media: Mono inc. - Heile, Heile Segen
- Boże, Oli, ratujesz mi tym dupę – mówi Aleks i obejmuje mnie ramieniem – Wiem, że jesteś jeszcze chory i jeśli będziesz źle się czuć to po prostu idź na zaplecze, a stamtąd nawet do domu, poradzimy sobie jakoś we dwójkę – mówi szybko.
- Jasne i nie ma sprawy – uśmiecham się lekko, wracając do, prób, przełknięcia śniadania. Aleks zaproponował mi, a właściwie to błagał mnie, bym pomógł mu dziś w obsłudze gości w barze – jako, że dziś Sylwester mogą być spore tłumy, a typ, który miał przyjść dziś pomóc, w ostatniej chwili złapał przeziębienie i zostawił Aleksa i Charlie'go samych. I od razu postanowił poprosić mnie o pomoc, w tej jakże trudnej chwili.
- Wiesz może nie będzie tak strasznie, ale sam rozumiesz przezorny zawsze ubezpieczony.
- A Charles? Nie ma nic przeciwko? - pytam, w końcu moja zgoda to jedno, a charlesowa zgoda to drugie. Ma większą władzę niż ja.
- Spoko, załatwiłem wszystko kiedy sobie spałeś – mówi, po czym nachyla się w taki sposób jakby chciał zdradzić mi jakiś sekret – Zresztą jakbyś go teraz o coś poprosił to bez zastanowienia by się zgodził – i żeby mi to zademonstrować wyprostował się i spojrzał na swojego przyjaciela, albo kochanka, jak kto woli.
- E, Charlie, pożyczysz mi tysiaka? - pyta, pewnie o pierwsze co mu przychodzi do głowy.
- Yhym – mruczy, wciąż nie odrywając wzroku od ekranu laptopa.
- Widzisz? - mówi, a my wybuchamy śmiechem, dopiero to zwraca uwagę Charlesa na naszą dwójkę:
- Z czego rżycie, debile?
- Z niczego, panie architekcie! - odkrzykuje mu Rosjanin, a ten na powrót wlepia swój wzrok w ekran laptopa.
- Panie architekcie? - pytam wiedziony ciekawością.
- No tak, Charlie jest architektem, a w moim barze tylko sobie dorabia, ale chyba jest to na odwrót, bo zleceń właściwie to nie ma – mówi, a ja otwieram szerzej oczy ze zdziwienia. Tego nie wiedziałem, a potrafiłem bez problemu powiedzieć jakie jest jego ulubione danie, ale już podstawowych faktów to nie powie! Gnojek jeden! I ja m y ś l ę o nim na poważnie? Pogięło i mnie?
- Rok mieszkania ze sobą i nic nie wiecie o sobie? To się tak da? Czeka mnie naprawdę dużo pracy nim bę... - Aleks nie skończył, bo od jego głowy odbiła się poduszka, blondyn szybko odwrócił się w stronę winowajcy, karcąc go spojrzeniem.
- Ciesz się, że nie rzuciłem czymś cięższym – mówi z uśmiechem szaleńca na twarzy. Cały Charles, zmienia osobowości szybciej niż ja mrugam oczyma, więc trudno nadążyć za nim.
- Łapię aluzję – Rosjanin unosi dłonie ku górze – w geście poddania.
- Właściwie to powinienem się już zbierać, bo nie przyszedłem tu na ploteczki – uśmiecha się szeroko – Widzimy się później – mówi i kieruje się do przedpokoju.
Ja w ciągu dalszym zabieram się do walki ze śniadaniem, nie mam apetytu, co jest w końcu normalne przy przeziębieniu.
- Jesteś pewien, że dasz radę? - pyta zaraz po tym jak drzwi do mieszkania zamykają się z hukiem.
- Jasne – mówię i odsuwam od talerz od siebie. Chyba nic nie przełknę. Słysze jak Charles odkłada laptopa na stolik i wstaje z kanapy. Mimo iż jest boso jego kroki roznoszą się po całym mieszkaniu. Ciszej nie potrafi chodzić?
CZYTASZ
Promised Land
Short StoryOliver Wolf był wychowywany tylko przez matkę; jednak pewnego dnia kobieta ulega śmiertelnemu wypadkowi, a opiekę nad Oliverem przejmuje Charles Richard - nieco zwariowany (w odczuciu nastolatka) przyjaciel, zmarłej, matki. Ku początkowej niechęci O...