Syriusz Black i Remus Lupin spokojnie teleportowali się do prywatnej kliniki, żeby zobaczyć Isaka, wychodzącego z pokoju Harry'ego.
- I co z nim? – zapytał Syriusz.
- Nie podoba mi się ta jego gorączka i ciężki oddech – mruknął doktor, prowadząc ich w stronę gabinetu. – Ale mam nadzieję, że jak teraz dostał leki, to mu przejdzie. Gorzej jeżeli nie...
- Ale co mu się może jeszcze stać? – zdenerwował się Syriusz, siadając w przytulnym gabinecie Isaka. Na drewnianym staromodnym biurku stał komputer, a tuż nad nim na ścianie wisiały laurki od małych, wdzięcznych pacjentów.
- Syriusz... To jest niby zwykłe zapalenie płuc, ale każdy może na nie umrzeć – mruknął.
- Przestań! – krzyknął przerażony Black. – Na zapalenie płuc się nie umiera!
- Ale u niego to nie jest zwykłe zapalenie płuc – westchnął lekarz. – To jest również wycieńczenie organizmu. Ma dużą niedowagę, jak na swój wzrost... Jest w końcu całkiem wysoki. Był mocno odwodniony. Zemdlał przy tobie, bo jego organizm tego nie wytrzymał. Dlatego tak mocno złapało go to zapalenie płuc. Teraz znowu będzie jeszcze bardziej osłabiony przez antybiotyk. Boję się, że on tego nie wytrzyma – pokręcił głową.
- Długo będziesz musiał go tu trzymać? – zapytał Remus.
- Myślałem nad tym – spojrzał się na nich poważnie. – Ale to zależy od was...
- Ale co? – zaciekawił się Syriusz.
- Jeśli teraz przeszłyby mu te duszności, to mógłbym go puścić do domu – spojrzał na nich. – Ale wtedy wy byście musieli wziąć go pod opiekę...
- Harry i słuchanie się kogoś? – zapytał Remus z niedowierzaniem.
- No właśnie – westchnął. – To, że puszczę go do domu nie znaczy, że jest zdrowy. Przed nim długa kuracja, ale nie mówcie mu o tym, bo się załamie...
- Ale co byśmy musieli robić? – zapytał się Syriusz.
- Pilnować go. Dopóki nie wyzdrowieje, nie wypuszczać w ogóle z łóżka, dopilnować, żeby jadł śniadania i obiady, żeby dużo pił – zamyślił się. – Nie wpychajcie w niego kilku porcji, bo przy jego możliwościach, to w połowie nie będzie miał ochoty... Proponuję powoli dawać mu coraz więcej. Będzie chciał, dajcie, ale nie wmuszajcie na siłę. I najważniejsze... On musi jak najwięcej wypoczywać. Ten dzieciak nie miał nigdy wakacji, chyba, że nazwać tak wyjazdy za granice po samochody lub załatwianie interesów... Skoro teraz nie ma szkoły i Mistrzunio powiedział, że nie będzie mu w te wakacje dawał zleceń... Może niech teraz odpocznie. Harry nie da wam się tak łatwo – uśmiechnął się lekko. – Zatrzymać go w łóżku, to tylko siłą... szczególnie, jak już będzie się dobrze czuł.
- Dobra – wyszczerzył się Łapa. – W końcu to mój charakter, więc dam radę.
- Musicie też pilnować, żeby brał leki oczywiście – powiedział Isaak. – A kiedy zamierzasz mu powiedzieć, Syriuszu?
- Jeszcze nie wiem – mruknął.
- Myślę, że powinieneś zrobić to jak najszybciej, zanim ktoś inny mu powie.
- Przecież nikt nie wie!
- Isaak? – powiedziała kobieta, wchodząc do gabinetu.
- Tak?
- Panu Potterowi znowu zwiększyła się gorączka – powiedziała szybko. – I zaczął ciężej oddychać.
- Cholera – Isaak wstał szybko razem z Syriuszem i Remusem. Szybkim krokiem wpadli do pokoju Czarnego.