media: Imagine Dragons - Stand By Me (cover Ben E. King)
Czułem na swoim karku, ciepły i miarowy, oddech Charlesa, który mogę przysiądź spał jak zabity i w innym wypadku mógłbym się martwić o to, czy aby na pewno jeszcze żyje. Nie chciało mi się jakoś spać, ale nie miałem serca zbierać Charlesowi sen. Zwykle to on siedzi do późna i przeprasza raz za razem, że przeszkadza mi w spaniu. Oczywiście nie potrafię się na niego gniewać za taką głupotę, bo w końcu to nie ode mnie zależy, że potrafię się wybudzić słysząc najmniejszy szmer. Jednak widząc, że Charles z trudem utrzymuje otwarte powieki – decyzja zapadła szybko, sam czułem wielkie zmęczenie, ale kiedy mężczyzna mnie objął cały sen gdzieś znikł.
Łóżko w pokoju Charlesa nie było duże, ale spokojnie mieściło naszą dwójkę, nawet jeśli byliśmy zmuszeni leżeć bliżej siebie niż zazwyczaj – to na pewno nie było problemem, w końcu śpimy w jednym łóżku (może nie tak ściśnięci), więc bliskość mężczyzny jakoś specjalnie nie mogła wpłynąć na mój nagły brak snu.
Przejmować też nie miałem się czym... Cainem? Jeśli wierzyć jego słowom to nie mam czym się przejmować, bo Cain nie stanowi żadnego problemu. A nawet... to Charles wciąż mi przypomina, że kocha tylko mnie, a dzisiejszego – w sumie to już wczorajszego – wieczoru dobitnie wybił mi z głowy wszelkie myślenie, że mógłby go interesować ktoś inny poza mną, więc mogłem spać spokojnie, ale nie potrafiłem się zmusić. I kiedy zamykałem oczy zamiast upragnionego snu odzyskiwałem energię, gotów zacząć dzień już teraz. I może coś bym z tym zrobił, gdyby nie świadomość, że mógłbym przypadkiem – w końcu między naszymi ciałami nie ma żadnej wolnej szczeliny – go zbudzić, a ja wychodzę z założenia, że Charles mimo wszystko zasługuje na spokojny sen, tak długo dopóki nie zerwie się z posłania z krzykiem, więc leżałem, moje ciało zdrętwiało od ciągłego leżenia w jednej pozycji, ale uparcie będę leżeć dalej.
Ciało Charlesa poruszyło się niespokojnie, a oddech przyśpieszy. Czułem, że drży na całym ciele, domyślałem się, że właśnie w tej chwili śni mu się jakiś koszmar, na który nie mogłem nic zdziałać. Bo niby w jaki sposób? Próbowałem go nawet budzić, ale zawsze śpi tak głęboko, że dopóki sam się nie wybudzi jestem bezradny, później zresztą też, bo mogę tylko go obejmować i szeptać jakieś słowa otuchy.
Odwracam się, z ogromnym trudem, w stronę Charlesa, tak że mam jego twarz przy swojej, na oślep, zaciskam swoją dłoń na jego ramieniu – chociaż zdaje sobie sprawę, że czasami zapomina o mojej obecności i wpada w jeszcze większą panikę, po prostu chcę dać w ten sposób moje wsparcie? Nie wiem...
Podnoszę się do siadu, czując że leżenie obok rzucającego się Charlesa może być ryzykowne.
Nie ma nic gorszego niż bezczynne czekanie, doprowadza mnie do to do szału, bo zdaje sobie sprawę, że jestem najbardziej bezużyteczny. Chciałbym mu jakoś pomóc, ale jak? Charles wydaje się być pogodzony ze swoim losem.
– Charlie – szepczę cicho, kiedy mężczyzna próbuje się unieść, przypominam mu o swojej obecności i dopiero wtedy pozwalam mu, żeby się podniósł, obejmuję go, co jest dość trudne, zważywszy na naszą różnicę we wzroście, bo jakbym nie próbował, to Charlie zawsze będzie górować nade mną, więc wychodzi z tego, że to bardziej ja wtulam się w niego, niż on we mnie.
Kładzie swoją głowę na mojej i tak trwa, czuję jak jego ciało drży, a oddech normuje się.
– To tylko sen – przypominam mu – Już nic ci nie grozi – zapewniam go. Mogę zrobić tylko tyle.
CZYTASZ
Promised Land
Short StoryOliver Wolf był wychowywany tylko przez matkę; jednak pewnego dnia kobieta ulega śmiertelnemu wypadkowi, a opiekę nad Oliverem przejmuje Charles Richard - nieco zwariowany (w odczuciu nastolatka) przyjaciel, zmarłej, matki. Ku początkowej niechęci O...