Vierundzwanzig

2.2K 124 32
                                    

media: Kamelot - Liar Liar (ft. Alissa White-Gluz)


W dobrym humorze przekroczyłem próg mieszkania – postanowiłem zwiać, znowu, z ostatnich lekcji i jako że dziś wyjątkowo nie chciało mi się warować pod szkolą na Charlesa – ten Gnojek jeszcze się nie połapał, że prze ostatnie dwa tygodnie opuściłem więcej godzin niż w poprzednim roku szkolnym. Po prostu mi się nie chce, okej? A skoro Charles nie wiedział, mogłem wykorzystać to na swoją korzyść i wrócić dziś wyjątkowo wcześniej, mówiąc, że źle się poczułem.

- Wróciłem dziś wcześniej, bo... - nie dokończyłem, ponieważ zaszokował mnie widok, który zastałem w salonie. Aleks siedział na kolanach Charlesa i z całą zawziętością go całował. Pierwszy zauważył mnie Aleks - w końcu kanapa stała tyłem do drzwi wejściowych – i niczym oparzony zszedł z kolan swojego przyjaciela.

- Pójdę do siebie – mówię szybko i czym prędzej czmycham do swojego pokoju. Kiedy zamknąłem drzwi, rzuciłem torbę w kąt pokoju, a sam zsunąłem się na ziemię.

Jestem wściekły na Charlesa.

Nie dlatego, że okazał  się być gejem i nie raczył mi tego powiedzieć.

Jestem wściekły, że przez osiem miesięcy nie wspomniał słowem, że spotyka się z Aleksem! Myślałem, że mi ufa – na tyle by powiedzieć, że jego i Aleksa łączy jakaś głębsza więź niż przyjaźń. Aż taki jestem beznadziejny, że nie warto mi nic mówić? Przecież nie miałbym nic przeciwko temu! Cholera! Zrozumiałbym no! Nie jestem przecież głupi i wiem, że to normalne!

Mogę mieć też pretensje do siebie – w końcu sam niczego nie zauważyłem, że ich relacja może głębsza.

Cholera! Cholera!

Charles, ty Gnojku, czemu słowem nie wspomniałeś, że z kimś się spotykasz?!

Nie mogę uwierzyć, że przez ten czas Charles nie zaufał mi odrobinę. Pewnie dalej, w jego oczach, jestem tylko głupim gówniarzem.

                   Przepisywałem notatki, które wysłał mi Will; od tamtego incydentu nie wychodziłem z pokoju. To nie tak, że nagle zacznę unikać Charlesa, po prostu uznałem, że dam mu trochę czasu, w końcu z naszej dwójki to on musi czuć gorsze zażenowanie. Ja ich tylko przyłapałem na całowaniu!

Drzwi do mojego pokoju otworzyły się cicho, ale po krokach udało mi się stwierdzić, kto przyszedł, zresztą mogła to być tylko jedna osoba – Charles

Mężczyzna postawił na moi zeszycie talerz z kanapkami, a sam usiadł na kancie biurka.

- Wolałbym, żebyś nie padł z głodu – oznajmia z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Bo nie wygląda na to, byś opuścił pokój tak szybko – zauważa.

- Jak mogłeś mi nie powiedzieć?! - mówię i odwracam się na krześle w taki sposób by móc swobodnie patrzeć na mojego rozmówcę.

- Tego, że jestem gejem? Nie pytałeś – wzrusza ramionami; doskonale wie, że nie pytałem o to. Chodzi mi o jego, pieprzony, związek z Aleksem. Nie jestem w stanie uwierzyć, że to świeża sprawa. Musiałbym zauważyć, że coś jest na rzeczy!

- Nie rżnij głupa Charles, mówię o tobie i Aleksie... Nie zaufasz mi, co?

Brak zaufania ze strony Charlesa jest jak kołek w serce, nie mówię, że nagle ma mi się zwierzyć ze wszystkiego, ale chyba zasługuję na odrobinę jego zaufania?

- Nie mówiłem ci, bo ja i Sasza nie jesteśmy razem, my kiedyś byliśmy razem, a sam nikogo nie mam, więc po cholerę miałem ci cokolwiek mówić – zaczyna bębnić palcami w blat biurka. Miałem ochotę mu przyłożyć! On robi teraz ze mnie debila? Przecież wiem co widziałem!

- Nie rób ze mnie durnia – ostrzegam go.

- Nie robię, mówię tylko prawdę... Słuchaj, wiem co wiedziałeś, ale chyba trzeba ci to wytłumaczyć, Naiving (1), bo nie łapiesz – zaciskam dłoń w pięść i uderzam go w udo. Ten wydaje z siebie jakiś dziwny dźwięk, który chyba miał przypominać śmiech.

- Saszę i mnie łączy tylko przyjaźń i...seks. No co? Nie gap się na mnie jak na jakiegoś zwyrola. Kiedyś, byliśmy razem, ale nasz związek szybko się rozpadł, dalej jesteśmy przyjaciółmi, a w drodze, pierdolonego, przypadku zaczęliśmy sypiać ze sobą. Zero uczucia, to tylko seks – mówi to z taką lekkością, że mógłbym uznać to za mało prawdopodobne, ale Charles nie kłamie, bo nie potrafi, więc miałem stuprocentową pewność, że mówi prawdę. Nawet jeśli to brzmi dość nieprawdopodobnie.

- Analizujesz czy chcesz mnie znienawidzić czy powiedzieć „Ich scheiß drauf"?

- A co to właściwie znaczy? - dopytuję się. Zresztą jakbym miał go znienawidzić? Jest pieprznięty, ale żeby zacząć go nienawidzić – szczególnie po takim czasie i z takiego powodu – tak od razu? Co najwyżej mogę pokazać mu swoje niezadowolenie związane z tym, że naprawdę może mieć do mnie zero zaufania.

- Mam to w dupie... To jak? Wolałbym być uprzedzony do tego, że jednak zmieniłeś o mnie zdanie.

Chciałbym osiągnąć, kiedyś, taki stopień wyjebania jaki ma teraz Charles.

- Ich... - zaczynam, ale nie potrafię sobie przypomnieć co dalej szło, więc improwizuje – coś tam coś – dodaję, a Charles parska śmiechem.

- Scheiß drauf – mówi wciąż się uśmiechając.

- No właśnie... Nie interesuje mnie to, co robisz, ani z kim to robisz. Lubię cię takiego jakim jesteś – żeby nie było ostatnie zdanie ledwo przelazło mi przez gardło.

- Dobrze wiedzieć – mówi, a po chwili czuję delikatne uderzenie, podręcznikiem, na głowie. Pojebało go do reszty?

- Za co to?! - krzyczę w jego stronę. To ja próbowałem być miły, by Gnojek nie musiał czuć jebanego zażenowania, a ten mnie jeszcze bije! I bądź tu dobry dla niego!

- Myślisz, że nie dowiem się o twoich ucieczkach, gówniarzu? - nachyla się nade mną, w niebieskich oczach pojawiają się jakieś pierwsze oznaki szaleństwa. Przełykam ciężko ślinę... Ups? - Chcesz wpierdol, czy co? - mówi śmiertelnie poważnie.

- No weź, Charlie... - podejmuję jakąś obronę, ale pod natarczywym wzrokiem Charlesa milknę, a Charles nie wytrzymuje i parska śmiechem, a wręcz dusi się ze śmiechu. No, kurwa, zabawne! Ja już prawie zawału dostałem!

- Żartuję przecież, wypiszę ci usprawiedliwienia za wszystkie ucieczki... Byleby to było ostatni raz kiedy spierdalasz z lekcji z taką częstotliwością, bo inaczej nic ci nie pomoże... - ostrzega mnie i powoli prostuje się – Drugi miesiąc szkoły i same problemy z tobą – mruczy pod nosem – To co kiedy planujesz wpaść na dywanik do dyrektorki? - pyta żartobliwym tonem. A żeby się nie zdziwił jeśli to nastąpi w niedługim czasie, Matt sam prosi się o najebanie mu, tylko Will z Dylanem ostatecznie mnie powstrzymują przed rzuceniem się z pięściami na tego dupka.

- Wychodzę, a ty grzecznie siedzisz w mieszkaniu i przed północą leżysz w łóżku, rozumiemy się, Maluszku ? - pyta podnosząc się z biurka, przytakuję mu skinięciem głowy, ten w odpowiedzi tylko uśmiecha się.

Kiedy tylko opuszcza pokój, wybieram numer do Will'a. W końcu muszę komuś się wygadać, nie?


(1) z niemieckiego: durniu

Mam to w dupie po niemiecku jest ulubionym zwrotem Silverthorn. Trochę lepsze jest Fick disch ( jak ktoś zgadnie co to znaczy, dostanie worek brokatu od Silverthorn xD)

W sumie to kiedyś babka od niemca, w ramach luźnej lekcji postanowiła nas dokształcić w, wulgarnym, niemieckim, który podobno używa niemiecka młodzież - Silverthorn i w końcu może znaleźć jakiś pożytek z tej wiedzy xD 


Promised LandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz