Rozdział 64

994 83 66
                                    


Na szczęście kilka dni później już mogli wrócić do Hogwartu. Harry'emu spodobało się we Włoszech, chociaż wcześniej bardzo chciał wracać. Trzeba jednak było wracać, bo i tak pewnie w szkole rozniosły się plotki o ich zniknięciu. Do Szkocji przenieśli się za pomocą świstoklika, który dostarczył ich pod bramę Hogwartu. Gdy znaleźli się w zamku, ku swojemu nieszczęściu spotkali na korytarzu Lucasa. Chłopak uśmiechnął się tajemniczo na ich widok i podszedł bliżej.

– Potter, Alex, Snape. - kiwnął im głową. Alexa tylko uśmiechnęła się lekko, Harry nie wiedział co ma zrobić, więc bąknął tylko „Cześć", a Snape zmroził go wzrokiem.

– Profesorze Snape, White. - poprawił Krukona. - Chcesz coś konkretnego?

– Nie twoja sprawa, Snape. - przewrócił oczami. Uznał, że nie ma sensu już prowadzić tej farsy. - W ogóle, Alex... Powiem ci, że twój kochaś jest całkiem niezły. I ciekawie krzyczy.

Mistrz Eliksirów po raz kolejny usiłował zamordować go wzrokiem, ale Lucas nic sobie z tego nie robił. Czy ten smarkacz musiał wszystko psuć?

– O co ci chodzi? - spytała Alexandra starając się, żeby jej głos nie drżał. Nie wiedziała o kogo mu chodzi, ale obawiała się najgorszego.

– No jak mu tam było... - zamyślił się chwilę jakby próbując sobie przypomnieć. - Will, czy jakoś tak.

Ślizgonka otworzyła usta zaskoczona. Tylko nie to...

– Słuchaj ty, co mu zrobiłeś? - warknął Harry.

– Za dużo chciałbyś wiedzieć, Potter. - Starszy chłopak zaśmiał się cicho i chciał odejść, ale dziewczyna zatrzymała go.

– Luc...- spojrzała na niego błagalnie. - Proszę, powiedz mi, że Will jest cały. Po co w ogóle go zabraliście?

– Nie masz się o co martwić. - uśmiechnął się tajemniczo. - Jest może lekko... pokiereszowany, ale na razie żyje. A co do drugiego... Nie mogę ci tego powiedzieć, ale dam ci radę. Nie ufaj każdemu, kogo spotkasz.

Mówiąc to spojrzał zwycięsko w kierunku Snape'a, a potem odszedł w kierunku wyjścia z Hogwartu.

– I to nie jest mój kochaś! - zawołała za nim po raz ostatni, ale on tylko zaśmiał się cicho i wyszedł.

Alexa zacisnęła dłonie w pięści i skierowała się w stronę schodów bez słowa. Harry i Severus spojrzeli po sobie ze zdziwieniem i ruszyli za nią. Chłopak chwycił siostrę za ramię by ją zatrzymać.

– Alex, gdzie ty idziesz? - spytał niepewnie. Ona jednak wyrwała się i zaczęła wspinać się po schodach.

– Jak to gdzie? - prychnęła zła. - Do dyrektora. Jak Voldemort może sobie tak bezkarnie porywać ludzi? Ma na to licencję?

– Po pierwsze, zamknij się już. - syknął Snape pojawiając się obok niej. Cały Hogwart nie musiał wiedzieć. - Po drugie, Sama-Wiesz-Kto nie potrzebuje licencji bo na coś co jest nielegalne nie ma licencji. Po trzecie, dyrektor wie.

Tym razem Harry spojrzał na niego zaskoczony.

– Wie? - powtórzył niedowierzając. - I nic z tym nie robi?!

– Krzycz głośniej. - westchnął ponuro Snape wznosząc oczy do góry. - Jeszcze w Hogsmeade cię nie słyszeli.

Chłopak zmroził go wzrokiem, ale ucichł. Jego siostra jednak zdążyła dojść już na piętro i skierować się na następne schody. Poszli więc za nią, żeby nie zrobiła czegoś głupiego.

Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz