media: Haddaway - What Is Love?
[CHARLES]
Nie wiem co ja sobie myślałem kiedy go pocałowałem i tak nagle wypaliłem, że go kocham. Po prostu, jego łzy, to było dość... okropny widok? Coś we mnie pękło, wiedziałem, że pewnego dnia nie wytrzymam i po prostu mu powiem, ale nie sądziłem, że zrobię to w tak beznadziejny sposób – bo pod wpływem chwili, ale wyszło nam obojgu na dobre, więc co będę narzekać?
W końcu mam tą głupią Floh na wyłączność, czy może być lepsze uczucie?
Mam jedynie do siebie żal, że tak długo zwlekałem, bo powinienem zrobić to wcześniej, może w jakiś sposób zaradziłbym temu jak musiał się czuć przez ten czas. Ale teraz jest już dobrze i będzie. Ja już tego dopilnuje!
Obejmowałem Olivera, ciesząc się jak głupi dzieciak, jego bliskością. Nie rozmawialiśmy o niczym, jakoś nie było o czym. Właściwie to byliśmy pochłonięci swoim towarzystwem, że nie usłyszeliśmy jak do mieszkania:
- Oliver źle się czuję i zostaję w domu? Doprawdy? Charlie? - mówi wrednie Sasza, oczywiście wiem, że nie ma nic złego na myśli
- Bo wyglądał jakby źle się czuł... Skąd miałem niby wiedzieć, że powód jest całkiem inny? - fuczę obrażony. Bo tak właśnie pomyślałem, od jakiegoś czasu Oli chodził struty i zwalał to na szkołę. A wczoraj wyglądał naprawdę kiepsko i właściwie to byłem gotów wieźć go do szpitala, bo myślałem , że zaraz się przekręci! Na moim miejscu też wziąłby sobie dzień wolnego, zresztą dotychczas opuściłem tylko dwa dni pracy. Dwa! To nie tak dużo! Zresztą ja jestem zadowolony z tego, że zostałem w domu inaczej musiałbym obejść się ze smakiem i ze wczorajszego popołudnia nie wyszłoby nic! A to by wprowadziłoby mnie w frustrację! Jestem facetem, nie? I tak się dziwię, że wytrzymałem tyle bez seksu. Chociaż, gdyby Oliver kazał mi przestać, przeżyłbym jakoś to.
- Jeśli o mnie chodzi... - zaczyna Rosjanin - to macie moje błogosławieństwo.
A ja święty spokój, bo nie będzie mi truć dupy o to, że niepotrzebnie czekam. Jestem ciekaw, czy po wyjściu z mieszkania zacznie tańczyć ze szczęścia?
- Obeszłoby się i bez niego - mruczę, a Sasza odwzajemnia mi się złośliwym uśmieszkiem.
- Ty się lepiej nie odzywaj! Bo ci przypomnę... - biorę poduszkę i wykonuję celny rzut. O nie, nie, nie! Niech się nie waży przypominać tych żałosnych momentów kiedy moja męska duma spierdalała, a ja sam zmieniałem się w miękką kluchę!- Zamilcz – syczę przez zaciśnięte zęby, ale złośliwy uśmieszek nie znika i coś czuję, że Sasza dopnie swego.
Rosjanin siada obok Olivera, a ja wstaję z kanapy po kawę. W tej chwili żałuje mojej abstynencji, bo na trzeźwo tego nie zniosę.
- Długo wam zeszło, Charlie jakoś od świąt wypłakiwał mi się w ramię, jak to strasznie się zakochał, a ty jesteś taki okropny i oziębły w stosunku do niego – Sasza łże jak z nut, a ta głupia Floh nawet nie zauważa, że padła ofiarą głupiego żartu Rosjanina – Na dodatek prowokujesz go, właściwie to był taki moment kiedy błagał mnie bym przygarnął cię na kilka dni – Oliver odwraca się w moją stronę i posyła mi mordercze spojrzenie. Nic takiego nie miało miejsce! I w dodatku przekręca! - ale szybko wybiłem mu ten pomysł z głowy
- Maluszku, ten idiota robi sobie z ciebie żarty – wtrącam się, bo jeszcze Oliver straci cały szacunek do mojej osoby. I co ja wtedy zrobię, hę?
CZYTASZ
Promised Land
Short StoryOliver Wolf był wychowywany tylko przez matkę; jednak pewnego dnia kobieta ulega śmiertelnemu wypadkowi, a opiekę nad Oliverem przejmuje Charles Richard - nieco zwariowany (w odczuciu nastolatka) przyjaciel, zmarłej, matki. Ku początkowej niechęci O...