Yo-chin była niesiona przez jednego czarnowłosego strażnika. Wieczorem uznali, że jutro z samego rana pokonają ostatnie kilometry prowadzące do kompleksu. Dziewczyna zakopana pod śpiworem myślała o zdarzeniu.
Naprawdę nie wiem co się ze mną stało, miałam wrażenie jakby coś mną kierowało, w dobrym sensie. Może to paranoja.
Zaciskając powieki miała nadzieję, że fałszywa wieść o jej śmierci jeszcze się nie rozniosła i jej matka o niej nie słyszała.Nazajutrz widok dziewczyny, niesionej teraz przez Tobiramę (którego wysoki wzrost nie był wprost proporcjonalny do jego niskiej wagi ciała) wzbudzał zainteresowanie, gdy dotarli do prowizorycznego miasteczka. Dziewczyna prócz tłumów ludzi i drewnianych domów, nic nie widziała. Następnie została skierowana na badanie.
Po diagnozowaniu, miała okazję, aby się umyć i przebrać w białą koszulę. Jej dłonie były obandażowane, ponieważ z nerwów wbiła paznokcie tak mocno, że pozostawiła krwawe ślady. Nakarmiona leżała w drewnianym pokoju i usłyszała jak ktoś puka, a następnie wchodzi do pomieszczenia. Najpierw zobaczyła brązowowłosego chłopaka, a za nim białowłosego. Brązowowłosy był tylko o parę centymetrów wyższy od tego z czerwoną tęczówka oka. Na jej widok przystanął i wykrzyknął z wrażenia:
- Czyli to prawda! Wszystko z tobą w porządku, jak się czujesz?- spytał autentycznie zainteresowany. Podszedł do jej łóżka i delikatnie na nim usiadł.
Ten ciepły ton, ta aparycja, wszystko sprawiło, że dziewczyna na powrót chciała płakać i prosić o to, aby ją przytulił odpędzając ostanie godziny z jej myśli. Odchrząkając odpowiedziała na to pytanie, a za nim wiele innych dotyczące sprawy. Skoro przeprowadzał przesłuchanie musiał być kimś ważnym. Opowiedziała o wszystkim, lecz kiedy doszła do części z kunaiem zatrzymała się na chwilkę.
NIE !-krzyczała w myślach.- Czy zostawiłam kunai Tagato? Czy Madara go zabrał??
Kończąc historię usłyszała jak białowłosy chłopak, który od początku stał oparty o drzwi, przemówił drwiącym głosem:
- Więc teraz wycięłaś swoje inicjały temu facetowi na dłoni?
Yo-chin spojrzała na niego z oczami jak dwie wielkie monety
- To TY byłeś wtedy w lesie!- wykrzyknęła. Dlatego wydał jej się znajomy.
Chłopak zacisnął usta powstrzymując kąciki, które unosiły się w rozbawieniu. Brązowowłosy spojrzał w konsternacji to na jedno, to na drugie.
- Co, gdzie.. ?
- Porzuć temat- rzucił chłopak przy drzwiach. Chłopak, a może już mężczyzna, siedzący na jej łóżku, depresyjnie zawiesił głowę.Zaraz potem popatrzył na nią, szczerze się uśmiechając.
- Jak masz na imię?-zapytał
- Yo-chin.
- Yo-chin, jestem Hashirama Senju, a tam-wskazał dłonią osobę przy drzwiach-to mój młodszy brat Tobirama. Wiem, że wypada przedstawić się na początku, jednak rozumiesz nasz pośpiech. Jesteśmy jednymi z przywódców wojsk.
Hashirama-to imię jej dużo mówiło.
- To ty jesteś kolejnym liderem klanu Senju.-oznajmiła, próbując nie pokazać po sobie, że jest zakłopotana wizytą tak ważnej persony. Powinnam to zignorować, do cholery prawie umarłam, a to kim jest nie- powinno mieć znaczenia.
Pokiwał głową.
- Więc jako przyszły lider muszę jeszcze zadać Ci kilka pytań, z tego co powiedziałaś zastanowiła mnie jedna rzecz, mianowicie, mówiłaś o tym strażniku, któremu wbiłaś kunai w dłoń. Niepokoi mnie, że miał tak dokładne informację na temat systemu ostrzegawczego wieży.
Dziewczyna zastanowiła się teraz i miał rację. Może to przypadek? Chichot losu? Czy on stał za tym wszystkim?
Hashirama dokończył:
- Czy, wiesz może jak on wyglądał?
Z żalem pokręciła głową.
- Niestety. Miałam nasunięty kaptur, aby nie widzieli mojej twarzy. Wiem tylko, że miał bardzo charaktery..-urwała, czując jakby element układanki wrócił na miejcie tworząc cały obraz.
- On jest jednym ze strażników klanu Uzumaki!- wykrzyknęła, łapiąc z emocji dłoń Hashiramy.- Pamiętam jego głos, jest charakterystyczny. Przed wojną słyszałam, jak rozmawia z moim ojcem i innymi strażnikami, a propos sojuszu naszych klanów!
- Możesz go wskazać? -spytał nieporuszony Tobirama. Wciąż stał z założonymi rękoma pod drzwiami.
Ekscytacja dziewczyny opadła, szybko puściła dłoń chłopaka przed nią.
- Nie widziałam go nawet wtedy, ale mój ojciec tam był. Jeżeli jeszcze żyje, powinien wiedzieć o kogo chodzi.- Jeżeli żyje, matko powiedziałam to tonem bez żadnych emocji.
- Yo-chin – zaczął Hashirama przybliżając się do niej.- Jak ma na imię twój ojciec? Dowiem się w jakim jest stanie.
-Shin. Shin Uzumaki.
Hashirama wstał, uścisnął jej ramię i wyszedł. Tobirama stał najbliżej drzwi i nie uczynił tego jako pierwszy.
Korzystając Yo-chin wypowiedziała prośbę i pytanie w jednym:
- Czy przekażesz Mito, że żyje? Nie chcę, aby powiedziała mojej matce, że odeszłam
Tobirama odbił się od ściany. Na dźwięk imienia Mito odchrząknął lekko. Zaraz potem popatrzył na nią ze skupieniem.
- Nie mam na to czasu, przekaże to komuś z moich ludzi.
Nie czekając na odpowiedź wyszedł. Po zamknięciu drzwi dziewczyna opadła na łóżko. Po raz pierwszy zaczęła przypominać sobie swoje życie przed wojną. Jak zaczynała uczęszczać do Akademii jako dziecko, jak nie potrafiła odnaleźć się wśród rówieśników i robiła to na siłę. Miała z kim bawić się w przerwach między zajęciami, ale czuła, że rówieśniczki traktują ja z rezerwą. Koleżankom było obojętne czy była z nimi, czy też nie. Dla odmiany brak jednej z ich „paczki" był analizowany i rozpaczany. Dziewczyna była tam tak zwanym „i". Jednak kontynuowała tę znajomość bojąc się samotności. Następnie matka zapisała ją do szkoły muzycznej, tam poczuła się po raz pierwszy kimś. Posiadała doskonały słuch muzyczny, sama potrafiła rozegrać melodie ze słuchu. Spotkała Tagato, po raz kolejny poczuła się wartościowa. Zapomniała wtedy o starych znajomych, oddając się przyjaźni z chłopcem. Idąc dalej, trenowała z liderem wioski. O życiu w wieży nie chciała teraz myśleć. Chciała pozbyć się wszystkich negatywnych wspomnień, wyobraziła sobie jak w głowie tworzy sejf, w którym upakowała wszystkie rzeczy o których nie chciała myśleć. Zamknęła drzwi wyobrażonego schowka na cztery spusty.
Yo-chin położyła przedramię na czole, wpatrując się w sufit. Po chwili zmęczona zasnęła. Nie dane było jej spać dobrze, ponieważ po paru godzinach wstała ciężko oddychając. Miała koszmar . Słowa strażnika „mieliśmy cię pochować"były wciąż, na nowo odtwarzane w jej głowie. Śniła o tym jak budzi się, lecz była zamknięta w drewnianej trumnie. Przez brak dostępu powietrza umierała z wielkim cierpieniu. Po około czterdziestu minutach wróciła do snu dygocząca.

CZYTASZ
Duty first. Love second (1)
FanficWszystko dzieje się w universum Naruto, a raczej wiele lat przed głównym bohaterem popularnego anime, czyli w erze Wielkich Wojen Ninja. Dziewięcioletnia Yo-chin z klanu Uzumaki poznaje młodszego brata Madary Uchiha- Tagato. Chłopak czuję do niej...