Ostatni rozdział przed moim wyjazdem, nie obiecuję teraz czy następny wstawię za tydzień, czy może dwa. Dziękuje wszystkim, którzy z chęcią zaglądają i śledzą losy Yo-chin! Nie wiem czemu jak dodaje na laptopie rozdział to potem na telefonie znajduje połączone ze sobą słowa..-.-.. jest to bardzo irytujące. Znak zapytania w tytule dodałam specjalnie :D
************************************************************************Tobirama jako piętnastolatek był wysoki, naprawdę wysoki. Zaczynał już przerastać o rok starszego brata, a nawet teraz z góry patrzył na niektórych dużo starszych żołnierzy. Dosłownie i w przenośni. Obserwację chłopaka zmusiły go do wysunięcia wniosku , że ocenia się książkę po okładce. Dzięki swojemu wzrostowi na wejście wzbudzał: respekt, posłuch i posłuszeństwo. Było to coś co wymagał, ponieważ nie raz przekonywał się o głupocie ludzkiej i wolał mieć wszystko pod kontrolą. Oczywiście zdarzyło mu się zmienić swoje zdanie, jednak potrzebował przy tym solidnych argumentów. W innym przypadku był jak skała.
Tobirama stanął przed gruzami na wpół wysadzonej wieży. Ogromne bloki kamieni uniemożliwiały swobodne wejście do budynku. Prawa strona wieży była wysadzona i kompletnie zdewastowana- nie został żaden kamień w ścianie i widać było wnętrze pokojów. Na trawie leżały ubrania, ozdoby, które siła rażenia wyrzuciła z środka wieży. Zagrożenie, że płomienie przeniosą się na las zapalając go minęło. Wszystko dzięki wczorajszej burzy. Wraz z dwoma ninja, którzy mu towarzyszyli, zaczęli przekopywać się przez kamienie w poszukiwaniu ciała. Jeden z nich przeszukiwał dół i piwnicę, kolejny najwyższe piętra, a Tobirama postanowił przeszukać środkowy odcinek. Wchodząc do sali, która musiała być przed wybuchem salą narad, stanął jak wryty. Na przeciwko niego nie było ściany, widział wyraźnie rozciągającą się panoramę lasu. Po lewej stronie znajdował się osmalony, zwęglony stół, a po prawej...zaklął w myślach zaczynając biec, uważając na kamienie walające się na podłodze. Uklęknął i delikatnie podniósł leżąca skuloną na boku dziewczynę. Kaptur, który był doczepiony do narzuty opadł odsłaniając jej twarz.
- Znalazłem ciało! -krzyknął wzywając dwóch pozostałych mężczyzn.
Tobirama wiedział co to strata i znał doskonalę okrucieństwo świata. Odłożył dziewczynę ponownie do pozycji w której ją znalazł i czekał, aż któryś pomoże mu znieść i pochować dziewczynę. Zdziwił się, że żaden kamień nie uderzył w nią. Jakby jakimś cudem wybuchowe notki były rozłożone w taki sposób, aby kąt w którym leżała był akurat poza siłą rażenia.
Yo-chin tak ogromny ból, że nie mogła się ruszać-ba, wzięcie głębszego oddechu wydawał jej się wyczynem.
Co się stało? Gdzie jestem? Umarłam? - Z kolejnymi pytaniami przypominała sobie minione zdarzenia. Gdzieś z mgły, w której spowity był jej umysł, wyłoniły się słowa. Na początku nie rozumiała ich sensu, jednak usłyszała jak ktoś obok niej mówi : „pochówek", „teraz". Gdy doszedł do niej sens tych słów jej serce nagle obudziło się, jakby chwilę drzemało i pracowało wolno- dużo za wolno. Adrenalina podskoczyła i w ułamku sekundy ciężar, który trzymał jej płuca znikł, a ona gwałtownie ustami nabrała powietrza, otwierając przy tym oczy.
Tobirama i jego towarzysze lekko podskoczyli słysząc, jak dziewczyna koło nich nagle (w ich mniemaniu) ożyła. Chłopak spojrzał w jej bladą twarz i oczy. Kiedy tylko na nie spojrzał wiedział, że to nie jest ich pierwsze spotkanie. Wciąż nie potrafił określić czy mają kolor niebieski, czy zielony. Lekki szok sprawił, że nie zauważył jak jego czarnowłosy towarzysz mija go i pomaga podnieść się dziewczynie do pozycji siedzącej, wciąż ją podtrzymując.
Ninja stojący za Tobiramą po prostu wykrzyknął:
- Kurwa, jak??!!
Yo-chin została wyniesiona na zewnątrz i dano jej bukłak z wodą. Gdyby nie nudności i niemoc w podniesieniu dolnych koniczyn, uznałaby miny trzech ninja za zabawne. Cała sytuacja wydała jej się nagle groteskowa.
Ten chłopak z białymi włos..-jej myśli zatrzymały się. Białe włosy, czerwone oczy, był to unikatowy wygląd i już kiedyś musiała go widzieć.
Tobirama, choć czuł się osłupiały, musiał racjonalnie wyjaśnić sprawę dziewczyny i jej szczęśliwego zakończenia.
- Przeżyłaś- zaczął klęcząc przed nią. Brawo Tobirama, to było błyskotliwe.
Dziewczyna słabo odpowiadała zachrypniętym głosem.
- Sama nie wiem jak.- Spojrzała na swoje brudne, zakrwawione dłonie. Lekko ją szczypały. Tymi dłońmi wbiła kunai w rękę człowieka. Po uświadomieniu tego opadła z niej maska spokoju i żelazne wodze trzymające jej nerwy pękły. Zaczęła się trząść czując mdłości.
-Myślałam, że już koniec, że nie zobaczę już matki, ja ja- jąkała się czując łzy pod powiekami.-Nie czuję się dobrze.
Tobirama spojrzał w jej załzawione oczy. Nie okazał jej jednak współczucia, gdyby to zrobił rozkleiłaby się jeszcze bardziej.
Cóż, ja nawet nie wiem jak pocieszać -pomyślał.
Dziewczyna po chwili szybko otarła łzy, pochylając głowę. Yo-chin nie lubiła płakać. Uważała to za wstyd.
- Przepraszam- wybąkała, rozklejając się.
- Obudziłaś się w czas, mieliśmy Cię pochować- powiedział głos zza białogłowego chłopaka.
Pochować, pochować, pochować.
Ten sam mężczyzna dokończył:
- Z tego co wiedzieliśmy dostałaś truciznę.
Trzynastolatka nie umiała sobie tego poukładać, czuła mętlik.
- To cud!- wykrzyknął czarnowłosy, który pomagał jej na początku.
- Nie cud- zimno rachował Tobirama, podnosząc się.- Strażnik pomylił nasiona. Dał jej te, które powoduje zwolnienie akcji serca i śpiączkę. Uratował ci tym życie.
Spojrzał na dziewczynę na ziemi, która próbowała niezauważalnie płakać, zdradzało ją notorycznie pociąganie nosem. Przypomniał sobie jak patrolował ewakuacje klanu Uzumaki cztery lata temu. Będąc na najbardziej oddalonym kawałku ziemi usłyszał krzyk. Po jakimś czasie zobaczył małą dziewczynę z wyzutym z uczuć, wyrazem twarzy. Cicho obserwował ją z ukrycia, jednak coś musiało go zdradzić, ponieważ po chwili w drzewa parę milimetrów od jego głowy wbił się kunai. Pamiętał jej wzrok gdy wyszedł z lasu, dziś miała taki sam.*****************************************
No i pan Tobirama no, i jedziemy. Miłych wakacji Yochiludki <3 ( Yo-chin+ludki)
CZYTASZ
Duty first. Love second (1)
FanfictionWszystko dzieje się w universum Naruto, a raczej wiele lat przed głównym bohaterem popularnego anime, czyli w erze Wielkich Wojen Ninja. Dziewięcioletnia Yo-chin z klanu Uzumaki poznaje młodszego brata Madary Uchiha- Tagato. Chłopak czuję do niej...