Salą, gdzie wszyscy właśnie jedli śniadanie.
- Już dawno – wysyczał Riddle, zakładając kaptur.
Salamir szybko zrobił to samo. Riddle wycelował różdżkę w drzwi, a te pod wpływem zaklęcia otworzyły się z rozmachem, uderzając z całej siły w ściany.
Wielka Sala zamarła. Uczniowie ze Slytherinu poderwali się, a studenci z reszty domów, poza gryfonami, z krzykiem uciekli do najdalszych stołów. Gryfoni wycelowali w rozwścieczonego Riddle'a różdżki, jednak zeszli mu szybko z drogi, kiedy powolnym krokiem razem z Salamirem zaczął iść w stronę Dumbledore'a. Albus wstał, jednak nie wyjął swojej broni. Nauczyciele zaczęli uspokajać uczniów. Syriusza nie było, jednak Eliza siedziała koło Dumbledore'a. Wyraźnie spięła się, kiedy zobaczyła Voldemorta.
- Coś musiało się stać – wyszeptała Avis. – Normalnie przyszedłby z Cieniem, prawda? Moment – rozglądnęła się. – Harry wrócił wczoraj do dormitorium?
- Nie wiem, wszyscy padliśmy... Mógł wrócić później... - mruknął Michael.
- On wygląda jak dementor, nie? – blondynka przekrzywiła głowę. – Szczególnie, jak teraz jest taki wściekły. W zamku sprawiał wrażenie milszego.
- Witam, Tom – powiedział cicho Dumbledore. – Uczniowie, uspokójcie się! – krzyknął, kiedy Riddle stanął przed nim. Pod kapturem świeciły czerwone oczy Voldemorta.
- Witam, Dumbledore – wysyczał Lord, zdejmując okrycie głowy. To samo zrobił Salamir.
- Och, Salamir – zdziwił się Albus.
- Dumbledore, jak my dawno się nie widzieliśmy – uśmiechnął się ironicznie. – Minęło jakieś... szesnaście lat – coś dziwnego błysnęło w jego oczach.
- Zapytam... Z jakiego powodu zaszczyciliście nas swoimi osobami?
Riddle nie mogąc wytrzymać, parsknął ironicznym śmiechem.
- Udajemy durnia, Albusie? – przeciągnął sylaby. – Jaka nowość...
- Tom, Tom, jak zawsze nie możesz powstrzymać nerwów – pokręcił głową Dumbledore.
- Och... Wątpię – mruknął Riddle. – Kiedy je tracę, dobrze wiesz, co się dzieje – zacmokał. – To jak, Dumbledore? Powiesz mi grzecznie, gdzie jest ten kundel vel Black, czy mam sam go znaleźć? – Pazury urosły jeszcze bardziej. Przekręcił zabawnie głowę.
- Dobrze wiesz, że ci nie powiem – Dumbledore zmrużył oczy.
- Och – Riddle próbował udawać zawiedzionego, ale mu nie do końca wyszło. – Jaka szkoda. Naprawdę – pokiwał głową. Po chwili oczy zaświeciły mu groźnie.
Rozległo się trzaśnięcie drzwi i wszedł Syriusz. Zatrzymał się gwałtownie, widząc, co się dzieje.
- C-co? – wykrztusił.
- Syriusz Black vel Łapa vel idiota vel pieprzony kundel vel jeszcze bardziej pieprzony bokser – westchnął Riddle. – Wiiiitam! – uśmiechnął się szeroko i rozłożył ramiona, parodiując Dumbledore'a. Ślizgoni zachichotali.
- O co chodzi? – Syriusz rozejrzał się zdziwiony. Wyglądał, na co najmniej zaniepokojonego.
- O nic, kochanie... - zaczęła Eliza, próbując podbiec do Syriusza. Jednak po chwili wylądowała w powietrzu, do góry nogami. Szata spadła jej na głowę, odsłaniając majtki.
WS zachichotała. Salamir z różdżką w ręce zaczął przekręcać kobietę w różne strony. Śmiał się pod nosem. Riddle miał co najmniej obrzydzoną minę.