Napisałam w poprzednim rozdziale, że wstawię tą informację jeszcze raz:
Edit: do wszystkich tych dla których zachowanie Mito wydało się dziwne (pierw kiwa głową, a potem zaprzecza znajomość z Yo-chin)
Była w dużym szoku, więc odpowiedziała machinalnie, tak jak było naprawdę, ale potem zdała sobie sprawę o co sprawa się toczy i jak bardzo starszyzna traktuje je przedmiotowo. Dlatego finalnie zaprzeczyła, bo obudził się w niej bunt :)
Dodatkowo wstawiam wam zdjęcie (które zapomniałam dodać- ehh typowa ja) w poprzednim rozdziale jak Madara i Hashirama popijali herbatkę :DD******************************************************************************
- Nie. Nie znam.
Jej ręce się trzęsły. Haori, Haori.
- Rozumiem. – odparł zawiedziony i łaskawie pozwolili jej odejść.
Starszyzna z nieodgadnioną miną patrzyli jak Mito wychodziła.
- Kłamie jak z nut- odezwała się jedna z seniorek ,po której do głosu dochodziły kolejne osoby:
- Najwidoczniej zapomina gdzie jej miejsce.
- Małżeństwo z Senju sprawiło, iż czuję się ważna.
Przywódca zgromadzenia siedział po środku wszystkich myśląc nad sytuacją.
Niedobrze, tracimy wpływy. Ashina swoją nieustępliwą decyzją narzucił nam sojuszników ukrócając nam powiązana z większością naszych, starych znajomości. Głupi, stary dziwak. Udało mu się zagrać nam wszystkim na nosie. Przekonywał nas możliwością zdobycia większej fortuny, nie zbadaliśmy jak wielką potęgą jest Hashirama. Doszedł do tego pakt zawarty z Uchiha i nagle staliśmy się jednym z wielu sojuszników. Myśleliśmy, że przezwyciężymy to podkładając mu Mito, tak aby czuł się zobowiązany, ale ta dziewucha przestaje się słuchać .
- Przyprowadźcie Yo-chin - zarządził. Czas na nową kartę przetargową.Stojący za ściana Tadashi rozluźnił kark. Arystokracja wykonała ruch, teraz kolej na niego. Podsłuchiwał ich już od jakiegoś czasu aby dowiedzieć się czy nie spiskują przeciwko Ashinie.
Ale... nie pozwoli żeby knuli przeciwko jego uczennicy.Roztrzęsiona Mito Uzumaki czekała w pokoju na Hashiramę. Nie mogła usiedzieć na łóżku więc zaczęła wędrować po pokoju. Nie wiedziała jak, ale w jej ręce wpadł zabrany z wieży stary podręcznik. Ów kompendium wiedzy należało do Yo-chin. Głupio było go jej teraz oddać, po tak długim czasie przechowywania. Leżał więc na półce jako coś, do czego chciała dążyć, a była to niezależność.
Wtedy kiedy uciekała z kobietami i dziećmi przed Uchiha marzyła o mocy dzięki której mogłaby uratować resztę. Jej iskra szybko zgasła, ale teraz? Była dorosła, wiedziała już jak niewiele znaczy dla swego klanu. Zaginięcie jej kuzynki nie pójdzie na marne. To była obietnica.
Potok jej łez zatrzymał się. Spojrzała w dół na podręcznik, ostatni raz pozwala decydować losowi:
- Co opanować?- zapytała pustą przestrzeń powietrza i otworzyła ksiażke.Popołudnie
Tadashi spotkał Yo-chin w ich miejscu do trenowania. Od razu zauważył mroczną aurę jaka ją spowijała. Wystarczyło mu pięć sekund:
- Nie mogłaś spać, masz wory pod oczami. Ekscytacja wygraną? – Yo-chin nie odpowiedziała na jego zaczepkę, jej głowa była schylona w dół, ramiona przygarbione.
- Dowiedziałaś się o Haori.
To zwróciło jej uwagę, przez co wreszcie na niego spojrzała.
- Biedny strażnik. Będąc tam z Madarą dowiedziałam się większości. Wykopano mnie niedługo po tym. Co o tym wszystkim sądzisz, Tadashi-sensei?
Zastanawiał się jak: wiele może jej powiedzieć? Nie należała do prawdziwej rady.
- Możliwy jest okup, ale nie wiadomo kto by tego dokonał. Nie ma również żadnej wiadomości zwrotnej od porywacza. Tobirama zbadał Jipushi, którzy nie zdradzają żadnego zaangażowania w tej sprawie. Zostaje więc osoba z poza wioski lub ktoś mający na tyle siły i odwagi aby zrobić to jako jej mieszkaniec. Teraz wiadome jest, że zbiegł. Przeliczamy właśnie członków kalanu i przepytujemy tych, którzy wrócili z misji. Nie ma żadnych konkretnych podejrzanych. Ale arystokracja Uzumaki nie kwapi się aby podjąć potrzebne kroki.
Ostatnie zdanie nie było zrozumiała dla Yo-chin, ponieważ powiedział je bardzo cicho.
Pokiwała głową.
- Ten strażnik miał to nieszczęście znalezienia się w złym miejscu o złej porze. - Yo-chin musiała na chwilę przymknąć oczy. - Podobnie jak Haori.
- Przestań myśleć nad rzeczami nad którymi nie masz kontroli.
- Musiałabym więc nie myśleć o niczym.
Sensei przechylił głowę, Yo-chin była już na krawędzi panowania nad sobą. Mógł wyczuć jak jego czarka rwie się aby przepłynąć do niej. Musiał przerwać to wysysanie.
- Dzisiaj nie będę uczyć cię fechtunku, od dziś skupisz się na kontroli czakry. Wzmocniłaś swoją pięść czakrą w tamtym pojedynku, masz wrodzoną kontrolę nad nią.
Tadashi nie mógł przyzwyczaić się do tej dziwnej pustki w jej oczach. Czasem widywał w niej to "mroczne coś", którego obawiali się razem z Ashiną.
Zaczęli od najprostszych rzeczy, a skończyli na tym iż Yo-chin musiała zrobić ze swej czakry cienkie sznurki i nimi poruszać, a nawet łapać dzbanki ustawione przez Tadashiego na ziemi.
- Podobną kontrolę wykazują ninja posługujący się marionetkami - wyjaśnił.
Zadanie to było dla niej idealne, bo choć potrafiła doskonale poruszać nićmi, tak aby zachowały określony kształt i długość to aby złapać i utrzymać w powietrzu jakąś rzecz było nie lada sztuką. Yo-chin szybko nauczyła się tej umiejętności, co dla Tadashiego było zagadkowe. Zapytana o to odpowiedziała:
- Przypomina mi to naukę na pianinie, gdy grasz dwoma rękoma musisz panować nad tym co robi twoja prawa i lewa ręka. Tu jest podobnie, może jest to pozostałość z tej umiejętności.
- To dużo wyjaśnia.
Tadashi obserwował oparty o drzewo jej ruchy. Yo-chin udało się parokrotnie złapać dzbanki i ruszać nimi w powietrzu. Po raz pierwszy uśmiechnęła się. Niebieskie nitki mieniły się w zachodzącym słońcu, wyglądały jej wstążki, a sama młoda Uzumaki jak tancerka. W głowie Tadashiego odtworzył się obraz pewnej kobiety pełnej pasji, buntu i chęci zmiany- Akira. Potrafiła utorować sobie drogę do jego serca, a potem ...odeszła. Zaczęła zachowywać się jak na arystokratkę przystało, wyszła za mąż urodziła Mito i stała się tym przed kim się wzbraniała, a dokładnie wyrachowaną arystokratką.
-Tashi!- zwykła wołać na niego intencjonalnie przekręcając jego imię. Akira nosiła kucyk, kompletnie nie zalecany dla kobiet. Jej częstym atrybutem były spodnie i porysowane kolana.
- Tadashi- sensei! - doszedł do niego kobiecy głos. To nie Akira przed nim stała, ale Yo-chin. Uniósł lekko kąciki.
A więc koniec gry - pomyślał. Wyczuwał czakrę z odległości dziesięciu metrów.
Mina Yo-chin zrzedła. Nie wiedziała, czy może tak właśnie wygląda wilk gdy szczerzy kły?
- Dobra robota dzieciaku, koniec na dziś.
Zachowanie mistrza jest dziwne, co mu się stało? Patrzyła jak schodzi z górki.
Tadashi-sensei mimo swej gruboskórności jest wrażliwym facetem, starał się pomóc mi podczas pojedynku. Czemu tak bardzo nie lubi kobiet? Sparzył się nieudanym związkiem? Ta hipoteza wydaje się logiczna, a może ...interesuje się chłopcami?
Przez nieostrożność jej kontrola osłabła i dzbanki rozbiły się o ziemię. Schylając się zauważyła jak z jednego dzbanka wypadła mała karteczka.
Yo-chin jesteś obserwowana, nie podnoś głowy!- tak brzmiała pierwsza linijka tekstu.
Uzumaki zrozumiała okrągłe nic. Kontynuowała zbieranie, zerkając na mały liścik. Autorem podpisanym na końcu był Tadashi-sensei. Yo-chin mogła z łatwością wyobrazić sobie jej mistrza mówiący te słowa władczym, spokojnym i rzeczowym tonem. Dlatego Tadashi odszedł tak znienacka.
Skończysz zbierać i strażnik podejdze do ciebie prosząc,nie, nakazując abyś poszła z nim. Zaprowadzi cię do starszyzny.
- A więc to ode mnie chcę nadzwyczajna kasta - szepnęła do siebie po przeczytaniu wiadomości.
Umysł Yo-chin nie mógł pogodzić się z informacją jaka została jej przekazana. Jak oni śmią?!
Wszystko potoczyło się tak jak w liście, który schowała:
Yo-chin została niemal wciągnięta do prywatnego budynku starszyzny. Niedbale odebrano od niej i wyrzucono kawałki rozbitego naczynia. Popchnięto ją przez wielgachne drzwi, które przypominały portal do innego świata. Świata polityki, bogactwa. Śmietanka klanu Uzumaki. Powód jego największego osłabienia, darmozjadów. Yura nie mylił się. Yo-chin nie chciała wierzyć tej wszy społecznej, ale prezentowany przed nią widok potwierdzał wszystkie obawy i przypuszczenia.
- Kochana Yo-chin, witaj.
- Dobry wieczór.
Kobieta siedząca po prawej stronie mężczyzny, który wyglądał jakby to on miał najwięcej do powiedzenia, zaszczebiotała radośnie:
- Jakaż dobrze wychowana dziewczyna! Nie to co niektóre niewdzięczne damy.
Krytykuje damy sama do nich należąc. Chcę połechtać moje ego aby osłabić moją czujność.
- Niesamowite szczęście! Niemal błogosławieństwo! Słoneczko - kontynuowała kobieta. - Dostałaś niesamowitą szansę. Możesz cieszyć się ,ponieważ o twoją rękę zapytał sam ...- całe imię i nazwisko było dla Yo-chin tylko jednym szumem. Nie potrzebowała szczegółów. List od jej mistrza opisał całą tą sytuację.
- Oczywiście wiem, że może być to dla ciebie szok. Ale my starzy, również idziemy wraz z postępem i w pełni rozumiemy, że ten kastowy mezalians nie jest czymś budzącym zgorszeniem, tylko normalną rzeczą!
Cóż za poczciwość i serdeczność.
- Niesamowity mężczyna! – wtrąciła inna. - Wyjątkowy. Większość byłaby zgorszona tym twoim małym pokazem walki, ale on jest wręcz zachwycony!
Pewnie tak jak pacjent, któremu Aoi rozbiła nos.
- Och kochane, to prawdziwe błogosławieństwo. - Jej twarz wyrażała współczucie, ton ciął jak noże. – Biorąc po uwagę, że straciłaś pracę. Trudno będzie ci się teraz utrzymać. Opinia ludzka jest taka zmienna.
Szybkość zdobywanych przez nich informacji jest proporcjonalna do rozmiaru ich ego. Czy oni obserwowali mnie? A może przyczynili się do mojego zwolnienia?
- Naprawdę?- wyrwało się jej. - Jak mam być wdzięczna za taką łaskę?
Yo-chin parsknęła wewnętrznie na ich zadowolone miny. Myśleli, że wszystko szło im jak po maśle. Kobieta podeszła do niskiego stolika stojącego przed nią i uderzyła w niego pięścią. Posypał się w drobny mak.
- Naprostujcie mnie jeżeli się mylę, ale ja przetłumaczę wasze słowa: Wasze kieszenie zaczynają świecić pustkami, więc potrzebujecie klaczy rozpłodowej, która pójdzie na rzeź do obrzydliwie bogatego pana feudalnego jako jego zabawka. Myśleliście, że jeżeli powoli wszystko mi się sypie, straciłam pracę i akceptację niektórych starszych mieszkańców to załamie się i wrócę na kolanach będąc wdzięczna za dobroć jaką mi oferujecie? Zlekceważyliście mnie. Nie pobiegnę za świecidełkami i możliwością życia w złotej, chorej klatce na uwięzi mężczyzny. Swoim pojedynkiem udowodniłam, że jesteśmy z nimi na równi i obiecuje tego kontynuacje! Jak śmiecie traktować kobiety niczym inwestycje?! Jesteście winni dbać o swoich ludzi. Jeżeli to wy reprezentujecie wyższą kastę to jestem wdzięczna bogom, że należę do „nizin"!
- Bezczelna.
- Głupia.
- Niewdzięczna wieśniara.
Ich słowa zabolały Yo-chin, choć nie spodziewała się inaczej po jej małym występie. Zdołała jednak odpowiedzieć:
- „ Opinia ludzka jest taka zmienna".
- Nie myśl o sobie jako o kimś wyjątkowym. Jesteś młoda, porywacza. Szanuję twą siłę - odezwał się mężczyzna siedzący po środku. - Życie nie jest łatwe, zdążyłaś się już o tym przekonać, więc wiesz, że nie dasz rady żyć sama. Musisz znaleźć kogoś kto zapewni ci byt. Zostało ci może pięć lat aby wyjść za mąż. Twój zegar biologiczny tyka. Nie zachowuj się jak niewdzięczne dziecko. Dbamy o interesy swoich ludzi, dlatego jesteśmy radzi z tej propozycji. Możesz być szczęśliwa, prowadzić życie pod dostatkiem. Pomyśl: kto przyszedł ci z pomocą gdy straciłaś pracę? Zostałaś ze wszystkim sama, ale masz okazję zdobyć władzę i pieniądze.
Jego aura była przytłaczająca i tylko dzięki temu iż przebywała w obecności Madary, Tobiramy i Tadashiego których maniera przewyższała tego grubego starca mogła wytrzymać.
- Spóźniłeś się o jakieś sześć lat. Gdybyś spotkał zagubioną nastolatkę z wielkimi kompleksami i nieśmiałością, wykończoną na wojnie to może ona chętnie przystanęłaby na twoją „ochronę". Teraz jest za późno. Zamiast „ubolewać" nad moim nędznym losem, znajdźcie czas na znalezienie Haori. Nie widzę abyście to przeżywali.
„Ale arystokracja Uzumaki nie kwapi się aby podjąć potrzebne kroki."- to powiedział jej sensei, ale nie odgadła tego na początku.
- Przyjedziesz błagając o nasze wsparcie.
Zapowiedź lidera brzmiała jak groźba i obietnica jednocześnie. Nie mogąc dłużej ukrywać drżenia nóg, Yo-chin czym prędzej dopadła drzwi, czując jak odwaga właśnie ją opuszcza. Zderzyła się w nich z liderem Uzumaki.
- Witaj Yo-chin - przywitał się Ashina. - Ja i moje niefortunne wyczucie czasu. Widzę, że jesteście zajęci. Żegnam!
Pewnym ruchem zamknął za nimi drzwi i głośno wypuścił powietrze ustami.
- Potrafią zaleźć za skórę, prawda?
- Ssssłyszzzałłeś??
Ashina mrugnął do niej, nasuwając odpowiedź. Razem wyszli z wielkiego budynku.
- Współczuję tobie Ashina-sama, za użeranie się z nimi przez tyle lat.
- Tak działa polityka, moja droga.
Dziewczyna zwolniła jakby cały sens dotarł do niej, tworząc ciężki bagaż na jej plecach.
- Teraz mam przeciw sobie nawet klan Uzumaki!
- Jego zepsutą część, tak.
- Mogę spytać co tutaj robisz Ashina-sama?
- Tadashi potrafi być bardzo rozgadany.
„ Tadashi wszystko zaplanował tak byś nie poszła na to spotkanie nie przygotowana"
Yo-chin zrozumiała przekaz. Starszyzna myślała, że jest kompletnie sama. Nie przewidzieli jak jej nienawidzącykobietbotoniemoty mistrz tak naprawdę ma w sobie pierwiastek obrońcy sprawiedliwości.
- Odpocznij Yo-chin, tydzień wrażeń jeszcze się nie skończył - rzucił na odchodnym.
- Poczekaj!- krzyknęła chcąc go na chwilę zatrzymać. - Nigdy nie podziękowałam ci za to, że nauczyłeś mnie rzucać kunaiami i dałeś mi podręcznik, dzięki którym mogłam poznać podstawowe jutsu. – Pochyliła się w małym ukłonie. - Dziękuję.
Ashina wiedział, że robi wszystko dla dobra wioski, nie pomagało mu to ukryć drgającego mięśnia pod okiem. Pożegnał się z Yo-chin i popędził na zebranie w którym uczestniczył: Hashirama, Madara, Tobirama. Wiedział, że niedługo dołączy do niego Tadashi. Sprawa była delikatna i potrzebowała jak najszybszego i dyskretnego działania.

CZYTASZ
Duty first. Love second (1)
FanfictionWszystko dzieje się w universum Naruto, a raczej wiele lat przed głównym bohaterem popularnego anime, czyli w erze Wielkich Wojen Ninja. Dziewięcioletnia Yo-chin z klanu Uzumaki poznaje młodszego brata Madary Uchiha- Tagato. Chłopak czuję do niej...