Rozdział 8

2.1K 132 44
                                    

Od wizyty na ulicy Pokątnej minął tydzień. W tym czasie Alexa nauczyła się kilku podstawowych zaklęć, rozbiła trzy fiolki do przechowywania eliksirów (oczywiście przez przypadek), zdążyła wiele razy zdenerwować profesora Snape'a, dzięki czemu nasłuchała się, jaką jest idiotką i wysłuchała wykładu o wadach swojego brata. Swoją drogą, wyliczył ich całkiem sporo, więc widocznie musiał go często obserwować. Czyżby jakaś niezdrowa fascynacja? Dość, Alexa. Twoje myśli idą w zdecydowanie złym kierunku. 

Udało jej się też bliżej poznać Draco i zobaczyła, że nie był aż taki zły. Po każdej lekcji spacerowali po Hogwarcie, dzięki czemu dziewczyna poznała plan zamku. Miała nadzieję, że nie zgubi się podczas pierwszych tygodni w roku szkolnym. Niestety, poznała też woźnego, pana Filcha, który nie wyglądał na zachwyconego spotkaniem tej dwójki. Tak naprawdę Alexa mu się nie dziwiła, bo ona na jego miejscu też nie skakałaby z radości na widok dwójki uczniów, którzy nie powinni być w szkole podczas wakacji.

Przeczytała też „Historię Hogwartu”, z której dowiedziała się wielu przydatnych rzeczy i już nie była tak zielona w tych sprawach. Pomimo niezbyt przyjemnego pierwszego spotkania z miotłą w sobotę odbyła ponowny lot, tym razem na własnej miotle. Tak naprawdę dopiero za czwartym razem udało jej się odbić od ziemi, ale zdaniem Harry'ego dziewczynie szło całkiem nieźle. Uznała, że latanie jest bardzo przyjemne, jeśli leci się z rozwagą i bez szaleństw. Przysięgła sobie, że nigdy już nie wsiądzie na miotłę z bliźniakami Weasley, chyba że będzie od tego zależało całe jej życie. 

Tego dnia miał nastać moment przydziału Alexy do jednego z czterech domów Hogwartu. Dziewczyna trochę się stresowała, bo nie miała bladego pojęcia, gdzie zostanie przydzielona. Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuff i Slytherin. Każdy dom reprezentował inne cechy, a ona nie była pewna, czy nadaje się do któregokolwiek. Podświadomie miała nadzieję na przydział do Slytherinu, bo chciałaby ujrzeć reakcję wszystkich, którzy byli przekonani, że będzie w Gryffindorze. No i przy okazji utarłaby nosa Snape'owi, który w przeciwnym przypadku spełniłby swoje groźby i odjąłby Gryfonom jakieś trzysta pięćdziesiąt punktów. Chociaż w sumie nie miała gwarancji, czy i tak tego nie zrobi, nawet gdyby została Ślizgonką.

Rano zjadła tylko lekkie śniadanie z obawy przed zwróceniem jedzenia z nerwów. Około godziny dziesiątej przeniosła się kominkiem do Hogwartu. Jak zwykle wylądowała w kuchni.

— No wreszcie — usłyszała od strony jednego ze stołów. Alexa odwróciła się w tamtą stronę i zobaczyła Draco siedzącego na krześle i objadającego się ciasteczkami.

— Gruby będziesz — rzuciła na przywitanie.

— Tak, tak. Ciebie też miło widzieć. — Machnął ręką i wstał. Podsunął jej talerz z ciastkami.

— Chcesz jedno? Dobre, próbowałem.

— Eee, nie. Dzięki — mruknęła dziewczyna. — Co tu robisz?

— Mam cię zaprowadzić do gabinetu dyrektora — wyjaśnił Draco, równocześnie odkładając talerz z powrotem. — No i mam być wsparciem duchowym. 

Alexa uśmiechnęła się lekko do niego i pokręciła głową. Wyszli z kuchni i skierowali się na drugie piętro, gdzie mieścił się gabinet dyrektora Dumbledore'a. Niewiele rozmawiali w drodze, każde z nich było pogrążone w swoich myślach.

— Gdzie chciałabyś trafić? — spytał nagle chłopak. Dziewczyna spojrzała na niego, wyrwana z rozmyślań.

— Słucham?

— Pytałem, do jakiego domu chciałabyś trafić.

— Jakie to ma znaczenie? 

— Nie wiem. Po prostu jestem ciekawy — wzruszył ramionami Draco.

Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz