Achtundvierzig

2.5K 109 29
                                    

media: Beast In Black - End Of The World


[CHARLES]

Przepuściłem tego wkurwiającego szczeniaka, ale tylko dlatego, że Oliver chciał. Normalnie tego bym nie zrobił... Wpuszczać swojego rywala... Aż tak porąbany nie jestem! Nie dość, że muszę znosić jego wkurwiającą mordę w pracy, to jeszcze teraz!

      Dla bezpieczeństwa wole zostać gdzieś w pobliżu, więc czuję się odrobinę spokojniejszy kiedy Oliver nie ma zamiaru chować się po kontach i siada na kanapie. Nogi podciąga pod klatkę piersiową i obejmuje je ramionami.

       Mam ochotę złapać szczeniaka za szmaty i wyjebać go z mieszkania, chociażby za to, że swoją obecnością sprawia przykrość Oli'emu!

To mój chłopak, psia jego mać!

      Idę do kuchni, udając, że niby coś mam tu do zrobienia, stoję do nich tyłem, więc nie będę mógł zareagować tak szybko jakby sobie życzył. Ale to przecież lepsze niż bezczelne gapienie się na tych dwoje, bo jeszcze Oliver uzna, że przesadzam i zamknie się w swoim pokoju i tyle wściubiania mojego nosa w nieswoją sprawę. A wtedy chyba jak ten wierny kundel stałbym pod tymi drzwiami, gotów tam wparować w każdej sekundzie. Niech sobie szczeniak nie myśli, że pozwolę mu tknąć Olivera, swoimi brudnymi łapskami. Prędzej mu je powyrywam niż... Kurwa!

Zresztą czego on tu szuka?! Myślałem, że już dawno dał sobie spokój z bieganiem za moim chłopakiem! Czy nie wyrażam się jasno?

Oliver jest mój i tylko mój, więc ma zabierać swoje łapska od niego?

– On musi tu być? – pyta szczeniak z wyrzutem, mając na myśli mnie. Gryzę się w język, by nie powiedzieć czegoś uszczypliwego.

– To jego mieszkanie, więc może być sobie gdzie chce.

Mój kochany chłopiec!

– Ale ja nie chcę przy nim rozmawiać! – upiera się szczeniak. Czy ja się przesłyszałem, czy gówniarz właśnie podniósł głos?!

– Nie krzycz, a jeśli obecność Charliego ci przeszkadza to wyjdź, ale nie licz, że porozmawiam z tobą kiedykolwiek.

Na usta ciśnie mi się uśmiech.

Mój kochany chłopiec! Moja głupia Floh!

Rzuciłem okiem w stronę parapetu, gdzie leży paczka papierosów; łapię ją w dłoń, w tym czasie szczeniak zaczyna mówić:

– Ja chciałem cię przeprosić... – biorę papierosa w usta i podpalam go. Przeprosić? Koniec świata nadchodzi? I ciekawe za co? Nie przypominam sobie, by szczeniak kręcił się wokół Olivera, nie przy mnie... Czyżby ta rozmowa odbyła się bez mojej wiedzy? Odruchowo zacisnąłem dłoń w pięść. Zabije drania, zabije! – nie powinienem ci wtedy wyznawać miłości, bo wcale nie pomyślałem, że możesz mnie odtrącić... – prychnąłem pod nosem, wcale się z tym nie kryjąc. Ile on czekał, żeby go przeprosić? Z pół roku? No jakoś będzie? Naprawdę współczułbym im związku, gdyby się pokłócili i śmiertelnie pożarli to pewnie Oliver biegałby za nim z wywieszonym jęzorem, błagając by z nim porozmawiał. Dlatego ja nie mam zamiaru kłócić się z Oliverem, psia jego mać, zależy mi na dzieciaku do tego stopnia, że nie mam zamiaru psuć sobie i jemu nerwów. Owszem zdaje sobie sprawę, że Oliver potrafi być wybuchowy i wystarczy coś powiedzieć coś w złym czasie i wszelkie oliverowe hamulce puszczają. Rzecz jasna, ani razu nie miałem mu za złe jego krzyków, miałem za to pełno pretensji do siebie, że znów reagowałem tak jak nie powinienem – Ja naprawdę nie chciałem tracić twojej przyjaźni, naprawdę chciałem cię już wcześniej przeprosić, ale on... on kazał mi się od ciebie odczepić – uśmiecham się złośliwie i odwracam się w ich stronę; to był błąd straszny błąd, spojrzenie Olivera przeszywało mnie wskroś. No przecież to było nękanie, nie?! Oparłem się biodrami o blat i zaciągnąłem się używką. Teraz przynajmniej miałem lepszy widok na tę dwójkę.

Promised LandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz