Chłopak błyskawicznie zerwał się z siedzenia i odwrócił do Yo-chin, z zaczerwienionymi policzkami. Mierzyli się przez chwilę wzrokiem. Nie widzieli się od ponad tygodnia, czyli od spotkania w lesie.
Madara skrzyżował ręce, a przez ten gest i jego wzrok Yo-chin poczuła się taka ..krucha. Nie bała się jego, tylko słów które może wypowiedzieć. Słów, które zranią. Wyczuwała, że jest zdenerwowany. Wewnętrznie skuliła się w sobie w oczekiwaniu.
Madara po chwili przerwał ciszę pewnym głosem:
-Nie spotkasz się już więcej z Tagato.
Yo-chin wyprostowała się i spojrzała na nuty leżące za nim na pianinie, nie zdążyła nawet schować pliku tego co ostatnim razem grali z Tagato. Próbowali razem rozegrać piosenkę na cztery ręce.
- Tagato nie wie, że tu jestem, ale doszło do pewnych - zastanowił się jakich słów powinien użyć-komplikacji przez które nie będzie tu bezpieczny.
Mówił powoli. Waży słowa, jakie może mi powiedzieć.-pomyślała dziewczyna.
- Chodzi Ci- zaczęła cicho- że nasze klany nie pozostaną wobec siebie obojętne?
Więc Uchichowie wiedzieli co się dzieję u nas w wiosce. Czy to nieporozumienia zaszło tak daleko? Czemu niczego nie zauważyłam?!
- Tak właśnie o to mi chodziło.
Madara był wdzięczny bogom, że dziewczyna była bystra i niegłupia. Zauważył, że wygląda jak mokre kociątko. W właśnie mokre, zaczęło padać.
Yo-chin spojrzała mu prosto w oczy. Będzie to ostatni raz jak go widzę nie chcę aby zapamiętał mnie jak tchórza, którym jestem.
- Rozumiem, uważaj na Tagato nnie -zająknęła się- nie pozwól mu walczyć.
Madara prychnął.
- Mój brat jest wyszkolonym wojownikiem, nie umniejszaj jego możliwości.
Nie powiem jej, że w tym względzie popieram ją w stu procentach.
- Nie umniejszam, martwię się o niego – odpowiedziała szczerze.
Tagato był dobrym, wrażliwym chłopakiem. Madara zobaczył w jej oczach przebłysk czegoś dziwnego, zignorował to jednak.
- Nie martw się o mego brata tylko o siebie, ty nie potrafisz się bronić.
Powiedział to tonem lekkiej drwiny. Zbliżył się do niej i wyciągnął rękę w jej kierunku, chciał się z nią pożegnać jak równy z równym. Yo-chin szybko chwyciła jego dłoń i zgodnie potrząsnęła.
- Nasz..mój- poprawił się- klan jest bezkompromisowy. My nie bierzemy cywilów jako jeńców, my ich zabijamy.- Lekkość z jaką wypowiadał te słowa wydała się dziewczynce przerażająca.- Nie mają sensu prośby o litość, bo jej nie wysłuchamy. Jeżeli masz okazję uciekaj.
Puścił jej rękę, minął dziewczynę i otworzył drzwi szopy. Zaczęła się ulewa, którą wyglądała jak półprzezroczysta bariera. Krople deszczu powoli spływał po drewnianych drzwiczkach, Madara zapatrzony w ulewę wypowiedział słowa z których nie był dumny:
- Gdy któryś ze strażników cię złapię, nie powołuj się na mnie lub, tym bardziej na Tagato. Mój ojciec nie potraktuję lekko, wiedzy, że jego syn miał kontakt z klanem, z którym mieliśmy już wcześniej napięte stosunki.- Jego głos obniżył się. – Mogę obiecać Ci, że śmierć z ręki strażników będzie stosunkowo lekka niż ta którą ja Ci zadam gdy piśniesz słówko komuś o naszej znajomości.
Moc, potęga, rodzina, klan..Słowa formułki głównych idei jego klanu, ale nie poczuł się przez to lepiej. Znowu to cholerne współczucie.
Dokończył te słowa i szybko zatrzasnął za sobą drzwi. Yo-chin po paru minutach odrętwienia osunęła się na ziemie przerażona. To nie był chłopak który odprowadził ją do wioski gdy się zgubiła. Był to Madara, przyszły dowódca, który broni swojego klanu. Dziewczyna prócz przerażenia czuła ukłucie tęsknoty za Tagato.
Jeżeli jego klan jest rzeczywiście tak bezduszny to nie wiem jak mamy przetrwać, niby zawiążemy sojusz z ...jak oni mieli? Senju.
Po chwili zaczęła analizować ostatnie miesiące, była zła, że wcześniej tego nie dostrzegła: mieszkańcy zaczęli kupować więcej żywności niż zazwyczaj, wszyscy byli smutni i poddenerwowani. Wczoraj widziała wozy z bronią.
Myślałam, że będzie to broń do ćwiczeń. Wiedziałam, że poza wioską dochodzi do potyczek między klanami, ale wypierałam, że wojna dojdzie do nas.
Zdała sobie sprawę, że jej znajomość z chłopakiem dobiegła końca. Od dzisiaj stali się wrogami. Poczuła jak gromadzące się łzy pod jej powiekami zaczynają spływać po policzkach.
Miał rację nie potrafiła się bronić. Muszę nauczyć się walczyć. Od jutra wstępuję do akademii, gdzie nauczą mnie praktyki. Mamo, tato, siostro... chcę was bronić i będę modlić się o wasze bezpieczeństwo. Spojrzała w kierunku drzwi.
Tagato..chyba nie uda nam się stworzyć wioski z twoich marzeń.**************************************************************
Jeżeli ktoś tu jest proszę o znak ! :D Co myślicie ?
Rozdział jest trochę krótki ale następny będzie (dla odmiany) jednym z dłuższych. Mam nadzieję że Wam się podoba .
Ciężko pisze się gdy chcę przedstawić sylwetkę Madary- niezmiernie skomplikowana postać ,również ewolucja zachowania Yo-chin nie jest dla mnie łatwa. Mam nadzieje, że wystarczy mi weny i pewności żeby pisać dalej. Do następnego!
CZYTASZ
Duty first. Love second (1)
FanfictionWszystko dzieje się w universum Naruto, a raczej wiele lat przed głównym bohaterem popularnego anime, czyli w erze Wielkich Wojen Ninja. Dziewięcioletnia Yo-chin z klanu Uzumaki poznaje młodszego brata Madary Uchiha- Tagato. Chłopak czuję do niej...