Żona

226 26 13
                                    

 Los jest przewrotny.
To pierwsza myśl jaka pojawiła się w głowie Madary, gdy zobaczył zdeterminowaną Yo-chin z zaciśniętymi palcami na paskach plecaka. Na zewnątrz wyglądał tak jak zawsze, ale wewnątrz? Szalała burza, która nie pozwalała mu skupić się na czymś dłużej niż pięć minut. Zmuszał się do analizowania wszystkich raportów ninja, którzy z ukrycia szukali sladów Haori i grupy porywaczy. Powodem jego zdezorientowania był nie kto inny, a Yo-chin. Próbował zachować spokój myśli, ale wciąż miał przed sobą obraz dziewczyny z wieży, a zaraz po nim Yo-chin, którą znał. 
 Możliwe, że Yo-chin z wieży była echem kobiety jaką się stanie. Widząc ją spokojną i zdystansowaną nie dało się temu zaprzeczyć. Podświadomie dopuszczałem myśl, iż to ta ptaszyna zatrzymała mój oddział. Mój mózg dawał mi to jasno do zrozumienia: wtedy kiedy miałem deja vu, podczas jej pojedynku lub gdy doświadczyłem snów z nią w roli głównej. 
 Przypomniał sobie wbity kunai Tagato w rękę Yury.
 Przecież dowody mówiły same za siebie, kim mogła być ta dziewczyna. Z góry skreśliłem Yo-chin z powodu jej słabości z dzieciństwa, nie myśląc, że może stać się kimś innym...
 Nadal uważał, że z natury ludzie nie zmieniają się, jeśli już to na gorsze. Podszedł do Yo-chin stając po jej prawej stronie. Więc byłem głupcem i nie zauważałem prawdziwej jej.
- Dzień Dobry- przywitała go napiętym głosem. Miała cienie pod oczami, nie spała dobrze.
- Kiedy dojdziemy do naszej pierwszej lokalizacji nie powiesz, że jest dobry. Gotowa?
 Yo-chin spojrzała na wioskę nie wiedząc kiedy wróci. Nie miała tutaj nic, a raczej nikogo do stracenia.
 "Ponieważ nie powiedziałaś ostatecznego „nie",mam rację?"- Ścisnęło jej serce. Cholera. Słowa Tobiramy głęboko ją poruszyły. Ten lodowy ninja, którego postanowienia nie zmieni żadna moc na ziemi, starał się o nią. Myśląc o nim, wiedziała jak wiele kobiet może jej zazdrościć. I co z tego? Nie mogła być z nim tylko dlatego, że wzbudziłaby zdziwienie żeńskiego grona. Wtedy nie byłaby lepsza od kobiet, które patrzyły na niego jak na dobrą partię.
- Gotowa.
- Czekajcie!
 Nanami- oficjalnie od jakiegoś czasu- Uchiha z workami pod oczami podbiegła do nich zdyszana.
- Jak mogłeś Madara-sama odejść bez pożegnania?
Uchiha puknął ją palcami w czoło.
- Ponieważ niedługo wrócę dzieciaku.
Nanami rozświetliła się. Sprawiła tym, że niebo na którym gościł jeszcze sierp księżyca pojaśniało.
- Yo-chin!- rzuciła jej się na szyję.- Uważaj na siebie, a to na szczęście.
Poczuła ciężar chłodnego metalu. Nanami założyła jej naszyjnik.
- Dziękuje- odparła nieprzygotowana na ten drobny akt dobroci. Nanami była jednak wyjątkowa, po wszystkich podłościach jakie spotkała, ona nadal emanowała ciepłem.
- Madara-sama..- jemu również rzuciła się na szyję, jakby od tego zależało jej życie. 
 Mężczyzna pogłaskał ją po głowię. Nanami nigdy nie przekraczała takiej granicy, zdziwił się desperacją w jej ruchach. Uzbrojeni w jej pożegnanie mogli wyruszyć. W chwili kiedy odwrócili się od bramy wioski, nie zdawali sobie sprawy jak wszystko się pokomplikuję...

 Nanami westchnęła patrząc na plecy dwójki bliskich ich osób. Madara zapewne był zdziwiony jej reakcja, ale Nanami tego nie żałowała. Dla niego to nie było pożegnanie, dla niej tak. Wioska budziła się do życia, śpiący mieszkańcy zajmowali się swoimi codziennymi sprawami. Idylliczna wizja wioski spełniała się na jej oczach.
 Na pewno? Czy w idealnej wiosce jest się śledzonym?
 Nanami pozornie swobodnie machała rękoma, udając zwykłą dziewczynę, cieszącą się z pięknego dnia. Przy jednym z płotów zauważyła Kyoko.
- Heeej! Czekaj!- zawołała, biorąc ją pod rękę.
- Nanami? Co jest?
- Nie odwracaj się- rozkazała poważnym tonem. Jej mina zmieniła się diametralnie. Uśmiech został zastąpiony przez bruzdy.
Kyoko z wyuczoną ostrożnością zastosowała się do jej wytycznych.
- Kto cię śledzi?
- Ten sam, który próbował przekabacić cię na swoją stronę.
- Ara..- wyszeptała. Spotkali się w barze, Kyoko siedząc wtedy przy oknie, widziała jak Yo-chin szła gdzieś wtedy z Say'ą, May'ą i Aoi. Ta ostatnia wydawała się być poważnie pijana.
- Przekonał cię?- zapytała blondynka.
- Nie jestem idiotką Nanami. Może jestem prosta, ale nie głupia. To co stracone nie da się ocalić.
 Nanami zadowolona z tej odpowiedzi wyjęła mały rulonik i ostrożnie wcisnęła go do dłoni Kyoko.
- Zrobisz co uważasz-nienaturalnie zaśmiała się.- Kochana, do zobaczenia!
 Kyoko niezauważalnie przyspieszyła, dopadła do wejścia swojego mieszkania, które wynajmowała i z walącym sercem zamknęła drzwi. Oparła się czując, jak z jej ciała uchodzi całe napięcie. Zsunęła się po drzwiach, aż uderzyła tyłkiem o podłogę. Szeleszcząca kartka w dłoni przypomniała jej o wiadomości Nanami, drżącymi dłońmi uchyliła ją.

Duty first. Love second (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz