media: Saltatio Mortis - Drachentanz
Nie rozumiałem niczego, dlaczego ciocia, a raczej już mama, skoro kazała mi się tak nazywać krzyczała. Bo tak naprawdę nic się nie stało, początkowo myślałem, że coś się stało, ale po chwili zrozumiałem, że jej chodzi o nas, nie mam na myśli tu Charlesa, ale jego ojca, który mnie objął. To takie dziwne?
Spojrzałem na Charlesa, który już dusił się ze śmiechu i za wszelką cenę próbował zachować poważny wyraz twarzy. Nie wiem co Erwin powiedział nim mnie objął, a nikt nie próbuje mi nawet tego wyjaśnić. Więc zamiast czuć spokój, zacząłem coraz bardziej panikować.
– No już, spokojnie – mówi miękkim głosem mężczyzna i przeczesuje moje brązowe włosy w czułym geście. Jakoś mało mi do bycia spokojnym kiedy właściwie nie wiem co się stało.
– W takim razie, my wychodzimy – mówi Agatha – Odpocznijcie sobie, bo pewnie jesteście zmęczeni po podróży... Powinniśmy wrócić za jakieś dwie, trzy godziny – dodaje i łapie męża za rękę.
Ja zrezygnowany opadam na kanapę, próbując przyswoić całą sytuację.
– Co to właściwie było Charlie? – pytam.
– Właściwie to nic specjalnego, tylko mama jakoś tak dziwnie zareagowała, zresztą co jej się dziwić, ojciec do wylewnych osób nie należy, a kiedy cię objął i nazywał synem...
– Synem? – pytam zdziwiony, a Charles przytakuje mi.
– No synem... Ojciec wbrew pozorom, wydaje się być chłodnym facetem, ale to tylko pozory... Chociaż dotychczasowo tylko ciebie nazwał synem; jednak tata nigdy się nie myli w swoich osądach, więc pewnie stąd to poruszenie mamy – Charlie uśmiecha się lekko. Czyli to jakiś zaszczyt?
– Mówiłem ci, że nie będzie tak źle... Idę po nasze rzeczy.
– Pomóc ci? – pytam, a mężczyzna zbywa mnie machnięciem ręki.
– Posiedź sobie... Zaraz wrócę.
Atmosfera przy stole, podczas wspól
nej kolacji, była dość przyjazna. Naprawdę wciąż nie mogłem uwierzyć, że tak szybko zostałem zaakceptowany jako chłopak Charlesa. Agatha podtrzymywała rozmowę, raz za razem przypominając jakąś żenując historię ze swojej młodości, albo swojego męża. Czasami wspomniała o jakiejś żenującej historii z Charlesem w roli głównej.
– O właśnie, Charlie... Słyszałeś, że Cain wrócił? – pyta Agatha.
– A skąd niby mam to wiedzieć? Od skończenia liceum nie zamieniłem z nim słowa – Charles wzrusza ramionami.
– Kim jest Cain? – pytam.
– Moim byłym, spotykałem się z nim w liceum. Szkoda gadać – wzrusza ramionami; Charlie kładzie dłoń na moje udo, dając mi w ten sposób, że nie muszę się niczym martwić. Coś niepokoiło mnie w charlesowym szkoda gadać, więc za cel obrałem sobie dowiedzenie się więcej o jego byłym. Jeśli dobrze pójdzie to poznam jego wszystkich byłych, co jest mi strasznie nie na rękę. Kto chciałby słuchać o byłych swojego faceta?
– A byliście taką uroczą parą! – mówi rozmarzonym głosem Agatha. Zaciskam usta w wąską kreskę. Zdaje sobie sprawę, że Charles przede mną miał wielu stałych partnerów, jak i tych na jedną noc, ale to nie zmienia faktu, że chciałbym uczestniczyć w takich rozmowach.
– Mamo – szarowłosy upomina kobietę – Mogłabyś powstrzymać się od takich komentarzy w obecności Olivera? – prosi ją. Przynajmniej jeden rozumie, co mogę czuć.
– Och, przepraszam... Po prostu Charlie nie często przyprowadza swoich chłopaków, właściwie to w ogóle... – kobieta posyła mi przepraszający uśmiech.
– Informacja o tym, że kogoś miałem nie była wystarczająca?
– Owszem była, ale jako twoja matka, chciałabym poznać wybranka twojego serca!
– I poznałaś, siedzi naprzeciw ciebie... W czym problem?
– Jesteś okropnych – kobieta uśmiecha się, nie wiedząc jak skomentować beznadzieje zachowanie swojego przybranego syna.
– Taaa wiem – mruczy i spogląda w moją stronę, uśmiechając się szeroko. Gnojek! Nie mogłem nic poradzić, że moje serce zaczęło bić coraz szybciej, a to tylko za sprawą jego uśmiechu.
Reszta posiłku minęła spokojnie; wygoniony z kuchni kiedy chciałem pomóc przy sprzątaniu, poszedłem pod prysznic, a później do łóżka. Odczuwałem zmęczenie, ale nie mogłem jeszcze zasnąć, dopóki Charles nie powie mi czegoś więcej o swoim byłym. Te szkoda gadać w jego ustach nie brzmiały zbyt przekonująco. I jestem kurewsko pewny, że coś między nimi zaszło. Po prostu nie chciałbym znów być świadkiem podobnej sytuacji jaka miała miejsce z Adamem.
– Późno już, czemu nie śpisz? – pyta Charles kiedy wszedł do swojej sypialni.
– Bo czekam na ciebie? – odpowiadam głupio.
– Wybacz, że tyle musiałeś czekać, gdybym był bogatszy o tę wiedzę, nie kazałbym ci tyle na siebie czekać – mówi pół-żartem pół-serio, uśmiechając się przy tym niewinnie.
– Nie wyobrażaj sobie za wiele, Gnojku, chcę po prostu usłyszeć więcej o tym twoim byłym – mówię stanowczo, a Charlie wzdycha głośno.
– Wiedziałem – mówi bardziej do siebie – Prysznic, wezmę prysznic i zanudzę cię na śmierć.
Czekanie na Charlesa jeszcze bardziej mi się dłużyło i nawet przeszło mi przez myśl, że robi to specjalnie, byleby nie musieć ze mną rozmawiać, ale w rzeczywistości czekałem na niego tylko piętnaście minut – specjalnie, niby to coś przeglądałem na telefonie, by kontrolować czas.
Czekam aż Charles usiądzie na łóżku w wygodnej dla siebie pozycji; siada za mną i obejmuje mnie ramionami.
– To co chcesz wiedzieć? – pyta.
– Wszystko? Wolę być przygotowany na ewentualne spotkanie twojego byłego, których wolałbym nie poznawać – jednak to chyba nie zależy ode mnie i prędzej czy później uda mi się poznać tego całego Caina.
Charlie całuje mnie w skroń.
– Jeśli spodziewasz się usłyszeć historii niczym tej z Adamem, to cię zawiodę... Cain był moim pierwszym chłopakiem, spotykaliśmy się przez większość liceum, ale w końcu uznaliśmy, że jednak to nie to i się rozstaliśmy i do końca liceum byliśmy kumplami, ja wyjechałem, on chyba też. I od tamtego czasu nie gadałem z nim? Ja układałem sobie życie po swojemu, on pewnie też... Moja mama i Cain naprawdę szybko złapali jakąś wspólną nić porozumienia, ale naprawdę nie miała nic złego na myśli przy kolacji, jest dość...sentymentalna. Rozumiem, że możesz mieć obawy, ale nie wszyscy moi byli to skurwysyny, wiesz?
– Łapię, po prostu chciałem wiedzieć... ja... ja po prostu boję się, że pewnego dnia uznasz, że mogę być dla ciebie niewystarczający, albo coś... albo jakiś frajer mi cię odbiję.
– Och, Oli – Charlie mocniej mnie obejmuje – Kocham tylko ciebie, chyba nikt nie zawrócił mi tak w głowie jak ty, więc tak łatwo mnie się nie pozbędziesz – mówi, a jego ciepły oddech owiewa moją szyję, dłoń wślizguje się pod koszulkę i zaczyna gładzić moje żebra.
Całuje obojczyk, a ja wzdycham głośno.
Skoro Charles przedstawia tak sprawę ze swoim byłym, to chyba nie mam powodów do obaw, że może coś się stać, prawda? Nawet jeśli dane będzie mi go spotkać, to wiem czego mogę się spodziewać. A z tej mało treściwej opowieści wynikało, że Cain w ogóle nie jest specjalnie niebezpieczny?
– Charles – szepczę cicho, kiedy mój chłopak zaczyna śmielej sobie poczynać. Doprawdy teraz?
– Piętro jest puste, rodzice mają sypialnie niżej – zapewnia mnie, przegryzając skórę na mojej szyi, jęczę cicho.
Odchylam głowę w bok, dając mu lepsze pole do popisu.
– Kocham cię, Oli – szepcze.
CZYTASZ
Promised Land
Short StoryOliver Wolf był wychowywany tylko przez matkę; jednak pewnego dnia kobieta ulega śmiertelnemu wypadkowi, a opiekę nad Oliverem przejmuje Charles Richard - nieco zwariowany (w odczuciu nastolatka) przyjaciel, zmarłej, matki. Ku początkowej niechęci O...