Zwanzig

2.4K 127 33
                                    

media: Beast In Black - Crazy, Mad, Insane 


- To tylko impreza – powtarzam, właściwie to już jestem zmęczony ciągłym powtarzaniem tego samego zdania w kółko. Dylan zaprosił mnie jakiś czas temu na małą imprezę, za miastem, na działkach. Oczywiście Charles j e s t przeciwny temu i nie chcę mnie puścić.

- Tylko impreza – mówi. Sądziłem, że mogłem go polubić, że mógłbym , nawet, później utrzymywać z nim jakiś kontakt, ale teraz widzę, że to nie ma sensu.

- Nie możesz mi wszystkiego zakazywać, nie jesteś moim ojcem – mruczę.

- Ach tak? Mam ci rzucić papierami adopcyjnymi, byś przypomniał sobie kto sprawuje nad tobą opiekę? Owszem mogę ci zakazywać ile będę chciał i co będę chciał – mówi ostro. Mam, dziwne, wrażenie, że Charles wziął sobie do serca pewną rozmowę, gdzie zarzuciłem mu, że jest w moim stosunku zbyt pobłażliwy.

- Jak sobie chcesz – warczę i spoglądam z nienawiścią w oczach na Charlesa.

To tylko impreza, nic wielkiego. On myśli, że co ja tam będę robić? Pić do nieprzytomności? Brać narkotyki? Nie, chcę się tylko dobrze bawić i podobno można to osiągnąć na trzeźwo.

- Charlie – odzywa się Aleks, właściwe to zapomniałem, że Rosjanin przyszedł i od jakiegoś czasu przysłuchuje się nam.

- Rzuć na luz i pozwól mu iść, przecież nie prosi cię o pozwolenie na samotną wycieczkę na Księżyc, tylko na wyjście na głupią imprezę... Tylko mi nie gadaj, że nigdy na żadnej nie byłeś za młodu, co? - posyłam blondynowi pełne wdzięczności spojrzenie, wiedziałem, że Charles nie potrafi odmówić swojemu przyjacielowi i jego poparcie może coś zmienić.

- Może i nie byłem? I co z tego? - syczy gniewnie – Przypomnij sobie ile razy byłem pijany? A właściwie to sytuacje w których miałem alkohol w ustach.

Aleks wydaje się być zbity z tropu, ja również. Dotychczas uważałem Charlesa za typa, który nie przepuści okazji by upić się do nieprzytomności, a jego chwilową abstynencję zwaliłem na obecną postać rzeczy – od tamtego razu, kiedy wrócił pijany, taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła, a to trwa od jakiś czterech miesięcy – nie pomyślałbym, że Charles stroni od alkoholu. Chociaż pewnie chęć porządnego upicia się powstrzymuje paleniem jak smok.

- Wiesz, że młodzież umie bawić się bez alkoholu? - mówię i spoglądam na Charlesa. Przypuszczam, że idiota mierzy wszystko swoją miarą, ale dzieli nas dziesięć lat, nie wszystko musi być takie same co za jego czasów nastoletnich.

- Właśnie wyjąłeś mi to z ust, Oli – Aleks uśmiecha się szeroko w moją stronę

- Mogę zawieźć Oli'ego i nawet odebrać, tylko weź rzuć w końcu na luz i go puść.

- Skoro tak przedstawiasz sprawę, to proszę bardzo, bierzesz odpowiedzialność za niego – mruczy i wkłada dłonie w kieszenie. Prawie parskam śmiechem widząc jego nadąsaną minę. Czyżby mścił się na mnie, za to, że będąc w moim wieku nie chodził na imprezy?

- A ty... - zwraca się do mnie, mrużąc gniewnie niebieskie oczy – wpij więcej niż jedno piwo, a obiecuję ci, że będziesz martwy i nawet Saszka nic powstrzyma mnie jak będę skręcać ci kark.

Nie wiem, czy żartuje, czy mówi poważnie, właściwie to jestem zbyt przestraszony by powiedzieć cokolwiek, więc tylko kiwam głową.

On naprawdę jest popaprany! A ja naprawdę mógłbym go polubić.

Promised LandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz