Siebzig

1.5K 99 40
                                    

media: Aura Dione - Friends


[ALEKSANDR]

– Coś ty najlepszego zrobił, Charli?! – krzyczę na szarowłosego, z trudem powstrzymując się, by nie przywalić mu! Mało mnie interesowało, w tej chwili, że Charles źle znosi krzyki. Właściwie to zasłużył by na niego krzyczeć, tak długo, aż nie pojmie, że jest skończonym kretynem.

– To co uważam za słuszne – mówi roztrzęsiony, nie wiem czy przeze mnie, czy przez to w jakie bagno się wpakował. Oliver go znienawidzi. Całkowicie.

Czy tego właśnie pragnie? By najważniejsza mu osoba go zostawiła? Przecież tak wzbraniał się, że nigdy nie przywiąże się do nastolatka! A kiedy osiągnął pełnię szczęścia, chce ją zdeptać, bo jakiś koleś wpierdolił się w ich życie?

– Mudak! (1)  Ale jakim kosztem?! Czy sam nie mówiłeś, że zależy ci na Oliverze najmocniej na świecie? Że nie dałbyś sobie rady, gdyby odszedł?! – szarpię nim. Brakuje mi sił. Charles to mój przyjaciel, w życiu robił wiele głupstw, ale tym razem przesadził.

– Nie rozumiesz... – mówi cicho, jestem zdruzgotany kiedy patrzę w jego niebieskie oczy i nie widzę żadnych uczuć, jakby w ciągu jednej nocy wyzbył się ich wszystkich...Jakby naprawdę nic nie czuł do Olivera – On...On by go skrzywdził, gdybym tego nie zrobił, kurwa! Gdyby Oliverowi spadł włos z głowy nie wybaczyłbym sobie tego nigdy, rozumiesz?! Chcę by był bezpieczny! Nawet jeśli mnie znienawidzi... Będzie bezpieczny... tylko tego chcę – mężczyzna przestał nad sobą panować i zaczął szlochać – Tylko tego chcę – mówi cicho.

Obejmuję go, to nie tak, że przestałem się nagle na niego wściekać, ale też nie mogłem patrzeć jak właśnie niszczy sam siebie.

Oboje od początku przypuszczaliśmy, że nagłe pojawienie się ojca Olivera, nie wróży nic dobrego. Można by rzec, że czuliśmy nadciągający sztorm w kościach, tak jak osoba z reumatyzmem czuję zmianę pogody, my czuliśmy, że będą kłopoty. Charles stanął przed największym wyborem – zakazać Oliverowi wizyt z ojcem, albo pozwolić mu na nie. Jednak pozwolił mu wybrać, pozwolił by sam zdecydował co chce zrobić – może łudził się, że ojciec Olivera zmienił się i warto dać mu drugą szansę?

– Jeszcze nie jest za późno... – mruczę odsuwając Charlesa na odległość moich ramion – Możesz powiedzieć prawdę Oliverowi, zanim zrobi to on.

– Wtedy tym bardziej go skrzywdzi, nie mogę na to pozwolić... Zresztą co ja mam do gadania? On jest jego prawdziwym ojcem i ja mogę co najwyżej cieszyć się, że rozgrywa to w ten sposób.

Ne trakhat'sya! (2)  Przez ostatnie miesiące ty byłeś mu ojcem niż jakiś kutas, który nagle sobie przypomniał o dzieciaku, bo ostrzy zęby na jego pieniądze.

– Nie, gdybym był mu ojcem nigdy nie zakochałbym się w nim, a on we mnie. Wtedy ta sytuacja nie miałaby miejsca – mówi z głośnym westchnięciem.

– Czyli co? Naprawdę masz zamiar powiedzieć Oliverowi, że prawdziwym powodem dla którego go wziąłeś były pieniądze, o których nie miałeś bladego pojęcia i że to tak naprawdę go nie kochałeś tylko udawałeś? I że właściwie to miałeś go porzucić kiedy zgarniesz pieniądze? – chciałem mieć nadzieję, że Charlie zaprzeczy, że nie zrobi tego.

Pamiętam jak przeżywał rozstanie z Adamem. Rozsypał się cały, nie jadł nic, ani nic nie pił – właściwie to czekał na śmierć. To teraz nawet nie chcę myśleć jak to będzie wyglądać. Obawiam się najgorszego, że sam sprowokuje śmierć by po niego przyszła.

Promised LandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz