Sechsundsechzig

1.7K 103 17
                                    

media: Al Bano & Romina Power - Felicita


Obudziłem się wraz z budzikiem, który szybko wyłączyłem, podparłem się na łokciu i spojrzałem na puste miejsce obok mnie. Nie przypominam sobie, by Charles wracał na noc do łóżka, a tym bardziej z niego wstawał, przecież obudziłbym się!

A może po prostu sen mnie zmorzył? W końcu odwaliłem taką głupotę!

Strasznie mi przykro z tego powodu, bo cieszyłem się na to popołudnie z Charlesem, chciałem mu wręczyć prezent i cieszyć się tym dniem z nim, a co wyszło? Wielkie nic!

W dodatku co mi strzeliło do głowy by zdominować Charlesa?!

Dobra uspokój się, to tak na dobry początek. Charles pewnie już czeka by mnie zabić za wczoraj, bo jakoś udało mi się uniknąć opieprzu, ale to nie znaczy, że odpuści.

        Kiedy wróciłem do mieszkania, a Charlie ignorował mnie na początku poczułem się okropnie, ponieważ skrzywdziłem go w najgorszy sposób – w końcu zdaje sobie sprawy co zrobiłem – sprawiłem, że poczuł się zignorowany. Dopiero widząc zawód w jego oczach zrozumiałem, że źle zrobiłem mówiąc o tym tylko Will'owi, mogłem mu napisać, że mogę się spóźnić. A on czekał na mnie... Kurwa! Nie chciałem tak go potraktować! Bo naprawdę mógł pomyśleć, że się z nim nie liczę!

Wychodzę z sypialni i jak na odważnego mężczyznę przystało kieruje swoje kroki do kuchni, gdzie powinien być już Charlie, z papierosem między ustami i kawą obok.

– Dziesięć minut i wraca z powrotem? Tak to szło Gnojku? – mamroczę pod nosem kiedy widzę jak Charles śpi na kanapie.

Ten widok powoduje u mnie uścisk w sercu.

Biorę koc i przykrywam go nim. Nie chcę go budzić i to nie dlatego, że nie chcę sobie popsuć humor z samego rana, tylko naprawdę chcę by się wyspał. Czy to tak wiele? I tak zjebałem po całej linii, więc mogę pozwolić mu pospać trochę dłużej?

      Już miałem zamiar wyjść z mieszkania i pójść na przystanek, w końcu jakoś do tej szkoły muszę trafić, ale spojrzałem na śpiącego Charlesa i znów poczułem uścisk w piersi. Ale tak bez słowa? Owszem mogłem mu napisać, ale to pewnie spowoduje, że będę miał wyrzuty sumienia. Jeszcze większe niż dotychczas.

Podchodzę do niego, już od jakiegoś czasu widziałem, że męczy go zły sen. Wiedziałem, że wybudzenie go w tej chwili graniczy z niemożliwym, więc tylko usiadłem na podłodze i czekałem.

Chciałbym naprawdę mu pomóc! Zrobić cokolwiek ! By nie musieć patrzeć jak cierpi każdej noc, ale jestem tylko beznadziejnym nastolatkiem, który nie potrafi nawet dotrzymać głupiej obietnicy.

Przestraszyłem się kiedy Charles tak nagle zerwał się do siadu. W dodatku był bledszy niż zazwyczaj, kiedy mam okazję widzieć jego twarz

– Wszystko okey? Jesteś strasznie blady – zauważam troskliwie. Oczywiście, że się martwię! Zawsze będę!

– Która godzina?

– Dwadzieścia minut po siódmej.

– Daj mi z dziesięć minut i odwiozę cię do szkoły – mówię szybko, próbując odrzucić koc, łapię go za dłoń, powstrzymując jego działania, naprawdę. Wydaje się, że spał całą noc, ale w ogóle nie wygląda na takiego. Wygląda strasznie!

– Dam sobie radę, nie chciałem cię budzić, ale pomyślałem, że możesz być zły za wczoraj i chciałem ci tylko powiedzieć, że wychodzę do szkoły. W kuchni zostawiłem ci śniadanie i kawę – mówię i wstaję z klęczek.

Promised LandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz