Kim?

192 17 8
                                    

Dziękuje za poprzednie komentarze! Nie podziękowałam z osobna jak miałam to w zwyczaju, ale po prostu miałam zrobić to później, ale zaczęłam pisać rozdział i cóż...Napisałam i zapomniałam 
Dajcie znak jak oceniacie ten rozdział ( dajcie znać, że tu jesteście, lewa komora, jak się bawicie?)
Czy spodziewacie się zakończenia książki?
***************************************************************************

  Obudziła się dobrze wiedząc gdzie jest. Skrzywiła się kiedy fala nudności i suchości uderzyła w nią, wraz z powrotem świadomości i samokontroli. Pamiętała zbyt dużo. Żałowała swego zuchwałego zachowania.
  Usłyszała skrzypienie krzesła.
- Czy każdy z twych ludzi widział jak przyprowadziłeś mnie w tym stanie, do twego pokoju? – zapytała pełna obaw. No to ładną opinię sobie załatwiła, nie ma co. Wciąż leżąc plecami do wejścia i twarzą skierowaną w zasłonięte okno, nie odważyła się spojrzeć w tył. Milczący Uchiha zmusił ją do tego. Z westchnięciem obejrzała się.
  Madara siedział na krześle z książką w ręce. Włosy miał mokre po kąpieli a na jego ciele wisiał luźno zawinięty szlafrok. V-kształtny dekolt był rozpięty i mogła zauważyć jego goły brzuch. Nie odważyła się patrzeć niżej. Nie wiedząc czemu ma tylko górę swego wczorajszego stroju, podniosła się. Poprawiła włosy i czołgając się kolanami skierowała się na skraj łóżka.
- Madara – zaczepiła go. Mężczyzna siedział z jedną nogą założoną na drugą. Sprawnym ruchem zamknął lekturę. Była zaniepokojona, ale czy myśl, że mogła z nim spać była dla niej aż tak nie miła?
- Nikt cię nie widział. Jeżeli tak bardzo straszna jest ci myśl co inni powiedzą o tobie – odparł z nutą złośliwości.
  Yo-chin posłała mu „ten" wyraz twarzy, który wiedział, że znaczy „Taa? To ja ci zaraz powiem, mądralo."
- Nie bądź taki cwany, Madara-sama. Niestety żyjemy w społeczeństwie w którym zjawisko, gdy to mężczyzna przyprowadzi kobietę do łoża jest uznawane za normalne i męskie. Ale jeśli to kobieta jawnie sypia z innym mężczyzną, pojmowana jest jako: łatwa, głupia, z brakiem ambicji.
  Miała swoją rację – musiał przyznać.
- Walka kobiet również nie wpisywała się w konwenanse – zauważył gładko, punktując hipokryzję.
- To co innego! - Spojrzała w bok i obciągnęła dół swego stroju, zakrywając nogi.
- Czy my..? A ja nie pamiętam czegoś istotnego? – przegryzła wargę.
  Madara przełożył dłoń przez oparcie krzesła.
- Ile pamiętasz?
- Do momentu w którym spotkałam ciebie i Hashiramę, wszystko. Czemu mnie tu przyprowadziłeś?
- Było bliżej. A jeśli ciekawa jesteś stanu twego stroju, cóż, sama siebie tak urządziłaś.
  Otworzyła usta. Nie bacząc na nic wstała i zawisła nad nim.
- Co?! Powiedz mi wszystko...
  Madara spełnił jej prośbę, technicznie rzecz biorąc. Nie powiedział jej wszystkiego, przedstawił to w ten sposób tak jak gdyby tylko weszła, zaczęła rozbierać się i próbowała namówić go na coś więcej niż pocałunki. Lubił jak z każdym, kolejnym słowem na jej twarzy ukazywało się zażenowanie. Rzeczywistość jednak....

  Madara poprowadził półprzytomną Yo-chin przez ukrytą furtką, która prowadziła do ogrodu, przez który mógł dotrzeć do tarasu swego gabinetu, a później już do sypialni. Wszystko szło gładko, dopóki nie znaleźli się w sypialni. Kobieta ocknęła się i pomrugała w ciemności. Obejmując mocniej Madarę. Wspięła się na palach i pocałowała go w policzek.
- Ufam ci, ale to nie zmienia faktu, że i tak wizja ciebie z innymi kobietami nie jest dla mnie przyjemna – przyznała kuszącym tonem. Złapała za tył jego głowy i przyciągnęła do swych ust. Wdzięczna alkoholu, który dodawał jej siły, odważyła się nawet wsunąć dłoń przez poły ubrania.
  Madara nie oponował do czasu kiedy zauważył, że skopuje dolną część swego stroju. Zaciskając zaborczo dłonie na jej tali oderwał swoje usta i przeniósł je w okolicach jej ucha.
- Nie dziś, idź spać. – Ciepły oddech na swej zmarzniętej skórze był niezwykle podniecający.
- Będziesz spał w moim łóżku? – zapytała z nadzieją. Nie wyglądała jakby przyjęła pierwszą część jego słów.
- W moim, ale tak. Już dzieliliśmy łóżko na misji.
- Przytulałeś się do mnie. – Prowokacyjnie przyciągnęła go do siebie, aby mógł poczuć każdą krzywiznę jej ciała. To nie tak, że jej akcje nie były miłe, ale problem polegał na tym, że nie chciał aby ograniczała się tylko do pocałunków. Bojąc się o swoją kontrolę popchnął ją lekko na łóżko, aż na nim opadła. Przełożyła ciężar na ręce za plecami. Uśmiechnęła się w taki sposób, który zmiękczył go całkowicie. Nagle coś go zaalarmowało. Wyglądała kusząco, ale młodo. Za młodo.
- Ile ty masz dokładnie lat? – Wiedział, że była od niego młodsza, ale upływ czasu zatarł tą istotną informacje.
- Osiemnaście i pół roku.
- Aż tak dużo? – ironizował. Kamień z serca. 
  Ni z tego ni z owego uklęknęła na materacu. Teraz jej głowa znajdowała się w okolicach jego szyi. 
- Jesteś niesamowitym człowiekiem – wyznała. – Silnym psychicznie. Fizycznie również, ale łatwiej znieść ból fizyczny niż psychiczny. Prowokacyjny uśmiech znikł z jej twarzy, kiedy coś mrocznego przecięło jej oblicze. Mimo ciemności Madara mógł to dostrzec.
  Poklepała łóżko koło siebie. Niepewny usiadł, a wtedy zrobiła coś czego by się nie spodziewał. Wdrapała się mu na kolana i z całej siły przytuliła.
- Dziś w nocy to ja chcę tulić ciebie.
- Yo-chin, nie potrzebuję opiekunki.
- Nie, masz rację. Ale potrzebujesz kogoś ci bliskiego. Nie wiem ile jeszcze czasu jest nam dane być razem, ale dziś, tej nocy, chcę być ci bliska.
  „Już jesteś" – pomyślał gdy spełniła swą obietnicę i przez północy głaskała go po plecach i wtulała się w jego bok.
Jedna rzecz nie dawała mu spokoju, dlaczego nie wie ile czasu wspólnie im pozostało?

Duty first. Love second (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz