Zweiundfünfzig

2.2K 108 19
                                    

media: Mono Inc. - Never-Ending Love Song


Obiecałem sobie, że jeśli kiedykolwiek spotkam Adama, wygarnę mu wszystko co o nim myślę! Jakim bezdusznym draniem trzeba być, by zniknąć bez słowa! Kto normalny znika bez słowa wyjaśnienia?

– Wyglądasz tak jakbyś miał komuś przypierdolić, Oli – zauważa Will.

Mam ochotę przypierdolić, jednej, konkretnej osobie!

– Może – mówię wymijająco, a chwile później uśmiecham się szeroko kiedy dostrzegam idącego z naprzeciwka Adama. Czy można mieć większe szczęście, by wpaść na typa całkowicie przypadkiem?

Tylko co niby mam zrobić? Tak po prostu się rzucić na niego z pięściami? To trochę słabe i beznadziejne rozwiązanie, ale jeśli czegoś nie zrobię, typ mnie minie i taka szansa może się nie pojawić.

Robię co pierwsze mi przychodzi do głowy – zagradzam mu drogę.

– Oli, co ty robisz? – pyta zaskoczony Black.

– To ty... Dzieciak Charlesa? – ten cały Adam nie wygląda na zaskoczonego, a ja zaciskam dłonie w pięści gotów mu przyłożyć – Czego chcesz? – syczy.

– Wiesz, że jesteś chujem? Nie wciśniesz mi kitu, że nie wiedziałeś nic o Charlesie, wiedziałeś na bank wiedziałeś, a mimo to uciekłeś... Pomyślałeś chociaż raz o tym jak się poczuł?

– Miałem taki kaprys, może co? Zresztą nie byłem nikim ważnym skoro już znalazł sobie zastępstwo – facet mierzy mnie wzrokiem.

– Pięć lat, tyle minęło, nie? Sądzisz, że ktoś normalny będzie czekać na kogoś kto zwiał?!

– Charles nie jest normalny – wzrusza ramionami, a ja nie wytrzymuję i uderzam tego całego Adama. Nie przewiduję jednego, że w trybie natychmiastowym mój cios zostanie oddany. Trafia prosto w nos, a gorąca krew leci mi z nosa.

– OLI! – krzyczy przerażony Will.

Adam łapie mnie za przód koszulki i podnosi mnie do góry, ledwo dotykam stopami chodnika.

– Słuchaj mały gnojku, nie przeszło ci przez myśl, że mogłem mieć powód? – syczy.

– Ta, jasne – warczę w jego stronę.

– Choroba – mówi cicho, po czym puszcza mnie. Upadam na tyłek i wydaje z siebie zduszony jęk bólu.

Kurwa!

– OLIVER! – Will klęka obok mnie i sprawdza jak się trzymam, odpycham jego dłoń i wstaję o własnych siłach.

– Powiesz mi co ty właśnie odjebałeś?! – mówi oburzony przyjaciel.

– Prawdopodobnie zrobiłem z siebie debila? – odpowiadam zgodnie z prawdą.

To prawda nie przeszło mi przez myśl, że mógłby być jakiś powód odejścia Adama. Jednak to wciąż nie wyklucza go z tego, że zachował się jak chuj. Dlaczego uciekł, a nie porozmawiał z Charlesem? A on obwiniał się, przez ten cały czas obwiniał siebie, że winę za jego odejście ponosi on sam!

– Oliver! – krzyczy Will, całkowicie wyprowadzony z równowagi. Przed kilkoma dniami czułem się tak samo kiedy to po raz pierwszy spotkałem Adama. Wierzyłem, że Charles mógłby mnie zdradzać! Co ze mnie za idiota!
Koło nas zatrzymuje się terenówka, drzwi od strony kierowcy otwierają się i dostrzegam Aleksa.

– Oliver? Chto s toboy ne tak?(1) – pyta przejęty Rosjanin. Moje imię, tyle zrozumiałem.

– Kto ci to zrobił? – blondyn nie daje za wygraną.

Promised LandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz