Siebenundzwanzig

2.4K 132 50
                                    

media: Whitney Houston - My love is your love


- Bo twoja miłość jest moją miłością. A moja miłość jest twoją miłością. Żeby nas rozdzielić, potrzeba wieczności (1) – Charlie w najlepsze dawał pokaz swoich wokalnych umiejętności w aucie. Właściwie to mam ochotę go zapierdolić od samego początku odkąd wsiedliśmy do auta, a raczej zostałem do niego siłą wepchnięty, bo Gnojek nie chciał słuchać moich protestów, że mogę na te trzy dni zostać w domu. Dziwnie się czuję, że spędzę święta w gronie obcych ludzi - jakoś zapewnienia, że jego rodzina na pewno mnie zaakceptuje. Skoro każdeświęta spędza w rodzinnym gronie, to nie przyszło mu przez myśl, że mógłby zapoznać mnie ze swoją rodziną, a nawet jej częścią, trochę wcześniej? Nie będę tam znał nikogo, oprócz Gnojka. Niezłe mi święta.

- Ty, zakochałeś się, czy co? - mówię nieco ostrzej niż zamierzałem. Ale dziś jest w stanie mnie zirytować dosłownie wszystko.

- Eeee... nie? - zwątpił, czyli się zakochał. Świetnie! Przynajmniej jeden z nas jest w humorze. Nie drążyłem tematu, jego wybranka, bo jakoś mało mnie to interesowało, no chyba, że będzie znów ukrywać to przede mną, to nakopię mu do dupy!

- I zluzuj trochę z tonu, co? Miałeś zamiar siedzieć trzy dni w mieszkaniu? - dopytuje się.

- Tak, właśnie miałem taki plan. Jeść lody, oglądać durne seriale i przy okazji wypić całego szampana z okazji moich urodzin. Świetny plan, nie?

- Brzmisz tak jakbym miał cię wywieźć do Europy na święta, a nie do Skáld (2).. Pół dnia drogi to wcale nie tak dużo, zresztą drugiego dnia świąt wracamy – mruczy.

Właśnie, pół dnia jazdy autem – co jest równe z pół dniem słuchania śpiewu Charlesa.

Muzyka się zmienia, co niekiedy trafiają się jakieś nowsze utwory, jakiś metal, jednak głównie przewyższają utwory sprzed ery dinozaurów.

- Ich schenk' dir ein nur wenn du tanzt mit mir. Wenn du tanzt mit mir, dann komm ich zu dir.Ich schenk' dir ein nur wenn du tanzt mit mir. Dann bekommst du Wein und Weib (3) – śpiew Charlesa powoduje u mnie skrajność skrajności, cokolwiek to może znaczyć. Głowa zaczęła pulsować mi tępym bólem, który prawie rozsadzał mnie od środka. Postanowiłem spróbować sprawdzonej metody, zasłyszanej od Aleksa.

- Zamkniesz się w końcu?! - krzyczę, a Charles – zgodnie z przewidywaniem – szybko milknie. Kątem oka spogląda na mnie, wiedząc, że jeśli spojrzy w moją stronę pogorszy swoją i tak, co będę ukrywał, chujową sytuację. Wie, że nie przepadam kiedy ktoś spuszcza wzrok z drogi, a tym bardziej kiedy warunki pogodowe nie sprzyjają.

- Prze...praszam – szepcze cicho, a ja znów poczułem się jak największy kutas, bo musiałem się na niego wydrzeć, tylko po to by wyładować jebaną frustrację.

- Nie to ja przepraszam, znów krzyczę bez powodu – mamroczę pod nosem – Jestem po prostu zmęczony i... - wymyślam jakieś kłamstwo na poczekaniu, a Charles mi przerywa.

- Możesz iść spać – mówi zwalniając, odwraca się do tyłu i łapie pierwszą lepszą kurtkę, która leżała na tylnej kanapie i mi ją podaje, mimo iż w aucie jest ciepło. Przykrywam się, jak się okazuje, charlesowym płaszczem i odsuwam siedzenie jak najdalej w tył, a tym samym czasie muzyka milknie.

Przyglądam mu się przez chwilę, bo później naprawdę morzy mnie sen.

             Budzi mnie delikatne szarpnięcie za ramię, otwieram sklejone snem powieki i widzę przed sobą twarz Charlesa.

Promised LandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz