Tobirama wrócił do pokoju, który dzielił z Hashiramą. Zamykając drzwi, najciszej się dało, obserwował jak jego brat szukał czegoś będąc na wpół w negliżu. W rozpiętej koszuli i bez spodni pochylał się przeszukując plecak, potem łóżko, sprawdzając co jest pod nim. Stał odwrócony tyłem do Tobiramy.
- Tak, to jest właśnie to o czym marzę wracając do pokoju- sarkastyczne słowa od razu poprawiły mu humor.
Starszy brat aż podskoczył z wrażenia. Jego długie włosy rozsypały się po całej twarzy. Zamiast zakłopotania na twarzy wykwitł szelmowski uśmiech. Wzbudził to niepokój u młodszego brata.
- Co ?
Twarz Hashiramy wyrażała czystą niewinność, kiedy wolnym krokiem podchodził do brata.
- Wiesz, domyślam się o czym byś marzył wchodząc do pokoju, a raczej o kim- poruszył sugestywnie brwiami.
Tobirama prychnął.
- Chyba mówisz o sobie i Mito- odbił chcąc zmienić temat.
Hashirama teraz z dużym uśmiechem mówiącym „i tak wiem swoje" pokręcił głową i wrócił do szukania spodni.
- To nie mi obchód zajął tyle czasu o i właśnie, Mito pytała mnie się czy widziałem Yo-chin. Chciała sprawdzić czy wszystko u niej w porządku- oznajmił Hashirama.
Brat z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Że też tobie chce się poświęcać czas na takie głupoty. – Podszedł do łóżka i zaczął szykować się do snu.- Przenosimy się jutro?
- Mam je! - wykrzyknął przyszły lider Senju, trzymając w ręce spodnie. Z troską ułożył je na krześle stojące przy łóżku.- A tak, jutro się przenosimy. Muszę porozmawiać z ojcem.
-Dobrze- rzekł Tobirama. Rozebrał się, zgasił świeczkę po swojej stronie łóżka i ułożył się do snu.
Hashirama również pochylony próbował znaleźć wygodną dla siebie pozycje w łóżku.
Wiedząc, że jego młodszy brat nie śpi zagadnął:
- Mito mówiła mi, że z tobą rozmawiała. Powiedziała, że mam interesującego choć trudnego brata.
Tobirama wpatrywał się w sufit. Czyżby tylko to powiedziała?
- Powiedziałem jej co o niej myślę- wyjawił.
- Wiem o tym.- Hashirama położył się na plecach i zacisnął powieki.- Wprzedzając twoje pytanie: nie, nie powiedziała mi o tym. Po prostu znam ciebie. Po chwili Hashirama kierowany troską zwrócił się do brata:
- Ale nie możesz wszystkiego i wszystkich traktować w systemie zero-jedynkowym, nie ma bieli i czerni jest dużo szarości. Boje się, że to doprowadzi Cię kiedyś do zguby.
Tobirama również zamknął oczy. Analizował słowa brata, ale wiedział swoje: w tych czasach potrzeba jest szybkich decyzji bez kombinowania i kompromisów. Wóz albo przewóz, konkrety, inaczej wszystko szlak trafi.
- Idź spać Hashirama- mówiąc to przewrócił się na bok, aby być plecami do brata.
Kompleks klanu Uchiha- Co zrobiła ?!!- krzyk lidera klanu Uchiha poniósł się korytarzem, powodując, że usłyszeli go wszyscy mieszkańcy głównej kwatery.
Izuna stojąc z uniesioną głową przed siedzącym na podwyższeniu ojcem, odpowiadał bez zawahania:
- Słyszałeś, ojcze. Dziewczyna działała za szybko. Nie powiedziała nic, wolała śmierć.
- Czyli jakaś gówniara przechytrzyła dowódce Uchihów, pogratuluj bratu Izuna!- kończąc zdanie zaniósł się kaszlem. Taijma przeklął i przycisnął chusteczkę do ust wypluwając krew.
- Zdajesz sobie z tego sprawę, że dzięki temu nie odzyskamy swoich ludzi? Pieprzeni Senju, nasi ludzie po prostu przepadli.
Izuna uniósł brew, z litością patrzył na schorowanego ojca.
- Może powinieneś p o s ł u c h a ć Madarę w sprawie traktatu o jeńcach- Izuna wypunktował słowo „posłuchać" zniżając głos. Ojciec groznie łypnął na niego z góry.
- Nasz klan ma swoją dumę.
Puszczone wzdłuż ciała dłonie Izuny zacisnęły się w pięści.
- Duma nie uratuje naszych ludzi.
Ojciec roześmiał się demonicznie
- Duma nie, Madara i TY mieliście to uczynić!
Najmłodszy syn lidera klanu Uchiha spojrzał na ojca, a raczej tego co z niego zostało. Chłopak widział przed sobą chorego człowieka. Kolejne zdanie jakie wypowiedział było ukrytym pytaniem:
- Sądzisz przecież, że straciliśmy za dużo ludzi. Może gdyby Madara miał więcej wojsk, mógłby więcej zdziałać.
Izuna zaklął w myślach, chciał być przebiegły w rozmowie z ojcem jak Madara, ale nie potrafił. Za łatwo ujawniał swoje emocję. Ojciec spojrzał na niego, prześwietlając go na wylot. Taijma Uchiha chciał skomentować jego bezsensowny pomysł, gdy jego wzrok przykuł Yura wchodzący do sali z zabandażowaną ręką.
O losie-myślał Izuna.- Jeszcze jego tutaj brakowało.
- Nareszcie- wybąkał Taijma.- Mówże co się tam stało. Interesuje mnie również twoja perspektywa.
Izuna zrozumiał wiadomość - "za grosz nie ufam wersji Izuny". Yura stanął po prawej stronie, ramię w ramię z młodym Uchihą, pominął uprzejmości i głośno zadeklarował:
- Panie, nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy. Madara rachował wszystko w zimny sposób, nie pozwalając emocją przeszkodzić w zadaniu. Wszystko zaczęło się przeze mnie, ja osaczyłem dziewczynie, a przez co zareagowała instynktownie. Śmiem przypuszczać, iż gdybym podszedł do sprawy spokojnie, tak jak zrobił to twój syn, nie stracilibyśmy jej.
Izuna słysząc to poczuł w gardle gulę, spodziewał się wszystkiego lecz nie tego, że Yura stanie po stronie jego brata. Ba, on przejął całą winę na siebie.
Tajima pokiwał głową.
- Wiesz że zostaniesz zdegradowany- oznajmił lider.
- Tak, jestem na to przygotowany.
- Doskonale, niniejszym odbieram Ci twój tytuł, oddział i przywileje, od teraz jesteś zwykłym żołnierzem. Twoich ninja oddaje mojemu pierworodnemu- ogłosił.
Podniósł rękę i odgonił nią Izune jak wkurzającego robaka
- Idźże. – Tajima ostatnią literę wysapał, gdyż zmowy zaniósł się głośnym kaszlem, zamykając przy tym oczy.
Korzystając z nieuwagi wodza Yura odwrócił się do chłopca i ścisnął mu ramię, spojrzeli sobie w oczy.
- Synu, ty i twój brat uczyniliście wszystko to co trzeba było. Jestem z was dumny- sposób w jaki powiedział te słowa, połączone z jego szczerością sprawiły, że zapomniane uczucie w chłopcu odżyło.
W ułamku sekundy Yura powrócił do neutralnego wyrazy twarzy, a Izuna zrobił to co kazał mu ojciec: wyszedł z komnaty, a jego serce waliło jak młot. Nie pamiętał kiedy po raz ostatni usłyszał te słowa. Nie spodziewał się ich, tym bardziej wypowiedzianych przez Yurę. Nie tego, którego nie lubił i traktował z wrogością. Patrząc wstecz nie potrafił przywołać w pamięci wydarzenia kiedy Yura byłby mu nieprzychylny.
Zawsze był przy mnie i Madarze. Na początku jego obecność była niechciana, z czasem przyzwyczailiśmy się do niego, wciąż pałając do niego nieufnością. Pamiętam jak irytowało mnie jak spoufalę traktował mnie czy Madarę, nazywał nas „synem", „chłopcem". Z czasem i to tego przywykliśmy, nie zwracając już na to uwagi, nie traktując tego jako zniewagę. Nie chcieliśmy tego przyznać, że brakowało nam kogoś takiego. Osoby, która nie będzie traktowała nas jako zimnych kukiełek żołnierzy ale jako ...chłopców, synów.
„jestem z was dumny", „dumny", „dumny", „dumny". Odtwarzał te słowa w głowie i wstydził przyznać się przed kimkolwiek jak ucieszyły go te słowa.
Idąc korytarzem natknął się na Madare, który z zabandażowanymi ramionami opierał się o ścianę, wyraźnie na coś czekając. Madara rejestrując dźwięk, odwrócił głowę i zauważając młodszego brata szybko do niego podszedł.
- Co postanowił ojciec?- spytał oczekując najgorszego.
- Nie uwierzysz, Yura wziął całą winę na siebie. Ojciec go zdegradował, a tobie nadał dowódco nad jego oddziałem- wyznał Izuna.
Oczy Madary wyszły z oczodołów.
- No dobrze- zaczął Madara.- To jest niespodziewane.
Przyszły lider popatrzył na brata i w jego oczach ujrzał dziwne iskierki. Nie podobało mu się to, ostrożnie dobierał słowa:
- Bracie, chcesz zacząć mu ufać, prawda?
- Nie, ale nie oznacza to, że nie będe traktować go przychylniej- mówiąc to zmarszczył lekko brwi.
Madara pokiwał bez entuzjazmu głową, Coś jest nie tak-pomyślał.-Czuję to w kościach.
Przyszły lider postanowił zmienić temat. Z kieszeni swojego stroju do walki, uważając na poparzenia, wyjął czarny kunai. Podał go brat lekko ściskając jego ramię.
- Poznajesz to ?- wyszeptał.
Izuna wpatrywał się jak zaklęty. Odchrząkując, aby zakryć wzruszenie zadał pytanie:
- Gdzież on był?
Madara podał kunai bratu, uwalniając jego ramie z uścisku.
- Ta dziewczyna w wieży go miała.- Pomyślał o Tagato, samo wspomnienie o nim powodowało, że jego głos wyraźnie miękł. Izuna dotykał kunaia z pobożnością. Wodził placami po wygrawerowanych inicjałach T.U
Słowa brata dotarły do niego z opóźnieniem, powodując otrzeźwienie.
- Czy ta dziewczyna to..- Izuna popatrzył bratu w oczy. Madara zaprzeczył ruchem głowy.
- Nie ma szans.- Przypomniał sobie sprawność dziewczyny i odwagę. Dodał dwa do dwóch. Wynik? Nie ma opcji aby to była Yo-chin.
Madara psując wzruszającą scenę odwołał się jeszcze do poprzedniej sprawy:
- Bracie ufam ci, ale wiedz, że ja nigdy nie spojrzę na niego przychylnie. Jest w nim coś co mnie alarmuję.
Izuna przyjął słowa brata, ale zrobił to jednym uchem, drugim zdążyły już wylecieć.**********************************************************
Pisanie dialogu Hashiego i Tobiramy sprawiło mi dużo frajdy, ich relacja jest specyficzna i chciałam trochę tego oddać. Mam nadzieję, że mi się udało.
Zauważcie, że w przypadku Madary z Izuną występuję taka bariera starszy-młodszy brat.
W przypadku Tobiramy i Hashiego nie było to aż tak widoczne- było to coś co zauważyła oglądając anime i było to coś co mnie ujęło.
Dajcie znać jak wam się podobało! ;)

CZYTASZ
Duty first. Love second (1)
FanfictionWszystko dzieje się w universum Naruto, a raczej wiele lat przed głównym bohaterem popularnego anime, czyli w erze Wielkich Wojen Ninja. Dziewięcioletnia Yo-chin z klanu Uzumaki poznaje młodszego brata Madary Uchiha- Tagato. Chłopak czuję do niej...