Vierundvierzig

2.6K 126 26
                                    

media: Kamelot - Love You To Death


[CHARLES]

Uśmiechałem się do Olivera, jednocześnie kreśląc kciukiem kółka na jego dłoni. Sam chłopak siedział przed barową ladą cały zawstydzony i spoglądał co jakiś czas w kierunku wejścia, jakby bał się że zostaniemy przyłapani. Albo mi po prostu odbija. Możliwe. W końcu przez tą głupią Floh najadłem się tyle strachu, że prawie naprawdę osiwiałem! Cholernie uparte dziecko. I w dodatku moje uparte dziecko!

– Moglibyście przestać się pożerać wzrokiem, albo chociażby pójść w ustronne miejsce? – rzuca Sasza najwyraźniej zirytowany. Wyszczerzam zęby w uśmiechu.

– To ty zwołałeś jakąś radę bezpieczeństwa... Co Oliver ma do tego kogo zatrudniłeś?

Poprzedni pracownik, który dorabiał sobie w weekendy, zwolnił się i potrzebowaliśmy kolejnego. Sasza zajął się wszystkim i dziś miał przyjść na dzień próbny i tak jakoś wyszło, że blondyn zażyczył sobie obecności Olivera.

– Bo będziesz się drzeć... Oliver jest jeńcem wojennym – oznajmia i obejmuje w przyjacielskim geście mojego chłopaka.

Niby dlaczego miałbym się drzeć? No chyba, że jedynym z kandydatów jest jakiś mój były, ale przecież z większością rozszedłem się w dobrych stosunkach. A jedyny kto mógłby wyprowadzić mnie całkowicie z równowagi jest Adam, a jak się orientuję Adam wyjechał bez słowa. Chociaż kilka dni temu, jak byłem z Oliverem w Moonlight, widziałem go. Być może to tylko ktoś podobny do niego, więc jakoś niespecjalnie się tym przejąłem. Zresztą jestem teraz z Oliverem. Dlaczego miałbym się przejmować jakimś dupkiem, który bez słowa spierdolił?

Dobra może i Adama uważałem za miłość swojego życia.

Teraz – po spotkaniu Olivera – wiem, że to o n jest moją największą miłością i na pewno się nie mylę! W końcu do trzech razy sztuka, nie?

– Dobra będę krzyczeć – oznajmiam szorstko kiedy do lokalu wchodzi ten cały Fox. Spoglądam na Saszę z chęcią mordu. Dobrze wie, że nie toleruje szczeniaka, to ten jeszcze planuje go zatrudnić? Żarty sobie robi? To nie może być przypadek, bo lokal jest jeszcze zamknięty.

Kątem oka spoglądam na Olivera, który również jest zaskoczony obecnością chłopaka, który się w nim podkochuje!

– Charles... – szepczę Aleksandr.

– My budem imet' delo drug s drugom (1) – mówię stanowczo, przechodząc na ojczysty język mojego przyjaciela. Jak on sobie to wyobraża? Że mam pracować z kimś kogo szczerze nienawidzę?

V kontse kontsov, eto vsego lish' dnevnaya probnaya versiya, yesli ona ne srabotayet, my naydem kogo-to yeshche, khorosho? (2)  – Sasza uspokaja mnie. Marnie mu to idzie, ale niech już będzie. W końcu to on jest kapitanem.

– Idę zapalić – informuję wszystkich obecnych, a bursztynowe oczy odprowadzają mnie.

Muszę to sobie przetworzyć.

A więc tak...

Po pierwsze powinienem się przestać denerwować, szczeniak dostał kosza od Olivera, a ja przecież wyraźnie zaznaczyłem, że Oliver jest mój. Więc powinienem przyjąć to bardziej ze spokojem?

Niby tak, ale te maślane oczy skierowane w Olivera!

Jestem zazdrosny. Boję się, że szczeniak może zacząć mącić w naszym związku!

Promised LandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz