Zweiundvierzig

2.5K 132 17
                                    

media: Elvenking - Twilight Of Magic


 – Jestem zazdrosny – oznajmia Charles, który pół leżał, pół siedział na moim łóżku – Ostatnio byliście razem w kinie, a teraz uczy cię matematyki – mówi obrażony.

Z Aleksem nie wracałem do naszej rozmowy o zazdrości, pomimo zapewnień Rosjanina, że nie mam czego się obawiać z jego strony, ja jakoś nie potrafię myśleć o nich inaczej niż o byłych kochankach.

– To sobie bądź... Poprosiłbym cię o pomoc, ale twoje tłumaczenia przyprawiają mnie o zawroty głowy – mówię, a Charles w tym czasie wstaje i zachodzi mnie od tyłu. Obejmuje mnie ramionami, a swój podbródek kładzie na czubku mojej głowy. Czyżby Charles naprawdę był zazdrosny? Czy to tylko kolejna jego głupia zagrywka? Myślałem, że znam Charlesa i wiem czego mogę się spodziewać, ale wciąż potrafi mnie zaskakiwać.

Aleks nie reaguje na charlesową uwagę o zazdrości, więc podejrzewam, że to nic specjalnego.

– Dlaczego zaczęliście od najtrudniejszych zagadnień? – pyta i palcem wskazuje na przykład z podręcznika, który rozwiązuje od jakiś dobrych dziesięciu minuty, czyli tylu od ilu Aleks poświęca mi swój wolny czas przed pracą.

– Bo to proste umiem?

– Chyba że tak – mruczy dalej obrażony. A temu co? Spoglądam na Aleksa, który wzrusza ramionami. Rosjanin potrafił wytłumaczyć każde dziwne zachowanie Charlesa spoglądając na niego. A skoro nie potrafi... Czyżby to miało jakieś inne podłoże? Będę musiał później się go zapytać o co mu do cholery chodzi! Nie potrafię zgadnąć przecież co mu chodzi po głowie!

***

Leże w charlesowym łóżku, czekając aż wróci; wcześniej nie udało mi się dowiedzieć się o co się obraził. Zrobiłem coś źle? Nie wydaje mi się, żebym w jakiś sposób go zranił.

       Nawet pościel pachniała jak on, czyli głównie papierosami i intensywnym zapachem pomarańczy, mam wrażenie, że i ja sam już śmierdzę papierosami i pomarańczami, których nienawidzę.

      Z trudem powstrzymywałem lepiące się powieki, ale jakoś nie miałem ochoty wstać i zrobić sobie kawę. Po prostu bardziej otuliłem się kołdrą i pozwoliłem sobie na zaśnięcie.

        Oczy otworzyłem dopiero w momencie kiedy drzwi do sypialni otworzyły się i po chwili zrobiło się cholernie jasno. No tak, pewnie nie zdawał sobie sprawy, że tu jestem.

Ziewając i przecierając oczy podnoszę się do siadu i spoglądam zaspanym wzrokiem na Charlesa.

– Maluszku? - pyta zdziwiony moją obecnością.

– Spodziewałeś się kogoś innego? – mamroczę pod nosem – Wybacz za rozczarowanie – nie chcąc by moje słowa zostały źle odebrane uśmiecham się złośliwie, który szybko zostaje odwzajemniony.

– Właściwie... to tak – odpowiada.

– Ej! – fuczę. Przeszło mu już? Charles podchodzi do łóżka, łapie mnie za ramiona i delikatnie popycha mnie na materac, tak że leżę pod nim. Cholera! Co mu chodzi po tej głowie? Po południu strzelał fochy, a teraz jak gdyby nic będzie się do mnie dobierać?!

Kiedy próbuje mnie pocałować, odtrącam go, ten spogląda na mnie spod wpółprzymkniętych powiek.

– Zaraz... Najpierw to ty mi powiedz o ci chodziło popołudniu – mówię, chyba jakieś beznadziejne wyjaśnienia mi się należą, co? A niech spróbuje tylko wymigiwać się od odpowiedzi to go naprawdę uderzę i zwyzywe!
– Po prostu myślałem, że spędzimy to popołudnie razem, bo ostatnio jakoś nie mamy kiedy nawet w spokoju pogadać – oznajmia. Czyli po prostu doskwierał mu brak czułości? Aż strach pomyśleć co by się stało, gdybyśmy mieszkali oddzielnie?

– Po szkole... Możemy iść do Moonlight, co ty na to? – proponuję.

– Randka?

– Przyjacielskie wyjście, sam przecież mówiłeś, że zero randkowania dopóki nie skończę osiemnastu lat – przypominam mu, niech nie myśli, że zapomniałem. Właściwie to była nasza pierwsza, wspólna, decyzja, że nie będziemy się afiszować z naszym związkiem, dopóki nie skończę osiemnastu lat. Chociaż między nami nie ma żadnego pokrewieństwa, to w świetle prawa jesteśmy rodziną i jakby nie patrzeć tak związek nie przejdzie – związek dwóch facetów, owszem tak, ale związek tak jak nasz? Wątpię, a ja naprawdę nie chcę ryzykować, że w jakiś sposób to może nam zaszkodzić. Skończę osiemnaście lat i Charles nie będzie moim prawnym opiekunem nie będę musiał się martwić takim szczegółami. Zresztą o naszym związku wie tylko Aleks i Will, no i Matt, ale Matt tylko wie, że spotykam się z kimś.

– Racja, racja – uśmiecha się delikatnie i nachyla się nade mną by mnie pocałować. Mój brak doświadczenia odbija się na naszym pocałunku.

– Oli nie zaciskaj warg – prosi – Jeśli czegoś nie chcesz wystarczy powiedzieć. Nie chcę byś robił cokolwiek wbrew sobie – mówi troskliwie i gładzi kciukiem mój policzek.

– J-j-ja – przełykam głośno ślinę – C-c-c-chcę – rozchylam nieznacznie wargi, a swoje dłonie zarzucam na kark Charlesa, ten ponownie zbliża swoją twarz do mojej i całuje mnie delikatnie. Tak jakby próbował potwierdzić swoje wcześniejsze słowa. Poruszam niezdarnie wargami, próbując wpasować się w tępo, które narzucił. Ale im dłużej mnie całował tym bardziej pogłębiał pocałunek, więc w pewnym momencie pozwoliłem mu się całować.

           Atmosfera w sypialni zrobiła się gorąca, a ja sam zacząłem odczuwać duszności. Cholera! Jednak ani mi się śniło przerywać tego pocałunku. Uderzyła mnie jedna myśl, że naprawdę żałuję, że to nie Charles skradł mój pierwszy pocałunek, a Will.

          Łapię charlesową dłoń w okolicach nadgarstka i odsuwam ją od siebie, kiedy to próbował ją wsunąć pod moją koszulkę. Uśmiechnąłem się smutno w jego stronę, nie jestem pewien czy to odpowiedni moment, chwila, na uprawianie seksu. To nie tak, że nie chciałbym tego powtórzyć, bardzo chcę, ale nie teraz.

W szaro-niebieskich oczach swojego chłopaka dostrzegam zrozumienie tego, że chcę by trzymał swoje łapy przy sobie.

Idealny! Jest za bardzo idealny, że mógłby być prawdziwy!

Musiałem się upewnić, że to nie iluzja, że to możliwe by ktoś tak idealny stąpał po ziemi. Wyciągam swoją dłoń i przejechałem po jego twarzy, Charles zamruczał zadowolony.

Jednak tu jest; całkowicie realny, najbardziej idealny facet na świecie.

– Głupia Floh – sapie – Nie nakręcaj mnie bardziej skoro chcesz bym przestał się do ciebie dobierać.

Najbardziej irytujący, a zarazem idealny, facet na świecie!

– Idę pod prysznic, bo nie ręczę za siebie – sapie.

– Hę? Przecież nic nie robię tylko leże.

Ma halucynacje z niedoboru snu?

– Patrzysz się na mnie takim rozmarzonym wzrokiem i tak seksownie przegryzasz wargę. Zdecyduj się, żeś w końcu

On wie, że nie robiłem tego celowo, a bardziej nieumyślnie?

Charles przez chwilę krąży po sypialni, po czym wychodzi z niej. Słyszę jak drzwi do łazienki zamykają się z głośnym hukiem.

Otumaniony jeszcze jego pocałunkami wstaję z wygodnego łóżka i otwieram okno; po czym na powrót wracam do łóżka, owijam się szczelnie kołdrą i wdycham jej zapach. Momentalnie zasypiam.

           Budzę się tylko na krótką chwilę, kiedy Charles położył się po drugiej stronie łóżka, materac ugiął się pod jego ciężarem, a po chwili poczułem jego ramię, które objęło mnie w pasie, przysunął się bliżej mnie; ja w tym czasie nakryłem swoją dłonią tą należącą do niego. 


Promised LandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz