media: Cher - Love And Understanding
Niedziela minęła mi jeszcze szybciej niż sobota; a co za tym idzie – nastał poniedziałek. Z trudem udało mi się wstać z łóżka, omal nie popełniając samobójstwa o torby, których zawartość powinna znajdować się w szafkach, a nie w torbach. Dobra przyznaje jestem leniwy. Może do końca tego tygodnia się rozpakuję. Kto tam wie?
Szukając ubrań wyrzucam wszystko po kolei na podłogę. Może jednak rozpakuję się dziś? Po wyborze odpowiednich ubrań, słyszę pukanie do pokoju.
- Oliver! - słyszę, przytłumiony przez drzwi, głos Charlesa.
- Nie śpię! - krzyczę, a po chwili słyszę kroki – pewnie uznał, że jego misja dobiegła końca i nie musi się trudzić z wyciągnięciem nastolatka z łóżka?
Przebieram się w pokoju, przecież Charles nie wparuje mi tu tak bez pukania, nie? Chociaż, kto wie co mu siedzi w tym łbie? Samo przebranie nie zajmuje mi wiele czasu i po chwili mogę wyjść z pokoju; od razu uderza mnie przyjemny zapach naleśników.
Wiedziony zapachem przemierzam tą niewielką odległość; zasiadam na krześle i wpatruję się w plecy mężczyzny.
Momentalnie smutnieję, a to wszystko przez to, że podobne poranki były mi bardzo bliskie i nic, ani nikt, nie będzie ich w stanie zastąpić.
- Źle się czujesz? - pyta mężczyzna i podchodzi do mnie z wyciągniętą dłonią, która po chwili dotyka mojego czoła – w celu sprawdzenia czy nie mam gorączki.
- Jest okej – mruczę i pozbywam się jego dłoni ze swojego czoła. Charles tylko wzrusza ramionami i wraca do smażenia naleśników. Tą swoją troskę to może sobie w buty wsadzić!
- Odwiozę cię do szkoły – informuje mnie, a ja prycham.
- Dam sobie radę – oznajmiam szorstko.
- Nie wątpię, ale muszę porozmawiać z twoim wychowawcą – wyjaśnia. Nie dopytuję po co chce gadać z moim wychowawcą, nie interesuje mnie to.
- Skoro musisz – odpowiadam.
Czterdzieści minut później jesteśmy gotowi do wyjścia. Charles zamyka mieszkanie, uprzednio pytając mnie czy mam swój klucz. Specjalnie wyciągam je z swojego plecaka i macham mu przed oczyma. Ten tylko wywraca oczyma, a ja uśmiecham się szeroko, bo najwyraźniej udało mi się zirytować mężczyznę.
Droga zajmuje nam kolejne dwadzieścia pięć minut i wciąż mam sporo czasu w zapasie, a szkoda, miło by było spóźnić się do szkoły swojego pierwszego dnia, tuż po dłuższej przerwie.
Wychodzę z auta – mocno – trzaskając drzwiami; a tak by bardziej zdenerwować szarowłosego. Kieruję się na szkolny dziedziniec, mimo tak wczesnej pory – bo zostało prawie pół godziny do dzwonka – dziedziniec jest zapełniony przez innych uczniów. W tym tłumie udaje mi się odszukać znajomą twarz. Nie, nie jest to Will – ten dureń jeszcze pewnie śpi.
- Hej, Oli! - wita się ze mną Elizabeth Taylor – moja koleżanka z klasy.
- Cześć, Lizz – uśmiecham się szeroko.
- Tak strasznie mi przykro z powodu twojej mamy – mówi – I naprawdę się cieszę, że do nas wróciłeś – uśmiecha się szeroko.
W tym samym czasie przez dziedziniec, dumnym krokiem, idzie Charles. Kiedy mija mnie i Lizz posyła mi uśmiech, a ja mam ochotę pójść za nim i tak dla pewności strzelić mu w pysk.
- Ej, co to za gościu? Znacie się? - pyta dziewczyna.
- Może – odpowiadam wymijająco.
- Ej! Wolf! Zdradzasz naszego Will'a?! - jak na złość musiał przyczepić się Matt Grey, czyli gościu który od zawsze dokucza mi i Will'owi. Tak naprawdę to ja, Will i Matt znamy się z tej samej piaskownicy, tylko z tą różnicą, że to nie ja oberwałem plastikowym wiaderkiem po ryju...
- Ile razy mam ci mówić, że mnie i Will'a nic nie łączy! - krzyczę oburzony.
Mnie i Will'a łączy tylko przyjaźń, a nie, jak ten dupek sądzi, jakaś romantyczna relacja. Jednak trudno jest mu przegadać, że może być inaczej. Bo skoro ojcowie Will'a są gejami, to on musi też być! To znaczy dużo się nie pomylił, bo Will sam mi się przyznał, że jest biseksualny, ale nie ma mowy by wiedział o tym ktokolwiek, oprócz mnie. A ja... Ja chyba jestem hetero.
- Jasne, jasne, już ja powiem Will'owi – Matt zaczyna się śmiać, wtedy do akcji wkracza Lizz:
- Matt idź sprawdź czy nie ma cię w środku – mówi dziewczyna, a Matt mruczy coś pod nosem, po czym kieruje się do środka budynku.
- Dzięki – mówię cicho – Idziemy też? - pytam, a dziewczyna kiwa głową na tak.
- Tylko nie mów nic Will'owi – proszę ją. Znam chłopaka i wiem, że jeśli dowie się, że Matt znów mi dokuczał, w jakikolwiek sposób, to on tego tak nie zostawi i znów trafi na dywanik do dyrektora za bójki, a ja tak przy okazji. Bo przecież nie pozwolę by mój najlepszy przyjaciel bił się sam, nie?
![](https://img.wattpad.com/cover/180164969-288-k512720.jpg)
CZYTASZ
Promised Land
Short StoryOliver Wolf był wychowywany tylko przez matkę; jednak pewnego dnia kobieta ulega śmiertelnemu wypadkowi, a opiekę nad Oliverem przejmuje Charles Richard - nieco zwariowany (w odczuciu nastolatka) przyjaciel, zmarłej, matki. Ku początkowej niechęci O...