Tablice

154 19 11
                                    

Bardzo ciężko pisało mi się ten rozdział. Nie jest to wymówka, ale mimo wszystko mam nadzieję, że nie okaże się on najgorszy. Trudno jest domykać powoli wszystkie wątki. 
Uf, naprawdę bardzo trudno.
*****************************************************************************

  Hashirama wraz z Madarą upewnili się, że mężczyźni zapłacą za wszelkie szkody wyrządzone w barze. Na początku chcieli oponować, ale na widok drapieżnego spojrzenia w oczach Uchihy wszelkie dysputy zostały ucięte. Hashirama powiedział im parę niemiłych słów o wychowaniu i upomniał o godne traktowanie pracowników, w szczególności żeńskich.
  Krótką przemową zdobył serca dwóch nastolatek, które z błyszczącymi oczami dziękowały gorliwie brązowowłosemu Senju. Ich twarze zbladły lekko kiedy spojrzały nad ramieniem Hashiramy, aby podziękować również Madarze. Nie próbował nawet słuchać tego co do niego mówią. Zbył je krótkim kiwnięciem głowy.
  Wzburzona brązowowłosa kobieta, która z łatwością mogłaby uchodzić za siostrę Hashiramy, zbliżyła się do nich klaszcząc. Odetchnęła.
- Co tu się do jasnej kur.. – zamknęła usta. Aoi przewróciła oczami na cichą reprymendę ze strony Hashiramy za jej niedoszłe przekleństwo. – Ciekawy wieczór, nie powiem. Mam nadzieje, że wam również podobała sie ta mała rozrywka.
  Gdyby nie sarkazm, Madara wytrąciłby co nie co.
- Nie zmienisz ludzi, niestety.
  Aoi spięła się, uderzyła Hashiramę w potylicę.
- Trzeba jak najszybciej ustalić jakieś normy i kary. Takie knypki chodzą napakowani i terroryzują młode dziewczynki.  - Zrobiła krok w tył ogarniając wzrokiem dwójkę mężczyzn. - Kiedy wybory Hokage?
- W trakcie ustalania – wtrącił Madara.
- Eh, nie będę wam dłużej przeszkadzać. Mam nadzieję, że Yo-chin niedługo wróci. Co oni w ogóle od niej chcą? – mamrotała odchodząc.
  Hashirama odwrócił się do czarnowłosego, który pozostawał w tyle.
- Czy to jest to o czym myślę?
  Madara poczuł niebywałą chęć do podokuczania mu:
- To zależy, myślisz?
  Nie kontynuował żartu
- Mówią jej prawdę.
  Madara natychmiast spoważniał.
- Mówią jej to na co zasługiwała od samego początku. A tak w ogóle...- Hashiramy syknął z bólu. Złapał się za bok głowy z którego Madara wyrwał parę włosów.
- Cholera, za co to?! Wszyscy mnie dziś biją!
- Za kazanie gówniarzowi od Namikaze milczenia. *



  W okropnym nastroju i ze spuszczoną Yo-chin wróciła do baru. Zrobiła już krok w stronę drzwi gdy nagle zatrzymała się.
Spojrzała na numer baru. 3
Umysł przejaśnił się i dotknęła naszyjnika. Wciąż zapominała o oddaniu go Nanami. Na drzwiach prowadzących do klatki schodowej wisiała rozpiska mieszkań. Dłonie dziewczyny wciąż się trzęsły po niedawnej rozmowie, ale zdołała otworzyć wisiorek i wydobyć z niego rulonik.
3.09a. Bar – tak brzmiała wiadomość. Zacisnęła palce na szklanym naszyjniku. Mieszkania znajdowały się tuż obok baru z numerem 3, a jednym z mieszkań było 09a.
  Może było to zwykłe gapiostwo Nanami, a może chciała jej coś przekazać?



- Yo-chin wyglądasz jak duch, nic nie mówisz. Co takiego powiedział ci Tadashi? – zapytała Say'a.
  Po powrocie plątanina myśli nie dopuszczała do skupienia się na spotkaniu kobiet.
- Eh, jak to mistrz. Chciał wiedzieć co z misją i tak dalej. Parę razy mnie obraził. Normalne – wymruczała pijąc piwo.
  Aoi zacmokała.
- Ashina powinien być w momencie kiedy składałaś raport po misji. Nie powinien wychodzić wraz z Tadashim, jeśli chodziłoby tylko o sprawy ów misji.
  Cholera. Aoi miała rację, jej kłamstwo było słabo uargumentowane.
  Yo-chin otwierała usta, ale przerwała jej May'a
- Wychodzę za mąż! – Uniosła ręce do góry przejmując uwagę na siebie. Yo-chin nigdy nie była jej tak wdzięczna. Z rodzącym się bólem głowy zwróciła się do kobiety:
- Gratuluję, kiedy ślub?
   May'a bawiła się szklanką.
- Za parę dni. – Teatralnie uderzyła się w czoło. – Zapomniałam ci o tym powiedzieć Yo-chin.
   Ta...Kłamie tak dobrze jak ja, czyli beznadziejnie. Gdybym dziś jej nie zaprosiła to dowiedziałabym się o ślubie po fakcie.
  Z niemrawym uśmiechem kazała nie przejmować się May'i.
- Coś ci powiem Yo-chin... - zaczęła Aoi. - Z pewnością nie można się z tobą nudzić. Najpierw pojedynek, teraz taka bitka. Rozrywkowa jesteś.
- Cała ja. Chyba jestem taką, małą rozrywką w Konosze.
- Dosłownie "małą" - wtrąciła May'a, ale w jej ustach nie brzmiało to na komplement.

Duty first. Love second (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz