Dreiunddreißig

2.5K 132 48
                                    

media: My Chemical Romance - I Don't Love You


- Masz jakieś plany po lekcjach? - pyta szeptem Dylan, nie chcąc przeszkadzać w prowadzeniu lekcji.

- Nie, a co? - pytam również szepcząc, jednak w porównaniu do mojego przyjaciela z ławki, ja staram się notować wszystko co mówi nauczyciel, tak jakby postanowił zainteresować się dlaczego w ostatniej ławce jest tak głośno.

- Może pójdziemy do mnie, co? - proponuje, a ja skinieniem głowy oznajmiam mu, że zgadzam się. I dobrze, bo w tym samym czasie nauczycielka podchodzi do naszej ławki i zagląda do mojego zeszytu, chcąc się upewnić czy cokolwiek notuję. Z tą kobietą nie ma dyskusji, bo właściwie to mało odzywa się – o ile nie tłumaczy tematu – i jeśli ktoś jej podpadnie, z miną pokerzysty, podchodzi do takiego delikwenta i sprawdza jego zeszyt, jeśli masz cokolwiek napisane da ci spokój, w innym przypadku jest dość nieprzyjemna dla swojego obranego celu.

Kobieta wzrusza ramionami kiedy widzi, że mam coś napisane, nawet tego nie czyta, a szkoda, bo pewnie większość osób tu zgromadzonych zapełnia je bezsensownymi słowami, byleby coś mieć napisanego w zeszycie.

Dylan wypuszcza z ulgą powietrze kiedy kobieta odchodzi od naszej ławki, on sam nie miał nic zapisanego, przysuwam swój zeszyt w jego stronę pozwalając mu odpisać swoją notatkę.

Idąc na kolejną lekcję odpisuję Will'owi, który złapał dość mocne przeziębienie i został w domu, pewnie nudząc się niemiłosiernie, a dopiero później piszę do Charlesa, w końcu wypadałoby Gnojka uświadomić, że dziś po szkole nie wracam prosto do domu i nie musi swojej szanownej dupy wieźć, by mnie odebrać.


Do:Charles

Nie musisz mnie dziś odbierać ze szkoły


Wiadomość zwrotną dostałem natychmiastowo.


Od: Charles

Okej


Spodziewałem się jakiejś dłuższej wypowiedzi, ale chyba Gnojek chyba wziął sobie za cel zaufanie mi. Właściwie to nie wiem już nic, od (nie)pamiętnej Sylwestrowej nocy Charles chyba się popsuł, bo zrobił się jakiś bardziej rozmowny i skończył z bycia szaleńcem; jedyne co pozostało bez zmian to, że nadal wkurwia mnie. W przeciwnym wypadku zacząłbym się martwić, że może jest chory na jakąś nieuleczalną chorobę.

Chociaż jak się uprzeć, to zrozumienia Charlesa, który jest chyba jakimś nadczłowiekiem, dla zwykłego śmiertelnika to nie lada wyzwanie, więc ta dziwna zmiana nie powinna mnie jakoś dziwić. W końcu on m a te swoje humorki i zmiany nastrojów, niczym... jakaś baba przechodząca menopauzę, czy jak to tam się zwie.

- Z kim tak piszesz, Oli, co? - pyta Dylan próbując zerknąć mi przez ramię. Szybko gaszę ekran, bo nie przepadam jak ktoś czyta moje prywatne rozmowy.

- Dziewczyna? - pyta uśmiechając się... jakoś smutno?

- Pisałem tylko Charlesowi, że mam plany na to popołudnie i nie musi się fatygować – oznajmiam, a twarz Fox'a rozpromienia się w uśmiechu, postanowiłem, że zetrę ten uśmieszek z twarzy – Niestety napisał mi, że ma to w dupie i mam odwołać wszystkie plany... Przykro mi Dylan, może innym razem – mówię udając przejętego i smutnego zarazem.

Promised LandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz