Sechsundvierzig

2.6K 109 31
                                    

media: Avantasia - Let the Storm Descend Upon You


Obudziłem się, w momencie kiedy drzwi do charlesowej sypialni uderzyły z hukiem o ścianę. Zerwałem się do siadu, ciężko oddychając; właśnie przeżyłem coś na kształt zawału.

– Kurwa, durniu, pojebało cię? – warczy Charles w stronę Aleksandra, który zagwarantował mi jakiś pieprzony zawał serca! Zawsze uważałem, że Sribielnikow był tym normalniejszym, w końcu to on robił za naszą niańkę! A tu proszę! Mózgami się pozamieniali, czy jaki chuj?

– Zrobiłem wam śniadanko – oznajmia z uśmiechem. Ostatnio zauważyłem, że Rosjanin jakoś częściej się cieszył... Czyżby w końcu sobie kogoś znalazł?

– Spierdalaj z nim, gotujesz gorzej niż Oliver, a jego gotowanie jest poniżej krytyki – mruczy i wygrzebuje telefon spod poduszki – Cholera! Już po dziesiątej?!

Auć. Uwaga Charlesa dotycząca moich umiejętności kulinarnych zabolała mnie. Okej, zdaje sobie sprawę, że do umiejętności kulinarnych Charlesa mi daleko...ale nie sądziłem, że aż tak jestem beznadziejny w gotowaniu. A ten, Gnojek, jak gdyby nic mówił, że mu smakowało... Dlaczego tak mówił? Żebym nie było mi smutno? Wolałbym, żeby mi powiedział, że mu nie smakuje niż kłamał, że jest inaczej. W pewien sposób poczułem się oszukany przez swojego faceta.

– Oliver? – Charlie zwraca się do mnie, chyba musiał sobie uświadomić, że palnął takie głupstwo w moim towarzystwie. Czy miałem się obrazić? Bo ja wiem?

    Spojrzałem na twarz Charlesa, który wydawał się być dość przygaszony i smutny z powodu swojej poprzedniej uwagi na temat moich umiejętności kulinarnych.

     Postanowiłem to wykorzystać. Należy mu się! W końcu mógł zachować się jak dorosły mężczyzna i powiedzieć prosto z mostu, że mam trzymać się z dala od gotowania.

      Przybrałem najbardziej smutny wyraz twarzy i odrzuciłem kołdrę na bok; powłócząc nogami po chłodnych panelach minąłem Aleksa, który nie powstrzymał się od skomentowania tej sytuacji:

– Kłótnia kochanków wisi w powietrzu – zażartował.

– Nullchecker! (1) Naiving! (2)  Vollidiot! (3) – słyszałem jak Charlie krzyczał na Aleksa, podejrzewam, że po prostu go obrażał i obwiniał, że to jego wina, że się obraziłem na niego. W jakimś stopniu mam teraz władzę nad Charlesem. Głupi bym był, gdybym jednak odpuścił sobie.

– Tylko się stąd rusz to obiecuję ci, że twój kochaś cię nie pozna – grozi mu, oczywiście nic by mu nie zrobił. Charles podnoszący dłoń na swoich najbliższych? To nie w jego stylu. W końcu ja, Aleks, jego przybrana rodzina są dla niego najważniejsi, nie pozwoliłby stała się nam krzywda. I zrobiłby wszystko nawet jeśli miałby zapłacić najwyższą cenę.

Siadam przy kuchennej wyspie i przypatruję się gofrom leżącym na talerzu.

– Oli, kochanie ty moje... - zaczyna Charles, a ja parskam. Czy on właśnie nazwał mnie swoim kochaniem? Już nie głupia Floh? Ani Maluszek? Woah, ile może zmienić się przez jedną noc.

– Obraziłeś się? – silne ramiona szarowłosego obejmują mnie, kładzie swoją głowę na moją – No weź, ty głupia Floh, obrażasz się na mnie za taką głupotę?!

Promised LandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz