media: Eluveitie - Omnos
Wstałem niewiele wcześniej od Charlesa – właściwie to zdążyłem sobie zrobić śniadanie i usiąść na kanapie oglądając lecące w telewizji kreskówki, nikt mi przecież tego nie zabroni, nie? Kiedy to wpadł niemalże jak burza. Już miałem się z niego po naśmiewać, ale przerażenie wymalowane na jego twarzy skutecznie mnie zniechęciło.
– Tu jesteś – mówi cicho. Przestraszył się, że mnie nie ma?
Szarowłosy siada obok mnie, aby tylko po kilku sekundach zmienić pozycje; położył swoją głowę na moich kolanach i wlepił wzrok przed siebie.
Wymruczał coś pod nosem kiedy pochyliłem się by położyć talerz na stole przede mną. Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem bawić się jego szarymi włosami – ten tylko zamruczał z aprobatą, co dało mi do zrozumienia, że mam nie zaprzestawać swoich ruchów.
– Robisz coś dziś ciekawego? – pada pytanie, a ja nim na nie odpowiadam muszę dobrze się zastanowić, o ile nad czym jest się zastanowić, bo spotykam się tylko z Will'em
– Spotykam się tylko z Will'em... A co?
– Nie nic, tak tylko pytam – oznajmia – Podwieźć cię? – proponuje, a ja mu odmawiam, przy okazji rzucając, że nie jestem inwalidą i mam całkiem sprawne nogi. Charles śmieje się.
– A szkoda, że nie jesteś, przynajmniej miałbym cię całego dla siebie – mówi w żartach.
– Niedoczekanie twoje! – burzę się w żartach.
– Ranisz moje uczucia, Maluszku... Czemu je ranisz? – pyta i podnosi się do siadu, wlepia te swoje, rozbawione, szaro-niebieskie ślepia w moją osobę.
– Bo mogę? I chcę? – odpowiadam.
– Auć... – łapie się teatralnie za serce – jesteś okrutny – oboje wybucham śmiechem.
– Nie mniej niż ty – mruczę.
– Ale o co ci chodzi, Maluszku? – pyta z niewinnym uśmiechem. Ja już mu dam! Odsłaniam kawałek ramienia, gdzie wciąż widać piękne malinki, które zrobił mi przedwczoraj.
– Jesteś okrutny, tak się nade mną znęcać?
– To nie jest znęcanie... Bardziej pokazanie, że już jesteś zajęty... Zresztą nie widać tego, więc w czym problem? – uśmiecha się triumfalnie – Dlaczego zawsze narzekasz po, a nigdy w trakcie kiedy ci je robię?
– Jeszcze słowo i żyjesz w celibacie dopóki nie skończę osiemnastu lat – grożę mu.
– Okej, okej, zaczynam łapać! – uśmiecha się, nachyla się nade mną i całuje w skroń – Kawy? – szybko zmienia temat, przytakuję mu. Mężczyzna wstaje z kanapy i kradnie mojego tosta z talerza.
– GNOJKU! – krzyczę za nim, żałując, że nie mam takiej celności jak on. Bo by zarobił tym talerzem.
***
– Więc jaki masz problem, Oli? – pyta Will. Poprosiłem go o spotkanie nie wyjaśniając za wiele – napisałem tylko, że mam problem – Coś z Charlesem? – pyta zaniepokojony; zaprzeczam ruchem głowy.
– Ale o Charlesa chodzi... Bo za dwa tygodnie ma urodziny – podpatrzałem w dowodzie, że piątego września(1) stukną mu dwudzieste ósme urodziny i pomyślałem sobie, że warto coś mu dać – Ale nie mam pojęcia co mu kupić, więc liczę, że pomożesz mi.
CZYTASZ
Promised Land
Short StoryOliver Wolf był wychowywany tylko przez matkę; jednak pewnego dnia kobieta ulega śmiertelnemu wypadkowi, a opiekę nad Oliverem przejmuje Charles Richard - nieco zwariowany (w odczuciu nastolatka) przyjaciel, zmarłej, matki. Ku początkowej niechęci O...